Dziś w Izraelu odbywają się wybory szefa rządzącej, narodowo-liberalnej partii Likud, tj. kandydata na premiera w przyszłych wyborach. Najdłużej rządzący premier Izraela Benjamin Netanjahu musi zdobyć tę posadę, by zachować immunitet i nie iść do więzienia. Jego kontrkandydatem jest Gideon Saar, pochodzenia uzbeckiego, który łączy litość dla zwierząt z morderczą nienawiścią do tubylców, Palestyńczyków.
53-letni Gideon Saar próbuje zdetronizować Netanjahu, osłabionego listopadowymi oskarżeniami prokuratury o korupcję, malwersacje i oszustwa. Był kiedyś u niego ministrem edukacji, kazał „przerabiać” bardziej nacjonalistyczny program nauczania. To zresztą Netanjahu wprowadził kiedyś młodego adwokata do życia politycznego, jeszcze w ubiegłym wieku. Dziś Saar chce odebrać mu miejsce próbując wyprzedzić go z prawej. Ma poglądy jeszcze bardziej radykalne od premiera, jeśli chodzi o rozwiązanie kwestii palestyńskiej.
Saar jest zwolennikiem aneksji reszty terytoriów okupowanych i siłowej „neutralizacji” oporu. To męskie podejście się podoba, lecz ktoś kiedyś doniósł na Saara w sprawie napastowania seksualnego jednego z członków swego gabinetu, co zmieszało ten obraz. Saar był znany też z miłości do zwierząt – proponował ustawę zakazującą testów kosmetycznych. Ostatnio był za ustawą o ograniczeniu władzy Sądu Najwyższego, który czasem hamuje nielegalną kolonizację. Chce uchodzić za ultranacjonalistę-dżentelmena i zyskuje coraz większe poparcie, ale dzisiejszych wyborów nie wygra.
Dla Netanjahu to być albo nie być, to on musi wygrać. Ministrowie są według izraelskiego prawa zobowiązani podać się do dymisji, jeśli są ścigani kryminalnie, ale nie premier. Oskarżenia prokuratury generalnej znowu nazwał „zamachem stanu”. Do tej pory koncentrował władzę, zajmował nawet pięć stanowisk ministerialnych we własnym rządzie, uchodzi za niezniszczalnego. Wygląda na to, że znowu przedłuży swe rządy, choć Międzynarodowy Trybunał Karny może oskarżyć go wkrótce o zbrodnie wojenne.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
To tak jak Hitler, który bardzo lubił swojego owczarka i jednocześnie milionami mordował ludzi. Podobieństwa aż rzucają się w oczy.
Syjonizm niewiele różni się od nazizmu.