Ignorowana przez świat wojna w Jemenie nadal zbiera krwawe żniwo. Lekarze Bez Granic podali, że w nalocie na szkołę w północnej części kraju zginęło dziesięcioro dzieci, a 30 zostało rannych.
Miasteczko Hajdan zostało wybrane na cel nalotu, bo uważane jest za jeden z lokalnych bastionów szyickiej partyzantki Huti. Dowodzona przez Arabię Saudyjską koalicja nie starała się jednak bombardować pozycji przeciwnika, lecz postanowiła po prostu ukarać mieszkańców za ich wspieranie. Atak na szkołę zakończył się smiercią dziesięciorga uczniów w wieku od 8 do 15 lat. W podobnym wieku jest 30 rannych. Walcząca z Huti koalicja nie ustosunkowała się do tej pory do komunikatu Lekarzy Bez Granic ani do materiału opublikowanego przez sprzyjającą Huti telewizję Al-Masira.
Według ONZ tylko w ostatnich czterech miesiącach w Jemenie zginęło 272 osób cywilnych. W całym kraju 320 tys. dzieci jest zagrożonych niedożywieniem, a 14 mln obywateli nie ma zabezpieczonego swobodnego dostępu do żywności i opieki lekarskiej. Szans na poprawę sytuacji raczej nie ma – proces pokojowy między Huti a siłami wiernymi prezydentowi Abd Rabbuhowi Mansurowi Hadiemu załamał się w ubiegłym tygodniu. Arabia Saudyjska, jako sojusznik USA, nie musi martwić się o to, że społeczność międzynarodowa głośniej potępi jej działania ani że zabraknie krajów gotowych sprzedawać jej sprzęt wojskowy. Nie zamierzają ustępować także polegający na irańskim wsparciu Huti – wczoraj manifestacyjnie zwołali w stolicy kraju sesję parlamentu. Wzięło w niej udział 144 deputowanych pierwotnie 301-osobowego parlamentu, który są skłonni uznać władzę Huti w Jemenie.
Polska trasa koncertowa probanderowskiego artysty
W Polsce szykuje się występ znanego, przynajmniej na Ukrainie artysty i szołmena Antona Mu…