Antoni Pawlak, były rzecznik byłego – oraz nieżyjącego – prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza opowiada w mediach o libacjach pomorskich urzędników samorządowych u arcybiskupa Sławoja Leszka Głodzia, którego wdzięczny pseudonim raczej nie jest przypadkowy.
Pawlak twierdzi, że Adamowicz i „Flaszka” współpracowali, choć ich relacje określa jako bardzo trudne. Wspomina Głódzia jako typa raczej totalitarnego ze skłonnościami do twardego stawiania warunków. Posunąć się miał nawet do szantażu władz Gdańska. Nie przysparza to zaszczytu i tak bardzo skompromitowanemu różnymi doniesieniami hierarsze.
Jako przykład takiej „trudnej relacji” okraszonej wszystkimi przymiotami, które opisuje, Pawlak podaje pomysł Głódzia na budowę gigantycznej świątyni katolickiej na terenach po Stoczni Gdańskiej (słynnej „kolebce” „Solidarności”, którą wykończył rząd tejże „Solidarności” pod przywództwem Jerzego Buzka). Miał tam też powstać pomnik Jana Pawła II, papieża kościoła rzymskiego znanego z ukrywania pedofilii i tuszowania afer finansowych. „Myślał, że będzie rządzić miastem, dlatego próbował wpływać na decyzje urzędników” – stwierdza Pawlak, po czym wygłasza laurkę o Adamowiczu, który podobno się temu przeciwstawiał.
Na tym jednak nie koniec.
Były rzecznik Adamowicza w rozmowie z Dziennikiem Gazetą Prawną mówił także o cokolwiek obrosłych tradycją imprezach organizowanych przez arcybiskupa „Flaszkę”. Według słów Pawlaka chodzili na nie chętnie wszyscy samorządowcy. Każda ponoć była mocno alkoholowa.
Antoni Pawlak poruszył też kwestię pedofilskiej bestii Henryka Jankowskiego, ulubionego ongiś księdza „Solidarności”, jednego z pierwszych doktrynerów nowoczesnej nienawiści w polskim kościele. I w tej kwestii próbował pokazać Adamowicza od najlepszej strony. Nie udało się. Jego tłumaczenie dotyczące milczenia Adamowicza w sprawie seksualnych napaści Jankowskiego przeciwko dzieciom jest żenujące. Stwierdził on bowiem, że Adamowicz milczał, gdyż był ministrantem Jankowskiego. Czyż to nie jest właśnie powód do tego, by się odezwać? Osobliwa moralność kieruje polskimi elitami.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
A drodzy czytelnicy do kółka spirytusowego w armii i we flocie to jeszcze nie przywykli? Flaszka był przecie biskupem polowym WP. I to ładnych parę latek. A w armiach na całym świecie – chleje się od zarania dziejów. Jeszcze w XIX wieku w armii pruskiej żołnierze dostawali codziennie 2 litry piwa i kwaterkę wina. (o armii polskiej z tamtego okresu – nie ma danych) pewnikiem przez zabory.
Owszem dostawali piwo i wino, tylko:
1. wówczas miało ono znacznie mniej procentów niż dzisiaj (por. wódka dziś ok 40% – w XVIIIw około 10%)
2. ponieważ nie było wodociągów i kanalizacji na wystarczającym poziomie technicznym, to napoje sfermentowane były jedynymi mikrobiologicznie stabilnymi, tzn. krótko mówiąc w przeciwieństwie do spożywania wody ze studni, ich spożywanie nie groziło permanentną sr@czką.
Jeśli zgodnie prawdą pamiętać, że bóg nie istnieje, skąd tak wielka rola księży w państwie?
Pawlak, podejdź do płota. Cicho było, kiedy jeszcze jako biskup polowy chrzcił generałów i pułkowników i celebrował msze szczęśliwych wojskowych małżeństw. To on stał u źródła owej charkowskiej choroby filipińskiej. Dziś, jak widać, PO nie potrzebuje wsparcia kościoła i idzie własnym kursem. Ale to lewica i prawica na kolejnych etapach lansowała ową postać. Dzisiejsze opinie to tylko memento dla naiwnych, którzy powinni zobaczyć, ze zużyte zabawki niszczy się bezlitośnie. Polityka bez sentymentów.
Tak, Muminek był ministrantem u Jankowskiego. I raptem ni z tego, ni z owego został Wielkim Budyniem. Przypadek? (można raczej domniemywać o „wtykach”, ale jakich? a raczej czyich?)