Instytut Pamięci Narodowej – jedna z najbardziej szkodliwych instytucji-dzieci polskiej transformacji – postanowił błysnąć przez naszymi amerykańskimi panami i zamanifestować służalczość Warszawy wobec Waszyngtonu w retrospektywie. Strona amerykańska dała jednak Polsce po łapach.
Polska rządzona przez PiS wielokrotnie akcentowała strategiczne znaczenie sojuszu z Waszyngtonem w dziedzinie polityki bezpieczeństwa. Dlatego jako niezrozumiały i jawnie godzący w polską rację stanu należy uznać gest wykonany przez IPN, który odtajnił właśnie szczegóły współpracy wywiadowczej Polski i Stanów Zjednoczonych w obszarze działań na terenach byłego ZSRR oraz na Bliskim Wschodzie.
Chodzi o operację o kryptonimie Dialog. Odtajnione akta zawierają nazwiska Amerykanów oraz szczegółowo opisane kulisy współpracy Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA) z polskim wywiadem.
Nad Potomakiem (a może w Langley) jednak postępowanie IPN nie spodobało się nic-a-nic, przynajmniej jeśli wierzyć doniesieniom Dziennika Gazety Prawnej. Amerykańscy rozmówcy, których cytują redaktorzy tego publikatora twierdzą, że „złamano prostą zasadę: informacji wywiadowczych, o ile nie są związane z działalnością przestępczą, nigdy się oficjalnie nie ujawnia”. To słowa Freda Harta, oficera wywiadu wojskowego, wywiezionego z Iraku przez polskie służby w ramach operacji Samum. Z kolei John Pomfret, były korespondent Washington Post w Polsce, powiedział DGP, że w Stanach publikacja materiałów tej rangi mogłaby nastąpić nie wcześniej niż po 50 latach, a Polska powinna była ukryć dane wymienionych w aktach żyjących agentów wywiadu.
IPN oczywiście się broni twierdząc, że trzy dekady to okres dostatecznie długi i że nie ma powodu by w dalszym ciągu utrzymywać tajność tych dokumentów.
– Minęło 30 lat. W standardowym ujęciu archiwum to moment, kiedy się akta otwiera. Po to, by wiedza dotarła do społeczeństwa. Tak działają cywilizowane kraje – powiedział Władysława Bułhaka z Biura Badań Historycznych IPN; cytuje go tabloidowy portal Gazeta.pl.
Klauzulę tajności tych dokumentów zdjęto na podstawie ustawy o IPN. Stanowi ona m.in., że instytucja ta gromadzi, ewidencjonuje i udostępnia dokumenty organów bezpieczeństwa państwa powstałe w latach 1944-1990.
„USA mają problemy z polskim sojusznikiem (…) Chłopcy chcieli się tylko pochwalić, ile Polska zrobiła dla Ameryki i tym samym pokazać jak bardzo jest pożyteczna dla USA” napisał w portalu społecznościowym Facebook Bohdan Piętka. Skuteczne lokajstwo też wymaga pewnych umiejętności.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Nareszcie IPeeN się do czegoś pożytecznego przydał! No i co z tego, skoro w dalszym ciągu rządzący Wolską liżą Hameryckim rzyć.