![](https://strajk.eu/wp-content/uploads/2020/01/wowan-leksus.png)
Jak poważnie amerykański establishment pogrążył się w spiskowych niedorzecznościach typu Russiagate czy Ukrainegate może świadczyć komiczne zdarzenie z udziałem kalifornijskiej kongresmenki z Partii Demokratycznej.
Chodzi o sztuczną aferę, którą nakręcił znany duet rosyjskich pranksterów – Władimira Kuzniecowa i Aleksieja Stolarowa, znanych jako Wowan i Leksus. Członkini ich zespołu zdobyła numer telefonu do Maxine Waters, ważnej polityczki Demokratów w USA.
Zadzwoniła i przedstawiła się jako Greta Thunberg, znana eko-aktywistka. Wyjaśniła, że w tej chwili znajduje się w Północnej Karolinie i broni przyrody na wyspach Czunga Czanga. Wysp takich nie ma, a nazwa ta jest faktycznie zapożyczeniem z radzieckiego serialu animowanego Inesy Kowalewskiej z początku lat 70. W scenariuszu niewielka łódka Cziżik trafia w pewnym momencie na tropikalną wyspę Czunga Czanga, gdzie spotyka żyrafę, papugę, delfiny oraz czarnoskórych.
Fikcyjna Greta poprosiła Waters, by ta wygłosiła jakieś przesłanie do uczestników rzekomego mityngu i obsypała Thunberg superlatywami. Potem „Greta” opowiedziała amerykańskiej polityczce o fikcyjnym spotkaniu z prezydentem USA we wrześniu minionego roku.
How the hell didn’t she know this was a prank call the minutes Greta said she’s in North Carolina in a ISLAND ???? Omg Trump was right Maxine waters is LOW IQ???
— micheal241174 (@micheal241174) January 3, 2020
„To było naprawdę straszne, był z obstawą, a ja krzyczałam do niego Podpisz ponownie Porozumienie Paryskie! I on wtedy do mnie podszedł, nachylił się nade mną i powiedział Słuchaj, dziewczyneczko! Nigdy nie osiągniesz swojego celu próbując mnie oskarżać w Kongresie„; było to oczywiste nawiązanie do trwającej procedury parlamentarnego oskarżenia Donalda Trumpa, tzw. impeachmentu.
Waters była strasznie podekscytowana. Wówczas do rozmowy włączył się „ojciec Grety” i doprecyzował wypowiedź „córki”.
„Powiedział [Trump – przyp. red.] dokładnie tak: Wiesz co, dziewczyneczko? I tak nikt ci nie uwierzy, więc powiem ci prawdę. Naprawdę ostro przycisnąłem ukraińskiego prezydenta, a ty dobrze wiesz, że nie osiągniesz swojego celu, tak samo jak te głupki w Kongresie, które próbują mnie oskarżać. Nikt ci nie uwierzy, a ty staniesz przed sądem – tak jak mój rywal” zakończył „ojciec Grety”. Potem zaczął wyjaśniać jak to jego córka dysponuje sporym dossier nagrań gdyż zapisuje w ten sposób wszystkie swoje rozmowy; także tę z Donaldem Trumpem.
Waters zaczęła więc nalegać, by „Greta” przyjechała do Waszyngton i pilnie się z nią spotkała. Bardzo spodobała się jej także sugestia, by Thunberg wygłosiła specjalne przemówienie na Kapitolu i wspomogła w ten sposób wysiłki Demokratów ku odwołaniu Trumpa ze stanowiska.
„Robimy wszystko co w naszej mocy. Gromadzimy fakty i chcemy go dopaść. Użyjemy wszystkiego co możliwe, by go oskarżyć [impeach – przyp. red.]. Oczywiście. I gdyby opinia publiczna dowiedziała się, że on się taki sposób zwracał do Grety, że było jej przykro i że ona płakała… Że nie osiągnie swoich celów nigdy. To byłoby też coś przeciwko niemu” – myślała głośno kongresmenka Waters. Później „ojciec Grety” i polityczna domawiali się à propos możliwości przekazania nagrań.
Numer Wowana i Leksusa odbił się szerokim echem w USA. Prank ten potwierdził po raz kolejny, iż amerykańska opinia publiczna, a zwłaszcza establishment opozycyjny kompletnie się odkleił od rzeczywistości i uwierzył we własną propagandę jakby najważniejszym przewinieniem prezydentury Trumpa, wołającym o środki tak ekstraordynaryjne jak impeachment była kompletnie pozbawiona jakiegokolwiek znaczenia rozmowa telefoniczna z Wołodymyrem Zełenskim, komikiem wybranym na stolec ukraińskiego prezydenta. Propozycje dotyczące przemówienia Grety Thunberg do amerykańskiego kongresu jako dźwignia w procesie odwoływania prezydenta Stanów Zjednoczonych są zaś znakiem kompletnej infantylizacji czy wręcz gombrowiczowskiego upupienia polityki.
Na początku ubiegłego roku, w lutym, Wowan i Leksus telefonowali do Adama Shiffa, demokratycznego deputowanego do Izby Reprezentantów, przewodniczącego komisji do spraw wywiadu, jednego z najmocniej owładniętych ksenofobiczną antyrosyjską manią polityków. Oferowali mu nagie fotki prezydenta Trumpa, którymi mógłby się on posłużyć aby go skompromitować.
Rząd zrzuca maskę
Dzisiejszy dzień przejdzie do historii jako symbol kolejnej niedotrzymanych obietnic przed…
Wkręcili ją równiutko, tak jak w tym głupawym programie w jednej z polskich rozgłośni radiowych. Żarcik dobry, ale żeby teraz z tego robić newsa i wałkować? Eh ten upadek mediów, szkoda gadać.
Takie zdarzenia – zasługują na pokazywanie ich w mediach, inaczej nigdy nie uświadomimy sobie jak odklejeni od rzeczywistości są ci, którzy mają wpływ na największe mocarstwo świata.
Toż to obłęd w najczystszej postaci!