Orzeczenie niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego w sprawie programu skupu obligacji przez Europejski Bank Centralny wprowadziło ogólne ograniczenia dla dalszej integracji europejskiej – stwierdza w swej analizie działacz Die Linke – René Jokisch.

Stosunki między niemieckim Federalnym Trybunałem Konstytucyjnym a Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości charakteryzuje ogólne zderzenie dwóch przeciwstawnych perspektyw: perspektywa europejskiej przestrzeni sądowej logicznie domaga się prymatu prawa europejskiego nad prawem krajowym. Jednakże perspektywa krajowa nalega, aby wszystkie kompetencje europejskie opierały się na krajowej decyzji o przekazaniu suwerenności zakorzenionej w Konstytucji, a zatem podlegały lokalnej jurysdykcji.

Oba trybunały doskonale zdają sobie sprawę ze swojej zasadniczej różnicy zdań i przez dziesięciolecia radziły sobie z tym podstawowym napięciem, unikając podjęcia ostatecznej decyzji w tej sprawie. Sąd I instancji w coraz większym stopniu akceptuje rolę, jaką odgrywa Trybunał Sprawiedliwości w ochronie praw podstawowych, ale wyraża pewne zastrzeżenia: szczebel europejski nie może sam w sobie domagać się nowych kompetencji, a jeśli granice kompetencji zostaną naruszone, sąd krajowy musi ostatecznie być w stanie sprawdzić, czy UE nie działa ultra vires, tj. poza swoimi kompetencjami prawnymi na mocy traktatów.

Wydając wyrok w sprawie programu zakupu sektora publicznego Europejskiego Banku Centralnego, Federalny Trybuna Konstytucyjny po raz pierwszy zdecydował się na wejście w tego rodzaju konflikt ultra vires, w następstwie opinii Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, która nie uwzględniła niezbędnej kontroli proporcjonalności. Trybunał pozostawił jednak wszystkim podmiotom wystarczająco dużo czasu na reakcję, co rzeczywiście nastąpiło. Po przedstawieniu przez Europejski Bank Centralny testu proporcjonalności Trybunał przyjął i odrzucił kolejne odwołanie przeciwko programowi.

Po rozwiązaniu wyżej wymienionego konfliktu i powrocie kolizji pomiędzy Federalnym Trybunałem Konstytucyjnym a Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości do zwykłego stanu zawieszenia prawnego, Komisja wszczęła przeciwko Niemcom postępowanie w sprawie naruszenia przepisów, wznawiając tym samym istniejący już konflikt.

Komisja dogłębnie zaatakowała podstawy dogmatu Federalnego Trybunału Konstytucyjnego w sprawie integracji europejskiej, argumentując, że sądy krajowe nigdy nie będą mogły orzekać w sprawie traktatów UE i będą musiały ograniczyć się do niekończącego się zwracania o nowe opinie Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, aby ponownie rozważyć swoje stanowisko. Ten modus operandi komisji można bardzo dobrze zaobserwować w kontekście konfliktu z Węgrami i Polską oraz w jeszcze bardziej fundamentalnej kwestii unijnych instrumentów na rzecz praworządności w krajach członkowskich.

W istocie wyrok w sprawie Federalnego Trybunału Konstytucyjnego potwierdza ogólny argument przemawiający za kontrolą ultra vires przez sądy krajowe. Zostało to jednak szeroko niezrozumiane i wykorzystane przez Orbana i Kaczyńskiego.

Różnice między sprawą niemiecką a polską są zasadnicze: po pierwsze, Federalny Trybunał Konstytucyjny nie zaatakował kompetencji Trybunału Sprawiedliwości co do zasady, ale wezwał Trybunał Sprawiedliwości do odegrania swojej roli w kontrolowaniu rozwoju kompetencji UE na podstawie traktatów. Ponadto Federalny Trybunał Konstytucyjny nie jest powoływana przez rząd niemiecki, ani też rząd nie miał żadnego udziału w wydaniu orzeczenia. Rząd polski zwrócił się do Trybunału Konstytucyjnego o wydanie orzeczenia w sprawie zgodności polskiej konstytucji z traktatami UE i mocno wspiera tę decyzję politycznie w konflikcie z UE oraz w krajowej walce z rządami prawa.

Co więcej, skrajnie prawicowe rządy twierdzą, że traktaty nie dają żadnych realnych podstaw prawnych dla nowych instrumentów działania UE w przypadku ogólnych naruszeń praworządności w państwach członkowskich. Jedyną ważną kompetencją w tym zakresie jest art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej. Prawdziwy problem polega na tym, że nie ma woli politycznej, aby stwierdzić, że istnieje przynajmniej wyraźne ryzyko poważnego naruszenia wartości takich jak praworządność w art. 7.

Wracając do niemieckiego sądu, Federalny Trybunał Konstytucyjny jest w każdym razie narzędziem niemieckich podmiotów na szczeblu europejskim. Siły opozycyjne, zarówno prawicowe, jak i lewicowe, regularnie używają apeli konstytucyjnych, aby próbować ograniczyć projekty polityki UE wspierane przez rząd. Grupa Lewicy w Bundestagu prowadzi obecnie postępowanie w sprawie skargi przeciwko tak zwanemu „Europejskiemu Funduszowi Obrony”, uzasadniając to tym, że traktaty UE zabraniają finansowania operacyjnych wydatków wojskowych (art. 41 TUE).

Również prawicowe siły opozycyjne regularnie składają skargi do Trybunału, niekiedy przy wsparciu deputowanych. Podbudowało to i zinstytucjonalizowało twarde stanowisko Niemiec wobec wspólnego finansowania oraz ich żądanie surowych środków oszczędnościowych.

Niemiecki Bundestag ma wyraźne uprawnienia w stosunku do Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego, a więc dysponuje rzeczywistą siłą weta przy podejmowaniu kluczowych decyzji.

Federalny Trybunał Konstytucyjny oparł swoją argumentację na absolutnej zasadzie demokracji w konstytucji, która zakłada również znaczną kontrolę niemieckiego budżetu, która nie może być z góry zdeterminowana przez zobowiązania UE lub finansowo rozbudowane instrumenty europejskie, z możliwą decyzją większościową przeciwko Berlinowi. Niemcy są historycznie restrykcyjne w dziedzinie finansów europejskich i wzmocniły swoją pozycję poprzez traktaty europejskie, pakt stabilności i wzrostu oraz mandat Europejskiego Banku Centralnego. Jeżeli podejmą one niezbędne kroki w celu ustanowienia wspólnego europejskiego długu i wspólnego finansowania, z pewnością zostaną zakwestionowane przez prawicowo-konserwatywne siły przed komisją Federalnym Trybunałem Konstytucyjnym.

Podsumowując, orzeczenie Federalnego Trybunału Konstytucyjnego w sprawie Traktatu Lizbońskiego z 2009 roku wprowadziło ogólne granice dla dalszej integracji europejskiej, które są istotne również dla lewicy: zgodnie z niemiecką konstytucją żadna instytucja państwowa nie może doprowadzić Niemiec do europejskiego państwa federalnego lub do takiego poziomu integracji europejskiej, który ma prawo decydować o ich kompetencjach. Federalny Trybunał Konstytucyjny wyklucza możliwość, aby UE była podmiotem legitymacji europejskiej. Każda prawdziwa demokratyzacja UE, która w znaczący sposób przesunęłaby ramy suwerenności narodowej w kierunku suwerenności europejskiej, byłaby zatem ograniczona przez niemiecką konstytucję i nie mogłaby zostać przeprowadzona przez żadną większość w rządzie lub parlamencie.

Jedynym sposobem na osiągnięcie przez Niemcy nowego etapu jakościowego w integracji europejskiej byłaby decyzja o uchwaleniu zupełnie nowej konstytucji, o której zadecydowałby naród niemiecki w referendum.

Artykuł ukazał się pierwotnie na portalu Left.it. Na łamach Portalu Strajk pojawia się w ramach współpracy grupy lewicowych mediów z Europy. Tłumaczenie: Wojciech Łobodziński.  

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Para-demokracja

Co się dzieje, gdy zasady demokracji stają się swoją własną karykaturą? Nic się nie dzieje…