Jeszcze nie tak dawno Chiny posiadały flotę zdolną do obrony jedynie własnego wybrzeża. Teraz to się zmienia i jest to ważna wiadomość w kontekście sporu o obszaru na Morzu Południowochińskim.
Zdaniem Chin całe Morze Południowochińskie ze swoimi wyspami to terytorium historycznie im należne. W szczególności roszczenia Pekinu dotyczą Wysp Spratly, wokół których może znajdować się gaz ziemny i ropa naftowa; co więcej, wyspy są strategicznie położone, a przylegające do nich wody są zasobne w ryby. Chodzi o ponad setkę małych wysp, a do tego jeszcze więcej małych wysepek, raf i łach. Według mniejszych krajów regionu (Filipiny, Wietnam, Malezja) i wspierających ich stanowisko Stanów Zjednoczonych całe Morze Południowochińskie to obszar podlegający Traktatowi Prawa Morskiego (UNCLOS). Konflikt o Morze Południowochińskie tlił się od lat, ale do niedawna w relacjach Chin z USA, a także z sąsiadami dominowały sprawy o wiele ważniejsze.
W tym kontekście sąsiadów Chin nie może nie niepokoić szybki rozwój chińskiej marynarki wojennej. Obecnie staje się ona siłą zdolną do operowania daleko od własnych portów. Od marca 2015 r. Chiny budują pierwszy nowy lotniskowiec typu 001A – pierwszy, ale z pewnością nie ostatni. Razem z lotniskowcami powstaną pełnomorskie jednostki nawodne zapewniające im zaopatrzenie i ochronę. Z kolei w marcu 2014 r. zwodowany został niszczyciel rakietowy „Yinchuan” (175), czwarty przedstawiciel typu 052D – najnowocześniejszej jednostki eskortowej w chińskiej marynarce. Do tego dochodzą dwa zaopatrzeniowce „Honghu” i „Loumahu”, zaopatrujące zespoły chińskiej floty w paliwo, amunicję, żywność podczas rejsów dalekomorskich.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Kapitaliści sprzedali Chińczykom sznurek, na którym ci ich powieszą.