Aktywiści zarzucają Lasom Państwowym, że nie zachowują przejrzystości informacji jeśli chodzi o system „ochrony” żubrów – który służył do hodowania ich na odstrzał w nadleśnictwach Krynki i Borki.

Prawie 3 tony mięsa żubrzego zostały w ciągu ostatnich 4 lat „zagospodarowane na potrzeby własne nadleśnictwa” – czyli w praktyce sprzedane pracownikom. Greenpeace twierdzi, że nosi to znamiona regularnego odstrzału komercyjnego, stąd mętne lub niepełne dane na temat zarządzania populacjami żubrów przez LP.

Same Lasy przyznały w 2017, kiedy ujawniono aferę, że system jest do zmiany. Ale działacze Greenpeace żadnej zmiany nie odnotowali.

– Odstrzały komercyjne to patologia stanowiąca tylko czubek góry lodowej, jaką jest obecny system zarządzania stadami żubra – mówi Małgorzata Górska z Greenpeace Polska. Górska miała na jesieni ubiegłego roku zostać społeczną obserwatorka do komisji hodowlanych żubrów w nadleśnictwach Borki i Krynki, ale regionalna komisja LP w Białymstoku nie wyraziła zgody. Działacze twierdzą, że nie mają wglądu w decyzje dotyczące odstrzału żubrów (tak jak w przypadku tej ostatniej, gdy wyrok wydano na 40 zwierząt).

– Niestety coraz częściej Lasy Państwowe, do których wnioskujemy o ujawnienie dokumentacji, przesyłają nam ją niepełną lub nie przesyłają w ogóle. W listopadzie wnioskowaliśmy do Nadleśnictwa Borki m.in. o dokumentację komercyjnych polowań na żubry, które odbyły się na początku ubiegłego roku. Od tamtej pory minęły już cztery miesiące, wysyłaliśmy do nadleśnictwa upomnienia, jednak nadal nie otrzymaliśmy informacji, o które wnioskowaliśmy – powiedział Krzysztof Cibor białostockiej „Wyborczej”. Lasy nie chcą również tłumaczyć się z obrotu mięsem – a sprzedaż części ciała zwierząt chronionych w Polsce o ile nie wyrazi na to zgody regionalny dyrektor ochrony środowiska na wniosek zainteresowanych.

Nadleśnictwo Borki nie udostępniło dokumentacji z utylizacji tusz żubrów zabitych w 2018 r. Natomiast w ostatnich dokumentach, które Lasy przekazały aktywistom, znaleźć można było jeden podmiot rzekomo kupujący mięso: poznańską firmę Weles. Firma ta jednak według informacji „GW” w ciągu ostatnich lat nie kupowała mięsa od nadleśnictwa. Lasy twierdzą, ze 3 tony mięsa wydała swoim pracownikom, zasłania się „Strategią ochrony żubra” i po prostu skąpi informacji.

To w strategii aktywiści upatrują furtki do nieprawidłowości.

– To dokument przygotowany ponad 10 lat temu przez wielką orędowniczkę hodowlanego podejścia do żubrów, profesor Wandę Olech-Piasecką. To ten dokument jest podstawą do skandalicznego procederu odstrzałów żubrów. Wprowadza on również pozbawione naukowego uzasadnienia górne limity liczebności stad, a nadliczbowe zwierzęta skazuje na śmierć – mówi Krzysztof Cibor.

patronite

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Za II Rzeczpospolitej i sanacji LOŻ stawała na uszach, by żubry uratować. A podobno kaczka wzoruje się na sanacji. Widać Merlin Monroł naszago rządu nie wie, co to LOŻ.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…