Od dzisiejszego poranka cicho na niebie Jemenu i spokojnie na froncie. Saudyjska tyrania ogłosiła „jednostronne zawieszenie broni”, by zająć się lepiej postępami epidemii covid-19 u siebie. W Jemenie nie zarejestrowano ani jednego przypadku choroby, gdyż nie ma tam testów.
Napad Saudów i ich najemników na Jemen – z błogosławieństwem imperium amerykańskiego – trwa już ponad pięć lat. Najbiedniejszy kraj arabski był do tej pory codziennie bombardowany przez kraj najbogatszy. Dwutygodniowa przerwa może być nawet przedłużona, jeśli obrońcy do niej się zastosują, ogłosiła armia saudyjska. Inicjatywa Saudów została natychmiast pochwalona przez ONZ. Sekretarz generalny organizacji Antonio Guterres wyraził nadzieję, że przerwa się utrwali poprzez podjęcie rozmów pokojowych.
Do tej pory panująca rodzina Saudów nie zwracała uwagi na epidemie, które pojawiły się w Jemenie, jak klęski cholery, dengi i głodu, lecz sama została dotknięta zarażeniami przez koronawirusa. Na razie ma niecałe 3 tys. wykrytych zarażeń, lecz przewiduje, że nawet 200 tys. ludzi może wkrótce zostać zainfekowanych. Wprowadzono tam 24-godzinną godzinę policyjną, ale choć nie obowiązuje ona armii, katowanie Jemenu stało się zbyt skomplikowane ze względu na brak pracowników cywilnych wojska.
Jemen jest w tej chwili ośrodkiem „najgorszego kryzysu humanitarnego na świecie”, według ONZ. Zdaniem organizacji humanitarnych, jeśli pojawi się tam koronawirus, będzie stanowił olbrzymie zagrożenie. Ludność jest głodna, osłabiona, a na skutek bombardowań dostęp do wody stał się luksusem, co uniemożliwi stosowanie jej do mycia rąk (ludzie myją się często suchym piaskiem). Zbrodnicza napaść saudyjska zdążyła już zniszczyć praktycznie całą infrastrukturę zdrowotną. Obrońcy nakazali w marcu zamknięcie czynnych jeszcze szkół, a w stolicy Sanie dezynfekuje się ulice. To na razie wszystko, co można zrobić.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…