Czystsze powietrze, bezpieczna okolica szkoły, a także dzieci uczące się samodzielności – to efekty, które można osiągnąć ograniczając ruch samochodów w okolicach placówek edukacyjnych. Rozwiązanie zostało wdrożone już w Wiedniu, teraz jego zastosowania życzą sobie mieszkańcy warszawskiej Ochoty.

Sprawa dotyczy na razie dwóch ulic – Reja przy Szkole Podstawowej nr 23 Trzech Budrysów przy SP nr 175. Ulice miałyby zostać zamknięte pół godziny przed rozpoczęciem lekcji. Na krańcach arterii konieczne byłoby zainstalowania składanych barierek. Projektem, zgłoszonym przez obywateli ma już niebawem zająć się rada dzielnicy Ochota.

Celem projektu jest przede wszystkim zwiększenie bezpieczeństwa dzieci zmierzających do szkół. Wzmożony ruch generowany przez samochody rodziców podwożących swoje pociechy rodzi najwięcej zagrożeń. „Ulica szkolna” obowiązujące przez pół godziny poprzedzające kolejne poranne lekcje, pozwoliłaby zmniejszyć ryzyko w najbardziej newralgicznym czasie. Ponadto, mniej samochodów oznacza czystsze powietrze, co zwłaszcza w okresie zimowym, gdy stolica zmaga się z problemem smogu, stanowi ważny argument. Kolejną korzyścią jest nauczanie dzieci samodzielnego poruszania się po ulicach miasta.

Rozwiązanie zostało wdrożone w Wiedniu we wrześniu 2018 roku.  Zamknięcia ulic wprowadzono przy kolejnych trzech szkołach znajdujących się przy Gilgegasse (9. Dzielnica), Fuchsröhrenstraße (11. Dzielnica) i Deckergasse (12. dzielnica). Przy tej okazji wiceburmistrz Wiednia Birgit Hebein zwracała uwagę na to, że brak samochodów przy szkolnych ulicach podnosi bezpieczeństwo oraz wpływa na zmianę wybieranego środka transportu. – Dzieci chodzą do szkoły – początkowo w towarzystwie, a później same. W ten sposób uczą się, jak prawidłowo i bezpiecznie zachowywać się na ulicy. Schulstraße jest jednym z wielu środków, które wdrażamy w celu zwiększenia bezpieczeństwa w drodze do szkoły – zaznaczała przedstawicielka miejskich władz.

Od tego czasu uczniowie wiedeńskich placówek udają się do szkoły komunikacją miejską, albo spacerem czy hulajnogą.

– Schulstraße to odpowiedź na chaos uliczny przed szkołami i rosnący brak aktywności fizycznej dzieci. Co piąte dziecko jest już podwożone do szkoły samochodem. To powinno się zmienić: poranny spacer czy przejażdżka rowerem w znacznym stopniu przyczyniają się do poprawy zdrowia dzieci – powiedziała portalowi transport-publiczny.pl Petra Jens, pełnomocniczka miasta ds. komunikacji pieszej z wiedeńskiej Agencji Mobilności, a zarazem inicjatorka projektu.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Moja szkoła podstawowa znajdowała się przy ul Świętokrzyskiej (możliwy dojazd też od Mazowieckiej czy Kredytowej). W jaki sposób można ograniczyć zjawisko dowożenia dzieci do szkoły prywatnymi samochodami przy takim usytuowaniu szkoły?

    Nie wiem, jaka jest skala problemu w dużych miastach, ale mam wrażenie że korki i utrudnienia w poruszaniu się komunikacją miejską wynikają ogólnie z bardzo dużej liczby samochodów na statystycznego mieszkańca, niedoinwestowaniu transportu publicznego i traktowaniu ilości samochodów oraz km autostrad za wyznaczniki postępu i dobrobytu.

    Zielony pomysły nie zmienią Ziemi. Tylko czerwone. I tylko radykalne.

  2. Słuszny pomysł, szkoła podstawowa to nie LO. Znajduje się w najbliższym sąsiedztwie i nic nie usprawiedliwia absurdu podwożenia robiącego sztuczny tłok.

    Natomiast odnośnie „wymarcia” osiedli – jeszcze naście lat wstecz można było spokojnie przemierzyć całą dzielnicę wstępując z jednego szkolnego boiska/placu zabaw na drugi. Od pewnego czasu wszystko pozamykane na kłódki i łańcuchy i to pomimo tego, że mowa tylko i wyłącznie o placówkach publicznych…

  3. Dzisiejsze dzieci to gamonie do kwadratu a jest to wina tylko i wyłącznie ich głupich rodziców!!!! Ja mając 6 lat — początek lat 70 –chodziłem sam do przedszkola 1 km., tak wśród dziewcząt jak i chłopców wstydem było odprowadzanie przez rodziców lub dziadków i zapracowanie na ksywkę „maminsynek”, idąc z lub do szkoły załatwiało się porachunki, były pierwsze zakochania, gra w zośkę czy gumę i milion innych spraw które spajały nas w społeczność, kilometrową odległość rzadko pokonywaliśmy w czasie krótszym niż dwie godziny!!!!
    Dzisiaj mamka podjeżdża SUVem, pakuje pociechę do auta i pociecha w domu zasiada przed kompem — w samochodzie w słuchawkach jest zresztą pochłonięty srajfonem — największą zaś karą dla współczesnych bachorów jest fraza matki bądż ojca „MARSZ ZA KARĘ NA PODWÓRKO!!!!!!
    Niech pan panie Piotrze zrobi np. latem w wakacje eksperyment i pochodzi po osiedlach — osiedla są jak wymarłe i nie ma na podwórkach praktycznie ni jednego bąka, w moich czasach człowiek wychodził latem ok. siódmej i wracał ciemną nocą oczekując na tęgą burę ale co tam, było warto bo były kumpelki czy kumple i było git!!!!!!
    Z dzisiejszych „wożonych” pociech społeczeństwa nie będzie!!!!!

  4. Proponuję być prymusem w unii i obniżyć normy DS PM2,5 co najmniej trzykrotnie.
    Co prawda alarm smogowy będzie permanentny, ale jaka zasługa w Brukseli!
    Będą biurokraci mieli o czym truć w tej izbie dumania dla niepoznaki zwanej parlamentem…
    A i Piotruś-Pan odżyje! Już do końca kariery będzie parę tekstów o smogu na zmianę wklejał…

    1. Czy kolega wie, że głupia moda na SUVy powoduje największą w CAŁYM segmencie motoryzacji emisję wszelkiego rodzaju gów..na? Te zakichane SUVy są jak cola bez cukru czy dziewczyny bez seksapilu albo jak świnka morska — ani to świnka ani morska, kupuje ktosik mastodonta a następnie jeżdzi nim 90% sam, zas..rany SUV ani nie nadaje się w teren ani do miasta ale czego się nie robi aby zasłużyć na miano „miejskiego kowboja”…..
      Mieszkam koło szkoły i codziennie widzę tabuny mamek przyjeżdżających po swoje pociechy tymi mastodontami, dodam, że w mojej wsi najdalej mieszkające dzieci mają góra 1,5 kilometra do szkoły, za moich czasów tabunami łaziliśmy z i do szkoły a rowerów pod szkołą było setki, czy dzisiaj bachory potrafią jeżdzić na rowerze?
      Pozdrawiam kolegę.

    2. @Ziomekp.1.
      Nie musisz mnie uświadamiać. Jezeli autko waży blisko dwie tony zamiast dawniejszych ośmiuset kilogramów – to przy jeździe miejskiej jest wiadomym że spali circa 3x więcej od jakiegoś mikrusa o masie 0,6 tony. Fizyki nie oszukasz.
      Ale za to jak modnie się wygląda w takim autku odmrażając sobie łokieć…
      Jeszcze większa lipa to mix elektro-spalinowy takiego hipopotama w ruchu miejskim lej w baku się robi i zamiast deklarowanych 6 litrów na setkę ,,zabaweczka” ssie 20. Ale co tam! Ważne że mamusi do torebki i szpilek pasuje!

  5. Jakkolwiek brzmi śmiesznie, jest to słuszne.
    Przypomina to akcję z lat 80/90 w Rzymie jak miał być zakaz jeżdżenia samochodem w pojedynkę w godzinach szczytu. Pomysł upadł, bo nie było legalnego sposobu na zmuszenie do wzięcia pasażera i nie było możliwości udokumentowania, że ten wysiadł chwilę wcześniej albo że wsiądzie na najbliższym rogu.
    Tu jednak jest to od drugiej strony, ma więc to szanse powodzenia. Pozostaje jeszcze tylko opór madek w suvach z bombelkami… na pewno zaangażowany zostanie argument, że to atak na demokrację, konstytucję, bezpieczeństwo i prawa rodziców (coś w stylu „ratujmy maluchy”).

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…