Prezes Instytut Pamięci Narodowej, instytucji, która ma ogromne i niezapomniane dokonania w przeinaczaniu najnowszej historii Polski i Europy, postanowił skorzystać z krwawej wojny na Ukrainie, by przypomnieć o sobie i swojej interpretacji dziejów.
Wydał mianowicie Oświadczenie. Na imperialistyczną wojnę kapitalistycznego świata XXI wieku, nakłada swoje wizje historii XX wieku, wierząc głęboko, że każde wydarzenie można, a nawet należy oceniać abstrahując od towarzyszących mu uwarunkowań.
„Władze Rosji próbują zarazem uzasadnić swą agresję, sięgając do najgorszych wzorców propagandy z czasów komunistycznych i do pseudohistorycznych argumentów. Towarzyszą temu gloryfikacja rosyjskich tradycji imperialistycznych i relatywizacja zbrodni sowieckiego komunizmu”. I gładko przechodzi do wniosków ogólniejszych: „Apeluję do samorządów o usunięcie z przestrzeni publicznej wszelkich nazw i symboli wciąż upamiętniających osoby, organizacje, wydarzenia bądź daty symbolizujące komunizm”.
Nawrocki nie polenił się dać również angielską wersję swojego Oświadczenia, będąc przekonanym, że na całym świecie decydenci różnego szczebla dzień rozpoczynają od otwarcia strony IPN, żeby zapoznać się ze wskazówkami Nawrockiego, jak żyć i zmieniać świat. „Jest zatem jaśniejsze niż kiedykolwiek, że usunięcie nazw i symboli promujących komunizm ma ogromne znaczenie. Choć Związek Sowiecki upadł 30 lat temu, a jego zbrodnie zostały dokładnie zbadane, w wielu miejscach na świecie wciąż możemy znaleźć pomniki upamiętniające Armię Czerwoną, ulice czy place nazwane imionami sowieckich dygnitarzy”.
W ciemno mogę wróżyć sukces oświadczenia dr. Nawrockiego w Polsce. Atmosfera umysłowa jest dziś w Polsce taka, że nie widzę nikogo, kto dzisiaj publicznie nie to, żeby się sprzeciwiał, ale choćby zachęcał do refleksji nad usuwaniem znaków swojej przeszłości. Odwaga u nas staniała, rozum zaś niepomiernie podrożał. Będzie gorzej, uprzedzam.
Natomiast przewiduję pewne trudności za granicą, która może okazać się bardziej oporna na wzmożenia intelektualne Karola Nawrockiego, doktora. Oczywiście jest pewnym, choć nęcącym uproszczeniem sugestia, że poza granicami Polski przeciętnie wykszatłceni ludzie mają w dupie jakiegoś klienta, któremu wydaje się, że jego walka z symbolami zbawi świat i zlikwiduje jego wszystkie problemy. Uważam jednak, że w krajach, których wieloletnia tradycja intelektualna dopuszcza istnienie różnic w poglądach nie brakuje ludzi, rozumiejących, że historia nie jest i nie może być czarno-biała. Że plac im. Bohaterów Stalingradu nie jest peanem na cześć Stalina, lecz hołdem dla ludzi, których ofiara życia odwróciły losy II wojny światowej. Zagrodziły drogę nazizmowi. Zaś pomnik Karola Marksa nie ma nic wspólnego ze stalinizmem, lecz upamiętnia filozofa, bez którego myśli Europa byłaby o wiele uboższa. A ulica Rewolucji Październikowej upamiętnia zryw ludzi, którzy chcieli po prostu wolności i godnego życia, nawet jeśli potem ich oszukano. Walka o godność, sprawiedliwość i lepsze życie jest zawsze warta tego, by o niej pamiętać.
Nawrocki tego nie rozumie nie tylko dlatego, że jego mózg przy próbie pojęcia tego, o czym wyżej napisałem, napotyka niemożliwe do pokonania przez organ prezesa IPN przeszkody. Również z tego powodu, że nie mieści mu się w głowie, że historia świata składa się z walki biednych przeciwko bogatym, obfituje w niuanse, zderzające się ze sobą interpretacje, czasem wręcz wzajemnie się wykluczające, ale warte uwagi dla człowieka, który chce więcej rozumieć.
Nawrocki akurat nie chce. To właściwy człowiek na dzisiejsze czasy.
Syria, jaką znaliśmy, odchodzi
Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …
Pan prezes powinien troszkę poczytać o polityce III rzeszy na trenach okupowanych i pokusić się o refleksję nad swoimi postępkami. Hitlerowcy również walkę z narodem polskim zaczynali od niszczenia symboli historii. Lepszej czy gorszej, ale naszej, wspólnej – która powinna uczyć życia, omijania raf politycznych na których nawa państwowa może ulec zatopieniu… tu najwyraźniej nie dostęp do mediów a do kozetki u psychiatry by się panu z IPN (zapewne niejednemu) przydał.