Który to już raz w tym roku „Solidarność” tłumi oddolną energię buntu w zakładzie pracy? Tym razem o kapitulanckiej postawie „S” przekonali się kierowcy i motorniczy spółki Gdańskie Autobusy i Tramwaje.
Pracownicy mieli dość zbywania i lekceważącej postawy ze strony kierownictwa. Podjęli decyzję o strajku włoskim, zaplanowali go na wtorek, o akcji powiadomili się esemesami. Chcą w ten sposób dać do zrozumienia, że należy traktować ich poważnie. Żądają podwyżki płac z 13,5 zł na 15,5 zł za godzinę, przejrzystych zasad premiowania i zniesienia drakońskich kar za drobne przewinienia. Oczekują również racjonalizacji wymagań. Uważają, że przy obecnych regulacjach nie da się jeździć zgodnie z rozkładami nie łamiąc przepisów ruchu drogowego.
„W ten wtorek rozpoczynamy strajk włoski. Chodzi o rozkłady jazdy i nowe (złe) przepisy. Jeździmy zgodnie z przepisami: ograniczenia prędkości, sprzedaży biletów, itp. Wpisujemy wszystko w karty. Pismo w tej sprawie będzie wywieszone na dyspozytorni w poniedziałek. Jeździmy tak do odwołania. Proszę przekazać tę informację do innych koleżanek i kolegów” – esemesy o takiej treści rozsyłali sobie kierowcy i motorniczy z Gdańska.
Do akcji wkroczyła jednak zakładowa „Solidarność”. Działacze żółtego związku błyskawicznie przystąpili do tłumienia bojowych nastrojów wśród załogi. Pracownicy usłyszeli, że ich autonomiczna postawa, odrzucająca pośrednictwo centrali jest zła i niedopuszczalna. – „Działamy w oparciu o przepisy i dokumenty. Skoro daliśmy zarządowi spółki czas do przyszłego poniedziałku [16 października – red.] na podjęcie rozmów o podwyżkach, to z wszelkimi decyzjami musimy wstrzymać się co najmniej do tego terminu. Decyzja o strajku włoskim jest nieodpowiedzialna, nie wiem, kto za tym stoi” – powiedział portalowi trojmiasto.pl Stanisław Stencel z KZ NSZZ Solidarność.
Co na to pracownicy? „Związek nie potrafił wywalczyć dla nas niczego. Czuliśmy, że jedyną drogą do wywarcia wpływu na zarząd jest strajk i ten strajk się odbędzie, a jeśli nie przyniesie rezultatu to zaostrzymy formę protestu” – napisał jeden z kierowców gdańskiej komunikacji publicznej w komentarzu na Facebooku.
Podobnnych nieprzyjemności ze strony „Solidarności” doświadczyli kierowcy PKS z Rzeszowa, którzy niedawno domagali się podwyżek w wysokości 800 zł. Związek również wystąpił przeciwko nim. – My w „Solidarności” uważamy, że cała sprawa wygląda na jakąś medialną nagonkę. Nie przyłożymy palca do tego, co mogłoby zaszkodzić naszej firmie, jej załodze i wizerunkowi – mówił Zbigniew Opoń z „S”.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
PiSwolocz!
Hajda!
STRAJK. GENERALNY W RP
MAJDAN