Waszyngton odcina po kolei szanse na pokój z Iranem – weszły w życie amerykańskie sankcje przeciw szefowi irańskiej dyplomacji Mohammadowi Zarifowi, głównemu rozmówcy Unii Europejskiej, Chin, Rosji – krajów pragnących przetrwania układu atomowego, który Trump zerwał w zeszłym roku. Unia „wyraziła żal”, że USA nałożyły sankcje na Zarifa, ze względu na „wagę relacji dyplomatycznych”. Ale najchłodniej odpowiedział Iran.
Irański prezydent Hassan Rouhani w wystąpieniu telewizyjnym zastanawiał się, czy Amerykanom chodziło przeszkodzenie Zarifowi w udzielaniu wypowiedzi mediom międzynarodowym. „Oni się ich pewnie boją” – podejrzewał prezydent. Zarif dał wiele wywiadów podczas swej niedawnej obecności w nowojorskiej siedzibie ONZ. „Nasi wrogowie są tak bezsilni, że stracili zdolność sensownego myślenia i działania. To godne pogardy” – dodał, oskarżając Stanu Zjednoczone o „infantylność”.
Według samego Zarifa, Amerykanom chodzi o zamknięcie ust Iranowi, o wyeliminowanie dyplomatycznego wyjścia z sytuacji. Dla Strażników Rewolucji decyzja amerykańska jest „absurdalna”. W zeszłym tygodniu Zarif złożył Amerykanom propozycję stałego udostępnienia swych wszystkich instalacji atomowych dla inspekcji międzynarodowych, co uniemożliwi Iranowi zbudowanie broni jądrowej, w zamian za zniesienie sankcji. Waszyngton to odrzucił.
Amerykańska kampania „maksymalnego nacisku” na Iran weszła na drogę odcinania kontaktów dyplomatycznych. Sankcje przeciw Zarifowi oznaczają niemożliwość przeprowadzenia z nim transakcji finansowej i zabór („zamrożenie”) jego aktywów. Amerykanie chcą też zabronić mu wszelkich podróży zagranicznych, nawet jeśli są zmuszeni przyjmować go w Nowym Jorku, kiedy przybywa do ONZ. Unia Europejska zapowiedziała, że dalej będzie pracować z Zarifem.
Jak donoszą media amerykańskie, sankcje na Zarifa były pomysłem samego prezydenta Trumpa.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Takie działania są jawnym przygotowaniem do otwartej wojny.
No przecież zawsze społeczności (każdej) chodzi o jawność i otwartość w polityce.
Iran sobie grabi i grabi, więc w końcu nagrabi. Jeśli jest tu ktokolwiek sympatyzujący z irańskimi mułłami i ichnią rewolucją islamską, to niech im przemówi do rozsądku. Albo niech się opamiętają, albo odejdą od władzy. Jeśli będą dalej tak fikać, to przecież USA ich sczyści, a jak fikną za mocno, to ich sczyści bronią atomową. Czy o to chodzi klechom z Iranu???