Konsekwentna faszyzacja kraju zawsze zaczyna się od nagonki na lewicę we wszelkich jej odcieniach. W Brazylii to już oficjalna linia rządu Jaira Bolsonaro. Teraz powstał projekt ustawy przewidującej powołanie specjalnego urzędu nadzorującego eliminację lewicy z przestrzeni publicznej.
Latynoskie media donoszą o inicjatywie ustawodawczej brazylijskiego parlamentarzysty Heitora Freire należącego do Partii Społeczno-Liberalnej, z której wywodzi się prezydent Jair Bolsonaro. W środę miał on przedstawić projekt ustawodawczej zmierzającej do oczyszczenia instytucji państwowych w Brazylii ze wszelkich wpływów lewicy. Zdaniem dziennikarzy, m.in. portalu TeleSUR, przewiduje ona, że wszystkie osoby jakkolwiek związane z ogólnikowo określoną lewicą, czyli partiami i organizacjami uznanymi przez nowe władze za niedostatecznie prawicowe, będą usuwane ze stanowisk.
Miałoby też powstać nowe stanowisko rządowe: sekretarz ds. walki z lewicą. Celem tego urzędu będzie “prowadzenie obszernej kontroli, inspekcji, identyfikacji, mapowania, monitorowania” w celu oczyszczenia państwa z “agentów lewicy”.
Z założenia ma to dotyczyć urzędników administracji publicznej, pojawiają się jednak obawy ucierpieć mogą również specjaliści zajmujący się zawodowo tematyką, która jest “nie po drodze” ultra-prawicowemu rządowi. Obecny minister spraw zagranicznych oskarżał już “marksistów kulturowych” o szerzenie “lewackich kłamstw” o globalnym ociepleniu. Ma to być jego zdniem spisek wymierzony w zachodnie gospodarki, a służący wyłącznie rozwojowi Chin. Istnieje więc ryzyko, że pod hasłem walki z lewicą skrajnie prawicowy rząd weźmie się m.in. za pracowników akademickich.
Freire, pomysłodawca projektu ustawy, uzasadniając go, stwierdził, że lewicowcy to ludzie, którzy “w ukryty sposób działają nieustannie – pośrednio i bezpośrednio – przeciwko normalności narodu brazylijskiego”. Pod tą typowo faszystowską formułą, przypominającą nie tylko czasy dyktatury wojskowej w Brazylii, ale i Niemcy lat 30. XX w., podpisałby się najprawdopodobniej sam Jair Bolsonaro, który swoją kampanię prezydencką oparł na straszeniu lewicą na wszelkie sposoby i dumnie obiecywał “rozprawienie się z lewakami”. Obiektem politycznych ataków Bolsonaro i jego zwolenników byli i są wszyscy od socjaldemokratów po komunistów, a także feministki, działacze związków zawodowych, organizacji antyrasistowskich i aktywiści ruchu walczącego z globalnym ociepleniem. Heitor Freire stwierdził, że samo zwycięstwo Bolsonaro w wyborach “to za mało, by oczyścić aparat państwo z infiltracji ze strony agentów lewicy”, dlatego potrzebna jest jego ustawa.
Organizacje lewicowe starają się wykorzystać okres karnawału do masowych mobilizacji pod hasłem “Precz z Bolsnorano!”. Oprócz tych, które się odbyły planowane są kolejne.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Polska jest na tej samej drodze.Obłąkanym nienawiścią solidaruchom pomagają mieniący się lewicą Millery i Czarzaste
Zapomnieli wojskową dyktaturę?
Wybrali pod dyktando mediów skrajnie prawicowego fana chicago boys?
To niechaj ponoszą konsekwencje swoich wyborów.
Może gdy zamiast socjalu załapią się na specjała w postaci gumowych kul i policyjnej pały – zrozumieją co tak naprawdę zrobili.
Najpierw załapią się na „brazylijski cud gospodarczy”, o którym wkrótce przeczytamy w wikipedii. Dlaczego? Bo gdy państwo robi wyprzedaż, to rynki szaleją, a liberałowie udowadniają, że wolny rynek działa i PKB rośnie, co według nich dowodzi o istnieniu dobrobytu. Jaka jest prawda – wiemy. Po latach rynkowego szału, gdy nie ma czego wyprzedawać, następuje kryzys i pojawia się deficyt, a wtedy, nawet jeśli rząd bardzo udaje, że nie chce, podnosi podatki (z naciskiem na VAT, by najbardziej dokopać ludowi), likwiduje resztki wydatków – nawet te mające trafić w ręce przedsiębiorców. Przepis idealny na tragedię w stylu np. haitańskim. Czy wtedy Brazylijczycy zrozumieją, w co wdepnęli? Wiele zależy od lewicy i mediów informacyjnych. Z mediami jest tam jeszcze gorzej niż z naszymi, więc wiele w rękach lewicy.