W swoim słynnym eseju pt. „Wieczny faszyzm” Umberto Eco skonstruował 14 tez charakterystycznych dla pra-faszymu, który jego zdaniem jest immanentny cywilizacji i kulturze zachodniej. Jednym z rudymentów pra-faszymu jest mono-przekaz sposobu myślenia i odczuwania, narzucane społeczności przez tzw. mainstream. Ponieważ faszyzm, zdaniem włoskiego intelektualisty, może ubierać w „różne palta” zależne od czasów, miejsca, kultury, okoliczności, jest więc totalitaryzmem w wersji „fuzzy”. Trzeba go zatem odróżniać od niemieckiego nazizmu. „Fuzzy” to termin z logiki oznaczający zbiory rozmyte, o niewyraźnych konturach i kształtach, niewyraźne i mętne.
Media mają w dzisiejszym świecie kolosalną, gigantyczną siłę rażenia i zdolność do urabiania świadomości odbiorców w pożądanym celu. Osiągnięcia nowych technologii pozwalają tak manipulować obrazem i sugestywną prezentacją, iż ta zdolność medialnego rażenia niepomiernie wzrasta. Ojcowie tzw. public relation – Edward Bernays i Walter Lippman (twórcy schematu jak za pomocą reklamy maksymalizować zysk obecnych na rynku podmiotów poprzez zamaskowaną reklamę i żonglerkę obrazem, informacją i sugestią) – byliby dumni z dzisiejszych osiągnięć mediów w przedmiocie medialnej manipulacji.
To Lippman skonstruował polityczną koncepcję, polegającą na tym, iż media można wykorzystać do kontrolowania zarówno prezentacji, jak i konceptualizacji. Nie tylko do tworzenia fałszywych przekonań, ale także po to, aby wymazać niechciane idee ze świadomości opinii publicznej. Tu był początek nie tylko zresztą amerykańskiej histerii na rzecz wolności, demokracji i swobody słowa w specyficznym, utylitarnym znaczeniu. Tu znajduje się geneza politycznych poglądów łącząca bezdyskusyjnie zachodni, liberalno-demokratyczny system polityczno-społeczny z właśnie z wolnością słowa. Wszystkie inne rozwiązania, idee czy teorie miały być od tej pory – z tej racji (przede wszystkim możliwości wpływania na opinię publiczną i świadomość społeczną) – złe, niedemokratyczne i demonicznie autorytarne. Jako takie podlegające więc totalnemu zwalczaniu.
Z kolei Edward Berynays postrzegał społeczeństwo jako irracjonalne i groźne, z niebezpiecznym instynktem stadnym. Uważał, że jeśli wielopartyjny system wyborczy ma przetrwać, potrzebna jest masowa manipulacja opinią publiczną. Powinna być ona zalana dezinformacją i naładowaną emocjonalnie propagandą, aby w taki sposób projektować przyzwolenie mas. I nią rządzić.
To teoria o istocie i formach masowej perswazji publicznej, używająca całkowicie wymyślonych faktów, zwanych dziś „fejkami”. To dzięki Bernaysowi narodził się amerykański marketing wojenny, funkcjonujący do dziś i prezentujący amerykańską demokrację jako jedyny i niedościgły wzór organizacji społecznej. To jest jeden z najważniejszych elementów elementem utwierdzania hegemoni USA na świecie. Wmówienie wyznawcom, że są jednoznacznie po stronie prawdy, a inne opcje nie mają racji bytu i winne być napiętnowane oraz skazane na wieczne milczenie, tożsame z eliminacją z życia publicznego czy pozasądową anatemą – jest tradycją charakterystyczną dla faszyzmu w każdej wersji.
No i oczywiście uzupełnia współczesną taką przestrzeń istnienie tzw. orwellowskiej nowomowy. Dzisiejsza nowomowa to banalizacja przekazu m. in. w języku i formach popularnych talk-show, kolejnych klonach Big Brothers, monokulturze myśli przekazywanych wyłącznie w afektywno-emocjonalnych formach, debatach na poważne i skomplikowane sprawy na różnego rodzaju Twitterach, Tik-Tokach itp.
W ostatniej sekwencji, kończącej esej, Autor stwierdza iż faszyzm może (i najprawdopodobniej) powróci w najniewinniejszym i najmniej spotykanym przebraniu. W nieoczekiwanej formie i chwili. I będzie tym samym świecić niezasłużonym, odbitym blaskiem niczym planety. Udając gwiazdę.
Assange o zagrożeniu wolności słowa
Twórca WikiLeaks Julian Assange po kilkunastu latach spędzonych w odosobnieniu i szczęśliw…