Przegląd informacji i komentarzy w światowych mediach dotyczący Chin przyprawić może każdego uzbrojonego w choćby minimum wiedzy o tym kraju o gastryczną katastrofę. Wczoraj minęła 70. rocznica chińskiej rewolucji, która zrzuciła brutalne kolonialne jarzmo i ustanowiła republikę ludową. Nikt jednak – poza kilkoma alternatywnymi ośrodkami – nie pokusił się o żadną poważną refleksję. Wszystkie najważniejsze tytuły grzmią tylko o brutalnych pacyfikacjach, jakich chińska policja dopuszcza się w Hong Kongu. Kolejna erupcja tych kontrrewolucyjnych ruchów miała miejsce wczoraj – w symbolicznym dla ChRL dniu. Padł nawet jeden strzał z broni palnej. W to im graj!
Światowa opinia publiczna nie dowiaduje się więc przy okazji tego wielkiego jubileuszu zupełnie niczego. Docierają do niej jedynie ekstatyczne zawodzenia o brutalności policji, dławiącej demokrację, czyli podnoszącej rękę na największą ze świętości zachodniej politycznej religii. Zamiast rzetelnych rozmów na temat gigantycznego skoku cywilizacyjnego, jaki dokonał się dzięki kierowanej przez Mao Zedonga rewolucji, zamiast debat o tym, jak wygląda dobrze programowana gospodarka planowa i jakie przynosi rezultaty, zalewani jesteśmy gęstą pulpą antychińskich wrzasków popieranych obrazkami z hongkońskich starć. A przecież jest o czym rozmawiać! Polityka Komunistycznej Partii Chin byłaby znakomitym punktem odniesienia w jakże wielu wiodących sporach.
Weźmy choćby zmiany klimatyczne. Karierę robi w tej chwili Greta Thunberg. Nie przeczę, dziewczę słusznie prawi. Jej osiągnięcia są jednak niczym w porównaniu z eko-zwrotem, którego dokonały chińskie władze. Dzięki planom gospodarczym, w których był on zapisany, dziś ChRL jest absolutnym liderem jeśli chodzi o produkcję energii pozyskiwanej ze źródeł odnawialnych. W tej chwili dzierży już 30 proc. światowego rynku w tym zakresie, a ma ambicję stać się „supermocarstwem energii odnawialnej”. Tak pisał jeszcze w styczniu br. Dominic Dudley, dziennikarz biznesowego magazynu Forbes i przyznał, że jest to perspektywa dla tego państwa osiągalna. Portal CarbonBrief monitorujący kwestię używania paliw kopalnych na świecie jeszcze w 2018 r. ogłosił, że „Chiny są globalnym motorem zmian i liderem w rozwoju czystych energetycznie technologii” i wskazał, iż „czystością energetyczną” odznaczają się również chińskie inwestycje międzynarodowe. Potwierdza to nawet ubiegłoroczny raport amerykańskiego (sic!) Instytutu Gospodarki Energetycznej i Analiz Finansowych (IEEFA). Nietrudno znaleźć na ten temat wyczerpujących informacji – wystarczy prosta kwerenda w jednej w internetowych wyszukiwarek.
A może porozmawiamy o biedzie i regresie socjalnym? W Europie i USA neoliberalne szaleństwo austerity doprowadziło nie tylko do ekonomicznej, społecznej i kulturowej dewastacji, ale przyniosło nam też nową protofaszystowską falę, z którą – tak to póki co wygląda – łatwo sobie nie poradzimy. Trump szykuje się na drugą kadencję, Tymczasem Chiny tylko w tym roku zakładają, że od 10 do 13 mln obywateli przestanie żyć w biedzie. Raczej nie jest to czcza gadanina, gdyż kierujący Państwem Środka komuniści mają w tym zakresie doświadczenie i dokonania. W latach 1978-2017 wydźwignęli bowiem z biedy bagatela ponad 740 mln mieszkańców zacofanych wiejskich terenów. Warto mieć to na uwadze. Gdy Bank Światowy chwalebnie obwieszcza jak to w dwudziestoleciu 1980-2000 nieco ponad miliard ludzi na całym świecie wygramoliło się z nędzy, dobrze jest mieć świadomość, że jest to zasługa – w największej mierze – nie kogo innego jak Komunistycznej Partii Chin.
Nawiasem mówiąc partii, której nikt w Chinach nie chce obalać poza jakimiś małymi ekstremistycznymi grupkami. Znakomita większość Chinek i Chińczyków w ogóle sobie nie wyobraża, że mogłoby rządzić jakieś inne stronnictwo niż Komunistyczna Partia Chin, a Mao Zedong jest powszechnie szanowany i uważany za narodowego bohatera. Nic dziwnego, za jego 27-letnich rządów w ludowych Chinach statystyczna długość życia zwiększyła się o 34 lata. Dziś zaś jest ona nawet o 42 lata dłuższa niż w 1947 r. Przytomny człowiek, gdy ktoś dokłada mu cztery dziesięciolatki do życia to raczej skłonny jest tego kogoś popierać. A gdy jeszcze rozwija służbę zdrowia, edukację i nowe technologie, to w ogóle choćby taki kij od szczotki na listach wystawił, ma zagwarantowane poparcie.
Kapitalistyczny świat lada moment stoczy się w odmęty globalnego kryzysu podobnego do tego, który wstrząsnął nami wszystkimi 11 lat temu. Może za pół roku, może za rok. Wieszczą to już wszyscy ekonomiści nawet ci, za przeproszeniem, burżuazyjni. Oczywiście, bo wszak od czasów słynnego „kryzysu finansowego” nic się przecież nie zmieniło, poza tym, że bogaci zaczęli się szybciej bogacić, a biedni szybciej biednieć. Żadne regulacje, które jakkolwiek ujarzmiłby psychopatów z nieograniczonym dostępem do pieniądze nie zostały wdrożone. Wciąż więc oni są naszymi panami życia i śmierci. Czy nie warto byłoby w takich okolicznościach zacząć rozmawiać o modelu gospodarczym, który przyjęły Chiny? Innym, niekapitalistycznym. Być może nie idealnym, ale jednak – w porównaniu z wolnorynkowym szajsem – świetnym! Ale niech tam, nawet jeśli się komuś nie podoba, niech najemne psy propagandy ujadają i grzmią. Ale chociaż porozmawiajmy o tym; albo o czymkolwiek poważnym w chińskim kontekście.
Nie. Wokół tylko eksplozje płaczu nad postrzelonym (nie zabitym!) demonstrantem. To przykre, że chiński policjant strzelił temu mężczyźnie w ramię (nie w klatkę piersiową, jak histeryzuje większość mediów). Jednak nie mogę powstrzymać się od wrażenia, oglądając wielokrotnie wideo zapis tego incydentu, że policjant nie bardzo miał co zrobić. Mały oddział policjantów został osaczony przez grupę agresywnych, uzbrojonych demonstrantów, jeden z nich napadł na funkcjonariusza używając dużego metalowego prętu, policjant przewrócił się i nie chcąc zostać ostatecznie spranym, wyciągnął służbową broń i postrzelił człowieka, który go zaatakował.
Przypominam Szanownej Opinii Publicznej, że w ociekającej zachodnią demokracją Francji od roku trwa kampania niespotykanego policyjnego terroru wobec ruchu Żółtych Kamizelek – policja zabiła 10 osób, a według ostrożnych szacunków ponad 2 tys. osób odniosło obrażenia (wyłączając policjantów). Kilka osób jest w śpiączce, kilkadziesiąt zostało inwalidami, a ponad 100 odniosło bardzo ciężkie obrażenia, życie niektórych z nich wciąż jest w niebezpieczeństwie. W USA, mieliśmy przecież dopiero co do czynienia wielkim ruchem czarnej ludności przeciwko policyjnej przemocy Black Lives Matter. Jankeska policja tylko w tym roku zabiła już 678 osób, w tym dziewięcioro dzieci, 31 kobiet, 129 osób chorych psychicznie. Na to jaką krwawą jatkę urządziliby amerykańscy stróże porządku skonfrontowani z taką przemocą, jak hongkońskie demonstracje nie starczy mi chyba nawet wyobraźni. Starczy mi jej jednak, by stanowczo stwierdzić, iż chińska policja wykazuje naprawdę dużą cierpliwość.
Skoro jednak o niczym nie można rozmawiać poważnie, to o Hong Kongu i protestach tamże również nie. Wszyscy mamy nienawidzić ludowych Chin, uważać je za totalitarną dyktaturę, w której polityczni oficerowie zaganiają chińskie dzieci do fabryk, a gdy są już zbyt wycieńczone, żeby pracować szlachtuje się je i przerabia na nawóz. Te, które przeżyły dziś protestują. Poza tym w Chinach głód, choroby, zniszczenie, gułagi i brak demokracji. Ot taka bajka, dla kretynów.
Assange o zagrożeniu wolności słowa
Twórca WikiLeaks Julian Assange po kilkunastu latach spędzonych w odosobnieniu i szczęśliw…
przedstawienie pod tytułem „zachodnia demokracja” nieuchronnie dobiega końca .Ostatni akt to bezsilne poszczekiwanie
Brawo Chiny! Brawo Nowy Jedwabny Szlak. Trzymam kciuki.
„Nikt jednak – poza kilkoma alternatywnymi ośrodkami – nie pokusił się o żadną poważną refleksję.” Chętnie przeczytam refleksje z alternatywnych ośrodków, o których wspomina autor. Mogę liczyć na linki? Będę ogromnie wdzięczna.
Grubo ponad MILIARD ludzi bez żadnych praw. Tortury, brutalne pacyfikacje protestów, nie tylko w HK, Ujgurowie w obozach koncentracyjnych, Tybet na kolanach, obrońcy praw człowieka w więzieniach. Jeżeli „lewicowi” miłośnicy Chin tego nie rozumieją, to życzę im tak krótkiego łańcucha, jak mają nasi bracia i siostry tam. Poświęćcie godzinę za zerknięcie pod hasło „ofiary tortur w Chinach”, polecam. To, że inne potęgi tez mają krew na rękach nie znaczy, że Chiny są dobre. Chiny, Rosja, USA – oś zła. Na pohybel wszystkim tyranom.
Ekologia? Lider? Jezuuu… poczytajcie…
Jak czytam takie peany bierze mnie naprawdę moralne obrzydzenie. Wstydźcie się.
Ale… kolega wie co pisze? A może tylko pisze co wie? Czyli wie tyle ile imperialistyczna propaganda mu podpowie. A może warto innych źródeł jak waszyngtońskie poszukać?
Hmmm.., ciekawe, Hągkąg to miasto przecież liberalnie kapitalistyczne. I tylko tam protestują.
Skoro Mao taki super, to dlaczego punktem odniesienia w danych dotyczących wyciągania z biedy jest rok 1978?
:D :D Kraj tanich wyrobników w którym Apple, Unilever, oraz dziesiątki bieda odzieżowych biznesów należących do Amerykanów, mogą robić co im się podoba za łapówki dla lokalnych notabli. Kraj w którym kilka miast (Pekin, Shanghai) to świątynie konsumpcji, podczas gdy wieś cały czas pozostaje w nędzy.
To państwo turbokapitalizmu na sterydach, w którym istnienie związków zawodowych jest zabronione, a burżuazyjne elity są niezdolne do jakiejkolwiek solidarności społecznej.
Autor albo nigdy w Chinach nie był i nic o nich nie wie, albo mu Jankesi płącą za wybielanie wizerunku ich obozów pracy przymusowej.
Ja za to niedawno pracowałem przez ponad dwa miesiące przy uruchamianiu brytyjsko-holenderskiej fabryki w Chinach i jestem tym krajem zachwycony. Strategia wyciągania kraju z biedy za pomocą ciężkiej pracy (i wykorzytania chciwości zachodniego kapitału) do rozwoju kraju zdaje egzamin. W fabryce w której nie ma co prawda związków zawodowych pracownicy mają darmowe obiady ( które jedzą wspólnie z kierownictwem zakładu) jest przyzakładowa opieka nad dziećmi a pracownicy mieszkający poza miastem mają zapewnione miejsce w robotniczym hotelu przyzakładowym. Pracują 6 dni w tygodniu za płacę stanowiącą równowartość 300-500 funtów brytyjskich na miesiąc zależnie od stanowiska ( w Wielkiej Brytanii w której mieszkam najniższa płaca to około 1000 funtów). Co do łapówek to w telewizji można obejrzeć pokazowe procesy łapówkarzy :) tak że proceder istnieje ale jest oficjalnie potępiany. Powiedziano mi że w poważniejszych przypadkach można nawet zostać za łapówkarstwo rozstrzelanym. Co mi przeszkadzało to ograniczenia w dostępie do internetu, jest cenzura, nie ma np Google Earth. Na ulicach jest czyściej niż w Wielkiej Brytanii ale czystość powietrza jest fatalna. Zobaczyłem tylko mały wycinek chińskiej rzeczywistości i nie wiem na ile jest reprezentatywny dla całego kraju ale to co zobaczyłem przeczy potocznym stereotypom o Chinach które Ty sam przytaczasz.
#Andy
:D :D :D
Skisłem. A co robiłeś w tej fabryce? Pracowałeś na taśmie? Rozmawiałeś po pracy z robotnikami w ich zagrzybionych pokojach hotelowych przy alkoholu co szczerze myślą o swoim życiu?
Czy może jednak byłeś białym specjalistą ze słabą znajomością języka któremu managerowie pokazali kolorowy wycinek rzeczywistości?
A najlepsze, sam piszesz, że nie ma związków zawodowych a pracownicy pracują 6 dni w tygodni XD XD XD Czyli za 1/3 brytyjskiej pensji pracują o 1/5 dłużej, i nie mają jak egzekwować swoich praw w razie nadużyć, bo jak utworzą związek to trafią do więzienia. Prawdziwa socjalistyczna utopia! Wiwat Chiński raj!
Twój interes klasowy kompletnie zaciemnił Ci obraz, ale jednego nie rozumiem. Co w ogóle robisz na lewicowej stronie jeśli nie jesteś w stanie zobaczyć oczywistych form kapitalistycznej eksploatacji?
@ Awersos.
Idź bredzić gdzie indziej, bo pojęcia nie masz.
Koszty utrzymania w Chinach są ułamkiem tych w GB. Stąd 1/3 pensji brytyjskiej to całkiem nieźle jak na kraj gdzie pensja miała wysokość 70-150 dolarów (jeszcze na początku wieku). Jasne, że istnieją obszary nędzy (tereny wiejskie w górach i na wyżynach) jednak rząd w Pekinie wkłada w wyrównywanie poziomu życia (a co za tym idzie dochodów) dziesiątki miliardów dolarów, jednak na to by polityka rozwoju wydała owoce potrzeba jak w sadzie – ładnych paru lat. I powoli poprawia się sytuacja.
najlepszym dowodem na wzrost zamożności obywateli Chin jest powolne relokowanie najprostszej produkcji w państwach posiadających tańszą siłę roboczą. Przedsiębiorstw wysokiej technologii, pomimo tego trendu nikt nie zamierza przenosić, bo skąd weźmie wykwalifikowana siłę roboczą? W Chinach ma dobrze przygotowanych i robotników, sektor transportowy i inżynierów do nadzoru produkcji, którzy mają za sobą dużą praktykę. Czego by nie mówić Chińczycy wysyłają samodzielnie satelity i pojazdy księżycowe – co świadczy o wysokim poziomie technicznym państwa.
Jednak Ty oceniasz to po jakości sprowadzanego do Polski chłamu. Nie ma dziwne, jeżeli chcesz kupić wkrętaki po 0,1$ to kupisz. Rekojeści z 10-go przetopu odpadów ABS, groty ze stali gwoździowej. Chińczyk zrobi jakie zamówisz – jemu jest wszystko jedno przecież nie on będzie tego dziadostwa używał.
#Skorpion13
Co? :D Po 70 latach od maoistycznej rewolucji komunistycznej, Chiny powoli przestają być źródłem taniej siły roboczej bo Amerykańskie giganty przymysłowe mogą znaleźć jeszcze tańszą siłę roboczą w Wietnamie i Kambodży. Wyborny sukces Partii!
Oczywiście, że Chiny są bogatsze dziś niż jeszcze 30 lat temu. Tak jak Polska. Warszawa dziś a Warszawa w 1990 to inne światy. Ale gdzie tu rola socjalizmu, planowania? Nierówności w Chinach rosną najszybciej w całej Azji. W tym komunistycznym raju co roku przybywają nowi miliarderzy, podczas gdy robotnicy zapieprzają po 50h w tygodniu, nie mają związków, a jakość opieki zdrowotnej jest katastrofalna (jak jesteś biedny). Polecam się też dokształcić na temat chińskiego systemu „emerytur”.
A jeszcze piszesz: „Czego by nie mówić Chińczycy wysyłają samodzielnie satelity i pojazdy księżycowe – co świadczy o wysokim poziomie technicznym państwa.” O czym to niby świadczy? Indie wysyłają satelity, a ludzie na wsiach ledwo dostęp do kibli dostali. USA rządzi w kosmosie a mimo to, 1/4 społeczeństwa nie ma ubezpieczenia zdrowotnego.
Czy jest na Strajku jeszcze jakiś socjalista? Czy wszyscy czytelnicy to sympatycy chińskiego mariażu turbokapitalizmu z faszo-autorytaryzmem?
Averroes , może jak będę pisał wolniej to lepiej zrozumiesz. Napisałem w pierwszym zdaniu co tam robiłem. Jak nie zrozumiałeś to napisz to Ci wytłumaczę. Na mózg sprany amerykańską propagandą niestety nie mam lekarstwa. Związki zawodowe nie są jedynym sposobem rozwiązywania problemów pracowniczych albo nawet nie są żadnym sposobem co zapewne jesteś w stanie zaobserwować w Polsce i na całym zachodzie. Z inżynierami porozumiewałem się w języku angielskim którego Chińczycy nauczyli się w Wielkiej Brytanii podczas studiów. Zagraniczne studia są finansowane przez rząd a w Wielkiej Brytanii rok studiów kosztuje około 9000 funtów. Zdejmij kalosze, wytrząśnij słomę z czupryny , załóż czyste dresy i przyjedź do UK przekonać się ile tu studiuje młodych Chińczyków , jak nie masz czystych dresów to podpowiem – w 2019 roku około 20000.
No i ostatnia kwestia którą poruszyłeś , nie uważam że strajk.pl jest stroną lewicową a wchodzę na tą stronę dla rozrywki , żeby się ponabijać , najchętniej z Nowaka i z tych którym się wydaje że socjalizm to ustrój w którym nikt nie pracuje tylko chodzi na różnorodne parady i marsze równości.
Najlepszym i najbardziej miarodajnym punktem odsienienia dla pasma sukcesów ChRL są liberalno-demokratyczne Indie z potężną nędzą i zacofaniem. Oba kraje startowały z podobnego poziomu, przy czym jeden stał się globalnym supermocarstwem (i to nie dzięki dojeniu kolonii), a drugi wciąż nie może sprostać nędzy i zacofaniu. Tak działa kapitalizm na peryferiach.