Jakakolwiek pozytywna decyzja byłaby podyktowana czysto politycznymi motywami, ponieważ nie ma militarnej konieczności dodania Polski do programu nuklearnego.
Prezydent RP Andrzej Duda potwierdził w wywiadzie udzielonym podczas swojej ostatniej podróży do USA, że „jeśli nasi sojusznicy zdecydują się na rozmieszczenie broni jądrowej w ramach nuclear sharing także na naszym terytorium, aby wzmocnić bezpieczeństwo wschodniej flanki NATO, to jesteśmy na to gotowi. Jesteśmy sojusznikiem w Sojuszu Północnoatlantyckim i mamy również zobowiązania w tym zakresie, tj. po prostu realizujemy wspólną politykę”. Przypomnijmy, że ambasador Rosji w Polsce powiedział RT na początku tego miesiąca, że USA nie zobowiązały się jeszcze do przyjęcia oferty Polski.
Nie wyjaśnił dlaczego, ale nie jest niczym nowym, że Polska chce gościć amerykańskie bomby atomowe. Jedynym powodem, dla którego jest to warte odnotowania, jest fakt, że potwierdzenie tego zamiaru następuje po jego ostatniej podróży do USA i przed kolejnym dorocznym szczytem NATO na początku lipca. Co więcej, jeśli czytać między wierszami, jego odniesienie do „naszych sojuszników” w przeciwieństwie do USA (konkretnego kraju, o którego atomówki został zapytany przez swojego rozmówcę) sugeruje, że Polska mogłaby gościć brytyjskie atomówki.
Oś anglo-amerykańska działa w tandemie, aby prowadzić natowską wojnę zastępczą z Rosją za pośrednictwem Ukrainy, a każda z nich ma doskonałe dwustronne stosunki z Polską. Wielka Brytania pokazała również, że jest bardziej „odważna” pod względem otwartego prowokowania Rosji niż USA, czego dowodem są jej pociski manewrujące Storm Shadow i pomoc Ukrainie w atakowaniu celów cywilnych, takich jak most krymski i miasta w obwodzie chersońskim. Nie byłoby zatem przesadą, gdyby pewnego dnia rozmieścili swoje pociski atomowe w Polsce przed USA lub zamiast nich.
Ekstrapolując motywy, pierwszy scenariusz może mieć na celu przesunięcie igły w USA w kierunku pójścia w ich ślady, tak jak miało to miejsce w przypadku wcześniejszych dostaw broni. Jeśli chodzi o drugi scenariusz, może to wynikać z chęci Wielkiej Brytanii do utrzymania swojej „strefy wpływów” w regionie za pośrednictwem Polski, lidera „Inicjatywy Trójmorza”, w obliczu ogromnych zysków Niemiec od czasu zmiany rządu. W takim przypadku Stany Zjednoczone mogłyby to zaakceptować, aby utrzymać kontynentalne wpływy Niemiec w ryzach za pośrednictwem Wielkiej Brytanii.
Żeby było jasne, nic nie wskazuje na to, by którykolwiek z członków Osi Anglo-Amerykańskiej był zainteresowany rozmieszczeniem broni atomowej w Polsce, która bezskutecznie prosiła o to Stany Zjednoczone. Jakakolwiek pozytywna decyzja byłaby podyktowana czysto politycznymi motywami, ponieważ nie ma militarnej konieczności dodania Polski do programu nuklearnego. Byłoby to przedstawiane jako odwet po tym, jak Rosja rozmieściła taktyczne bomby atomowe na Białorusi po szermierce NATO, podczas gdy Rosja w żaden sposób nie szermowała przeciwko blokowi.
Reakcja zwrotna może być jednak taka, że Niemcy staną się zazdrosne i zaczną obawiać się, że ich kontynentalne wpływy są częściowo zastępowane przez Polskę z powodu faworyzowania ich przez anglo-amerykańską oś. De facto lider UE już teraz posiada amerykańskie bomby atomowe i więcej sił zbrojnych swojego partnera niż jakikolwiek kraj w Europie, więc rozszerzenie wyżej wspomnianego programu na Polskę może sprawić, że Niemcy zaczną się zastanawiać nad ich planami. W takim przypadku może nie być tak chętny do przestrzegania ich żądań wobec Rosji, a wkrótce także Chin.
Aby nie zostać źle zrozumianym, Niemcy w żaden sposób nie „uciekną” z NATO do chińsko-rosyjskiej Ententy, mogą jedynie być bardziej niechętne do poświęcenia swoich obiektywnych interesów narodowych (głównie gospodarczych w tym kontekście), niż gdyby czuły się komfortowo z postrzeganym prestiżem nad Polską. Niemcy prawdopodobnie i tak wykonałyby ich rozkazy, ale byłoby im łatwiej, gdyby nie czuły się urażone faktem, że Polska dzieli się częścią postrzeganego prestiżu związanego z posiadaniem broni nuklearnej.
Biorąc pod uwagę wchodzące w grę interesy, choć nie można wykluczyć, że anglo-amerykańska oś zgodzi się na rozmieszczenie broni jądrowej w Polsce – czy to w czasie następnego szczytu NATO na początku lipca, czy też później – nie ma powodu, by oczekiwać, że stanie się to w najbliższym czasie, chyba że coś się zmieni. Jeśli Rosja dokona militarnego przełomu na linii frontu, niezależnie od tego, czy spowoduje to konwencjonalną interwencję NATO, może to potencjalnie posłużyć jako zapalnik dla tego scenariusza.
Seks biznes w Polsce mówi po ukraińsku
Ponad 9 milionów obywateli Ukrainy uciekających przed wojną wjechało do Polski od początku…