Czy naprawdę ktoś jeszcze ma wątpliwości co do tego, jak działają i czemu służą najbardziej popularne platformy społecznościowe?

Będąc choćby pobieżnym obserwatorem najnowszych trendów w mediach elektronicznych nietrudno dostrzec, iż najważniejszym obecnie trendem jest euroatlantycka cenzura. Jeżeli ktoś zajmuje się publikacją zdjęć z wakacji czy swoich zwierząt domowych – jest bezpieczny; jeśli jednak publikuje opinie dotyczące zagadnień politycznych musi liczyć się z tym, że jego konto zostanie prędzej czy później wysadzone w powietrze, jeśli nie powtarza obiegowego zachodniego agit-propu coraz bardziej obraźliwego dla ludzkiej inteligencji.

Ofiarą najnowszej czystki, tym razem na portalu Twitter, padli politycy i dziennikarze kubańscy.

Publikować nie może Raúl Castro, szef tamtejszej partii komunistycznej i przywódca tego państwa. Usunięto również konto jego córki Marieli. Oprócz tego pod nóż poszły również konta dziesiątek publicystów i komentatorów oraz rządowych mediów kubańskich.

Do czystki doszło w nocy ze środy na czwartek (11/12 września). Oficjalny pretekst nie został podany, Twitter milczy; strona kubańska nie uzyskała do tej pory żadnej odpowiedzi w sprawie aktu tej bezpardonowej cenzury. Kubański Związek Dziennikarzy wydał oświadczenie, w którym działania TT nazwał „masową represją przeciw wolności słowa”. Przedstawiciele tej organizacji dodali również, że Twitter zawieszał w przeszłości pojedyncze konta, lecz po „apelacji” udawało się je na ogół odzyskać.

Niektórzy dziennikarze i komentatorzy (np. socjaldemokratyczny, lecz obsesyjnie euroatlantycki Guardian) dopatrują się korelacji pomiędzy wystąpieniem prezydenta Kuby Miguela Díaz-Canela w rządowej telewizji a interwencją „neutralnej” platformy społecznościowej. Prezydent ostrzegał przed widmem kryzysu energetycznego, który może powstać w wyniku utrzymywanych przez Stany Zjednoczone sankcji.

Po cenzorskim ekscesie Twittera Díaz-Canela powiedział m.in.: „Jako nowy element w tym kontekście należy wskazać szeroko zakrojony, jasno zaplanowany akt wojny cybernetycznej, którego celem jest ograniczenie wolności wypowiedzi kubańskich instytucji i obywateli oraz uciszenie przywódców rewolucji”.

Amerykański lewicowy dziennikarz i komentator, współzałożyciel alternatywnego medium The GrayZone Project, skomentował posunięcie decydentów na Twitterze jako dowód na to, iż platforma ta jest „przedłużeniem amerykańskiego imperium”, podobnie jak „wszystkie korporacje w Dolinie Krzemowej”.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Gdzie ta demokracja i tolerancja wypowiedzi jej już po prostu nie ma lewacy blokują prawaków nader częściej niż prawacy lewaków

  2. Cenzurują prawicę, cenzurują lewicę – a jednocześnie te dwie siły potrafią się ze sobą dogadać, by zwalczyć kapitalizm i neoliberalizm. Trzeba odłożyć to co nas dzieli i zniszczyć kapitalizm. Wtedy możemy się między sobą „pięknie różnić”

  3. Panie Bojanie! Dopiero dziś pan załapał, że potrzeby propagandowe amerykańskiej administracji – ponad wszystko? Przecież nawet w Polsce stosuje się ten sam klucz do cenzurowania sieci. Z tym że podstawowym wyjasnieniem jest ,,nie spełniasz standardów naszej społeczności” a gdy proSi się o wyjaśnienie DLACZEGO? – NASTĘPUJE MARTWA CISZA.
    Identycznie postępują Pejsbu i, Ćwierkacz.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…