W dziesięciomilionowej stolicy Indonezji doszło do ataku terrorystycznego. Kto jest sprawcą, jeszcze nie ustalono.
Agencje podały informacje o co najmniej siedemnastu ofiarach, a liczba ta będzie najprawdopodobniej rosła. Wśród zabitych jest pięciu mężczyzn, którzy podłożyli sześć bomb w różnych punktach miasta, a następnie strzelali do przypadkowych ludzi. Zginęło również pięciu policjantów.
Jedna z bomb wybuchła w kawiarni Starbucks, następnie w sąsiadującym z nią kinie wywiązała się strzelanina między zamachowcami a policjantami. Inny ładunek wybuchowy eksplodował na posterunku policji usytuowanym obok centrum handlowego Sarina. To ścisłe centrum Dżakarty. Również kolejne cztery bomby podłożono w prestiżowej, centralnej dzielnicy miasta, w której mieszczą się głównie instytucje biznesowe i biura, w tym placówka ONZ. Obiekt ten i kilka sąsiednich ewakuowano. Indonezyjska telewizja Metro TV podała, że nie wszyscy zamachowcy zginęli. Niektórzy, mimo policyjnej obławy, zdołali uciec na motocyklach. Policja kontynuuje poszukiwania, w południowych dzielnicach miasta nadal słychać strzały. Na ulice miasta wyprowadzono również wojsko.
Prezydent Indonezji Joko Widodo wezwał obywateli, by nie bali się aktów terroru, o to bowiem właśnie chodzi ich organizatorom. Na razie do przeprowadzenia ataku nikt się nie przyznał, jednak władze uważają, że było to jedno z rodzimych islamskich ugrupowań fundamentalistycznych. W grudniu indonezyjska policja aresztowała grupę dżihadystów, którzy szykowali się do przeprowadzenia aktu terroru na wielką skalę. Nie jest wykluczone, że inni terroryści przystąpili do realizacji takiego właśnie planu. Alternatywna, choć na razie traktowana jako mniej wiarygodna, hipoteza to sprawstwo Państwa Islamskiego, które już nie raz groziło, że zaatakuje w najludniejszym na świecie kraju muzułmańskim.
[crp]Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
„Jedna z bomb wybuchła w kawiarni Starbucks” – to prawdziwa tragedia dla członkiń i członków partii Razem