Podobnie jak w innych krajach, w Hiszpanii doszło do żywej kłótni w kolejce po szczepionkę, kiedy niektórzy politycy, z lewicy i prawicy, dzięki swej pozycji wysunęli się przed priorytetowych staruszków. Część została już zmuszona do dymisji, inni usprawiedliwiają się w mediach , jak mogą.
W Hiszpanii ministerstwo zdrowia, które dystrybuuje szczepionki, przekazało je samorządnym regionom, gdzie lokalni politycy, nierzadko bezpośrednio zaangażowani w akcję szczepień, nie omieszkali zaszczepiać się poza kolejką. Ich usprawiedliwienia wywołały kolejne oburzenie: prawie wszyscy twierdzą, że chcieli „dać przykład”. Szczególnie rządzący socjaliści wybierają ten motyw. Lewicowi burmistrze miast mówią np., że szczepiąc się pragnęli przełamać niechęć części populacji do szczepień.
Po ogłoszeniu Pfizera, że w najbliższym czasie dostawy będą ograniczone, popularność szczepień jednak wzrosła i ten rodzaj usprawiedliwień mało kogo satysfakcjonuje. Bywają też zaskakujące wypowiedzi, jak ministra zdrowia Ceuty Javiera Guerrero z prawicy (Partia Ludowa, PP): „Nie chciałem być zaszczepiony, nie szczepię się przeciw grypie, ale moi doradcy oświadczyli, że nie przyjmą szczepionki, jeśli ja tego nie zrobię. Nie chciałem, nie lubię szczepień, ale musiałem.”
Skandal wybuchł kilka dni temu, kiedy okazało się, że minister zdrowia regionu Murcii Manuel Villegas zaszczepił się z żoną i prawie całą ekipą ministerstwa. Musiał podać się do dymisji, a na pożegnalnej konferencji prasowej tłumaczył, że był pewien, że personel ministerstwa należy do priorytetów. W Hiszpanii może nie jest jak we Włoszech, gdzie poza kolejką szczepią się żony notabli, lokalni politycy i księża, ale zjawisko denerwuje obywateli. Temperaturę kłótni obniżyła dopiero wiadomość, że szczepionki, które są do dyspozycji, nie chronią przed niektórymi mutacjami koronawirusa.
Polska trasa koncertowa probanderowskiego artysty
W Polsce szykuje się występ znanego, przynajmniej na Ukrainie artysty i szołmena Antona Mu…