Gdy w 2018 r. wrocławskie Społeczne Forum Wymiany Myśli zorganizowało debatę pt. „Faszyzacja – mistyfikacja czy realne zagrożenie”?,  wiele osób (nawet ze środowisk lewicowych) karciło nas za przesadę oraz „wywoływanie wilka z lasu” (w domyśle – wilka nieistniejącego). Tymczasem w przeddzień kolejnej rocznicy wprowadzenia w Polsce stanu wojennego Twitter zmroził wpis, jakiego dokonał szacowny demokrata, liberalny polityk, współpracownik Tadeusza Mazowieckiego i prominentny działacz proeuropejskiej Unii Wolności Waldemar Kuczyński.

Tak samo przynajmniej częścią opinii publicznej wstrząsnęła haniebna wypowiedź pracownika naukowego jednego z oddziałów IPN-u, dr. Wojciecha Muszyńskiego, znanego już wcześniej jako apologeta polskich nacjonalistów, a tym razem żałującego, że nie jesteśmy w Chile w r. 1973 i nie można zrzucić członków partii Razem do oceanu.

Cały cywilizowany świat uważa od dekad juntę Pinocheta za jeden najbrutalniejszych, najbardziej morderczych reżimów, jakie w II połowie XX wieku rządziły w Ameryce Łacińskiej, nawet jeśli konkurencja była zacięta. Jak widać intelektualne gnicie polskiego tzw. demoliberalnego mainstreamu postępuje w oszałamiającym tempie. Tu pochwały dla Pinocheta, tu uśmiechy do Bandery i Szuchewycza (bo byli antyradzieccy i antyrosyjscy), tu przymykanie oczu na admirację dla Janusza Walusia. Strach się bać, co te samozwańcze tuzy politycznej refleksji jeszcze wymyślą. Ale żeby nie było, iż te mody na historyczne zamordyzmy są wytworem dzisiejszej sytuacji związanej z władzą PiS-u przypomnieć warto, że już w 1999 r. do chorego Pinocheta pojechali prominentni przedstawiciele polskiej prawicy: poseł AWS-ZChN Michał Kamiński (dziś – PO), członek KRRiTV Marek Jurek i redaktor naczelny „Życia Warszawy” Tomasz Wołek. Wręczyli mu w uznaniu zasług dla cywilizacji chrześcijańskiej i europejskiej ryngraf z Matką Boską od Polski i Polaków. W grudniu 1998 r. tenże Michał Kamiński zwrócił się z trybuny sejmowej do posłów SLD: „Jak na was patrzę, panowie, to wiem, że o generale Pinochecie nie trzeba mówić, tylko go trzeba naśladować ”. Zaś w programie telewizyjnym „Polityczne graffiti” Marek Jurek stwierdził, iż „…Pinochet uchronił Chile przed losem komunistycznej Kuby i za to powinniśmy mu być wdzięczni”. Jurek bagatelizował ofiary pinochetowskiego terroru, stwierdzając, że „większość zamordowanych to komuniści albo członkowie ich rodzin”. Porcja nienawiści w tych słowach sprzed 20 lat jest nie mniejsza niż we współczesnych enuncjacjach Kuczyńskiego i Muszyńskiego. I co – dalej trzeba chować głowę w piasek?

Dlaczego jednak większość Polaków dziś, prawie 40 lat po karnawale „Solidarności” (która niosła przecież określone idee i przesłanie), bezrefleksyjnie podziela takie poglądy albo na nie przyzwala? Nie protestuje, nie chodzi na rachityczne manifestacje antyfaszystowskie i antymilitarystyczne? Gdzie są dziś humanistyczne przymioty, o których kiedyś tyle mówiono? Jeśli nawet ktoś traktował je poważnie, to zabiła je bezwzględność systemu korporacyjnych zależności i relacji interpersonalnych. Przez 30 lat bez mała gros mediów – i nie ma tu różnicy, czy to media publiczne czy komercyjne – dokonywało manipulacji na świadomości Polek i Polaków. Siłą wmawiano nam, że drogą do sukcesu jest rywalizacja, konkurencja, wspinaczka w hierarchii społecznej kosztem głupich i niezaradnych, tych, co nie widzą wędki rzuconej im przez ten wspaniały, oczekiwany przez wszystkich, system. Stąd wynikają rady typu: zwolnij się, weź kredyt, załóż firmę, bądź konkurencyjny. Bezwzględna konkurencja i ciągła rywalizacja niszczy w człowieku człowieka, zawęża jego myślenie do potrzeby posiadania kolejnych dóbr. Pozostaje tylko kult prywatnej własności, której ciągle trzeba bronić przed tymi innymi, gorszymi, leniwymi i niezaradnymi. Stąd do umiłowania faszystowskiego porządku jeden krok. Dlatego m.in. największą popularnością faszyzm w Niemczech (ale i we Włoszech też) cieszył się w klasie drobnych przedsiębiorców, rzemieślników-wytwórców czyli klasycznego drobnomieszczaństwa. W demokracji liberalnej, którą dopada kryzys, kapitał boi się „ludu” i wtedy faszyzm może dochodzić do władzy.

patronite

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
    1. A może by tak jakieś… argumenty? Rzeczowe… takie tyci tyci…
      Nic?
      To daj luz trollu skoro tylko personalnie argumentować umiesz.

  1. Ziomek, przeczytaj tekst jeszcze raz, ale jak się już dobudzisz. W Polsce egoizm urósł do rangi cnoty, a przecież nie on wypisywany był na sztandarach – nomen omen – Solidarności. Faszyzm to pogarda dla słąbości i miłość do siły, także militarnej, więc znak równości jest jak najbardziej na miejscu. Podobny kult siły uprawiają korporacje, gotowe unicestwić konkurentów. Z kolei propagowanie konkurencji ZAMIAST współpracy tworzy określonego człowieka – konkurenta i wojownika a nie przyjaciela czy towarzysza w pracy. Itd. itp.

    1. @ Barbarus.
      Ale to wszystko o czym piszesz – istniało już w latach 70! Co prawda ,,wyłaziło z ludzi” zwykle po dobrej wódce, kiedy strach przed wyimaginowanymi ,,długimi łapami SB” troszkę płyn wyskokowy przytępił.
      Dziś nikt nie kręci bata na dyrne zady posiadaczy durnych łbów – to i spokojnie, na ulicy, przy okazji jakiegoś (koniecznie mocno podlanego ,,partiidiotyzmem”) święta bywa manifestowany.
      Te cechy które wymieniasz (+ jeszcze kult władzy, dążenie do absolutyzmu) to przymioty chłopa pańszczyźnianego nawykłego do niewolnictwa. A przecież niewolnictwo chłopa zniósł w rejonach zaboru rosyjskiego dopiero car! (i to przy wielkich protestach i niezadowoleniu naszej ,,postępowej” podobno szlachty.)
      Wniosek jest jeden – jako naród nie dorośliśmy do smokingu – pozostają nam jedynie słomiane łapcie. Potrzeba czasu i spokoju aby nawet do tych pogardliwie nazywanych wykształciuchami dotarła prawda, że świat ewoluował i to jak postępowali dziadowie – nie jest już dziś synonimem kindersztuby.

  2. Spoko, spoko, Wolska to nie Rzesza, wsiowemu Adolfiku kudy do Wujka Adolfa, przyciężkawy na rozumku, a i zbyt bojowy nie jest, kolano nie sztymuje, tak więc i wolski faszyzm to taki z założenia wieśniacki – wariant B.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Syria, jaką znaliśmy, odchodzi

Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …