Na stadionie w Knurowie zginął człowiek. Miał 27 lat, był kibicem czwartoligowego klubu Concordia Knurów, która właśnie grała z Ruchem Radzionków. Razem ze swoimi kolegami wbiegł na boisko podczas kibolskiej rozróby. Interweniowała policja, użyła tzw. środków przymusu bezpośredniego, w tym broni gładkolufowej. Mężczyzna dostał w szyję, prawdopodobnie przypadkiem.
Freddie Gray, 25-letni mieszkaniec Baltimore, nie brał udziału w żadnej awanturze, aresztowano go bezpodstawnie, za posiadanie noża sprężynowego, który zgodnie z prawem stanu Maryland mógł mieć przy sobie. Skatowano go w radiowozie, jego kręgosłup został przerwany w kilku miejscach. Nie ma mowy o nieszczęśliwym zbiegu okoliczności, o wypadku. Zmarł po tygodniu w szpitalu.
Śmierć mieszkańca Knurowa i śmierć Graya to straszne tragedie, których skali nie można porównywać, bo każde życie jest tyle samo warte. Nie da się jednak traktować tak samo funkcjonariuszy, którzy w trakcie zamieszek używają gumowych kul i takich, którzy w sześciu katują skutego człowieka na śmierć. Warto za to spojrzeć na sprawy od strony patologii systemu. Śmierć Graya to kolejny przykład na to, że młodzi, czarnoskórzy mężczyźni mogą w każdej chwili zginąć z rąk policji tylko dlatego, że są czarni i że pochodzą ze złej strony miasta. A tragiczna śmierć mieszkańca Knurowa pokazuje, że państwo nie potrafi skutecznie (czyli bez przemocy i ofiar) radzić sobie ze stadionową chuliganerką, która ma ze sportem tyle wspólnego, ile Real Madryt z Ruchem Radzionków. Jedyną jego odpowiedzią jest broń gładkolufowa i armatki, które nigdy nie są rozwiązaniem.
Odruch ustawienia się po stronie tych, którzy podpalają komisariat w przypadku Knurowa prowadzi w ślepą uliczkę – bo to podpalenie jest jedynie wyrazem bezmyślnej agresji, tej samej, która kazała kibicom Concordii atakować kibiców Ruchu. Nie dopisujmy jej emancypacyjnej treści tylko dlatego, że chcielibyśmy ją usłyszeć i że pasuje nam do wzorca zza oceanu.
Syria, jaką znaliśmy, odchodzi
Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …
Nie jestem działaczem. Jak kolega dobrze z nimi gada to zorganizujcie razem akcje związaną z MY, PREKARIAT! Albo może obrońcie jakiś skłot razem z anarchistami. Tam ludzie pomogą założyć związek zawodowy w miejscu pracy. Czego oni oczekują od tzw. lewaków oprócz wspólnego naparzania się z policją? Obalenia systemu? Z Kukizem próbowali się dogadać? I co on na to?
Do zatkao@kakao:
Jak kolego nie wiesz jakich słów użyć i jak rozmawiać z ludźmi, to kiepsko nadajesz się na działacza politycznego… Zacznij od pójścia na piwo i pokazania, że wrogiem nie są abstrakcyjni Żydzi, lecz ich konkretny, jeb.. szef w firmie. Wspólne napieprzanie w policję też przełamuje bariery i dobrze integruje. Ja, jako lewak poznałem tych „strasznych” , „prawicowych” kiboli na siłowni i dobrze nam się rozmawiało o absurdach rządzącej PO. Sposobów są setki. Ale trzeba odrzucić na bok „schematy” i wierzyć w swoją rację.
Droga Koleżanko,
nigdzie nie napisałem, że wszyscy mieszkańcy Knurowa są skłonni do stosowania przemocy (napisałem tylko, że są „białymi Murzynami”). Nawiasem mówiąc, chyba lepiej dla nich i ich położenia byłoby, gdyby byli skłonni i potrafili zastosować przemoc w obronie swej godności i podstawowych praw (spontaniczna, „nielegalna” przemoc wobec pracodawcy, policji czy państwowej władzy, dobrze zastosowana czasem przynosi zmianę sytuacji na lepsze jak pokazała wielokrotnie historia).
Po drugie, to że polscy kibole w większości są prawicowi (a przynajmniej tak im się wydaje) świadczy przede wszystkim o słabości lewicy. Ich interesy i położenie teoretycznie powinny uczynić z kiboli lewicowych bojówkarzy lub aktywnych działaczy związkowych. No, ale jeśli „lewica” (również ta tzw. „niezależna”) martwi się o oficjalny „porządek”, zajmuje się tak uroczymi i istotnymi kwestiami dla przeciętnego Kowalskiego jak dyskryminacja poprzez „wzrokowe obcinanie” (ostatni wymysł feministek) czy też dzieli ostre spięcia z policją na „emancypacyjne” i „reakcyjne”, to pozostają jej jedynie kluby dyskusyjne i niszowe portale internetowe.
Po trzecie, pewne instytucje jak policja, wojsko, kościół z założenia są reakcyjne i stanowią część aparatu kontroli – stąd atak w ich stronę zawsze jest emancypacyjny. Bez względu pod jakim sztandarem się odbywa.
I w końcu: potępiać tych, co de facto są ofiarami systemu, za to, że okazują swoją uzasadnioną frustrację przy starciu z represyjną policją, to stać po stronie konserwatywnego i represyjnego systemu!!
Tylko tyle i aż tyle
A w jaki sposób szanowny kolega podałby im dłoń? Jakich użyłby kolega słów żeby ich do lewicy przekonać? Jak ich z nich zrobić działaczy związkowych. A może oni należą już do jakiegoś związku np. Solidarności (a może innego) skąd kolega wie, że nie należą?
Jeśli pracują na umowach śmieciowych to dlaczego się nie buntują w miejscu pracy tylko na stadionie?
Czy oni mogliby się przyłączyć do akcji MY, PREKARIAT! choćby swoich stadionach?
https://myprekariat.wordpress.com/
Ależ napisałeś – że państwo ma mieszkańcom Knurowa do zaoferowania jedynie armatki i broń gładkolufową. Armatki tymczasem były wymierzone w napierdalających kibiców, nie we wszystkich mieszkańców Knurowa. Nie ma sensu mieszać „nielegalnej” przemocy zbiorowej o wymiarze politycznym, wymierzonej w pracodawcę, policję czy elity polityczne, która ma klasowy charakter (uświadomiony chociaż na intuicyjnym poziomie) ze zbiorową przemocą Concordii Knurów wobec Ruchu Radionków. Z tym pierwszym lewica powinna się solidaryzować, to drugie piętnować.
Och, oczywiście, wszystko jest winą feministek. Było, drogi kolego, było, nudy.
Oraz – nie, nie każdy zryw wobec wojska, policji i kościoła jest emancypacyjny z zasady. Jak włamiesz się do kościoła i ukradniesz te kielichy, co w nich trzymają wino, to nie jest to emancypacyjne. Jak krzycząc „raz sierpem raz młotem” rzucisz racą w radiowóz, to też nie jest to emancypacyjne.
I w końcu: Nigdzie, w żadnej mojej wypowiedzi, nie napisałam, że stoję po stronie reakcyjnego systemu. To napisałeś sobie sam, a teraz z tym dyskutujesz.
Autorce zabrakło wyobraźni socjologicznej i wrażliwości społecznej. Knurów, czy jakakolwiek inna dziura w tym kraju, wraz z jej mieszkańcami, którzy są „białymi Murzynami” (zero szans na zmiany w dotychczasowym nędznym życiu, kiepska praca, syfiaste zarobki, bezrobocie i mecz IV ligi, jako jedyna rozrywka w ich szarym życiu) to gorzej niż amerykańskie Baltimore. A państwo, które ma do zaproponowania im jedynie policyjne pały, broń gładkolufową i armatki wodne do taki sam twór jak antysocjalne USA. I do tego jeszcze – tak jak w USA – poparcie klasy średniej czy wyższej, która wychowana na medialnych doniesieniach o wszechobecnych bandytach i czających się terrorystach, w pełni popiera „robienie porządku” z „bandziorami, chuliganami i niebezpieczną hołotą z gorszych dzielnic.” Tak to jest z komentarzami, kiedy robią je dzieciaki z klasy średniej bawiące się w „lewicę”. Lepiej bawcie się dalej z paniami z klasy średniej w „emancypację tożsamościową”. Drobnomieszczańskie maniery i umiłowanie „porządku”. Ble!
Autorka bardzo wyraźnie mówi, że policyjna przemoc nie jest dobrym rozwiązaniem problemu stadionowej chuliganerii. Nie jestem też pewien, czy odpowiada mi przebijający z Twojego komentarza protekcjonalny ton „biją, bo biedni”.
Po pierwsze – stwierdzanie, że wszyscy mieszkańcy Knurowa czy szerzej wszyscy biedni mieszkańcy Polski są skłonni do bezsensownej przemocy, rzucania się z pięściami na innych tylko dlatego, że kibicują innemu klubowi, jest strasznym nadużyciem, jest obraźliwe i świadczy o pogardzie wobec osób wykluczonych ekonomicznie.
Po drugie – dokładnie to samo napisałam – państwo ma pseudokibicom do zaproponowania jedynie armatki i kule i jest to patologią. Nigdzie nie wyraziłam poparcia dla działań policji, nie wyraziłam umiłowania porządku. Dyskutujesz z głosem w swojej głowie, Marcosie i to ten głos cytujesz, nie mnie.
Po trzecie – protesty w Baltimore mają wyraźny emancypacyjny charakter, protesty w Knurowie to zwykła bijatyka, która jeśli ma jakiś polityczny wektor, to jest on skrajnie prawicowy. Podpisywanie się pod nim nie świadczy o tym, że się nie jest drobnomieszczańskim, tylko że się jest skrajnie naiwnym.
„Drobnomieszczańskie maniery i umiłowanie „porządku”. Ble!”
Super niech biegają z maczetami jak Krakowie i biją dlatego że ktoś kibicuje niewłaściwemu klubowi. Kibole to nie tylko małe miasta i często pochodzą oni z klasy średniej. Tych co robili burdę w Wilnie było na to stać.
Zgadzam się, jednak zamieszki w Baltimore i w Knurowie są w pewien sposób podobne.
W obu przypadkach mamy grupy, które czują się zmarginalizowane, zagrożone, niepewne. Trudno porównywać życie biednych, młodych Murzynów z Baltimore i biednej młodzieży z Knurowa, czy ogólnie z Polski B ale te dwie grupy mają ze sobą sporo wspólnego. Niestety, kibice są przez prawicowych polityków przekonywani, że ich niedola to wina lewaków, Tuska, UE, muzułmanów, imigrantów a receptą jest nacjonalizm, kapitalizm w wydaniu korwinowskim czy militaryzm.
Brutalność policji jest też naszym problemem, co prawda na mniejszą skalę, jednak w Polsce też zdarzają się przypadki pobić podczas przesłuchań. Niestety, te wydarzenia raczej podzielą Polaków na tych, którzy chcieliby policjantów bić i tych, którzy chcieliby, żeby policjanci bardziej bili.
Knurów nie jest w Polsce B (nawet ogólnie). A poza tym zgadzam się z przedmówcą :)