Potwór w sutannie grasowałby nadal, gdyby nie działanie postępowej wychowawczyni, która ostrzegała dzieci przed tzw. złym dotykiem. Kuria kierowana obecnie przez „Zarazę” Jędraszewskiego przeniosła niedawno katechetę-zwyrodnialca z jednej parafii do drugiej. Standard w polskim kościele, gdy tylko pojawiają się tego typu zarzuty.
Podczas godziny wychowawczej w jednej z piątych klas w S.P. nr 5 w Nowym Targu nauczycielka przeprowadziła z uczeniami i uczennicami pogadankę na temat pedofilii i pedofili. Tłumaczyła m. in. na czym polegają czyny pedofilne i jak działają sprawcy tego typu przestępstw. Wówczas zgłosiło się kilka dziewcząt, które powiadomiły wychowawczynię, iż opisane przez nią zjawiska miały miejsce i że doświadczyły ich one ze strony szkolnego katechety – ks. Mariusza W., który miał się dopuścić molestowania podczas wycieczek, m.in. na basen, do parku linowego, czy w góry, gdzie zabierał dzieci z parafii.
Warto zwrócić uwagę na zachowanie kadry pedagogicznej, które uznać należy w tym wypadku za wzorowe. Sprawa trafiła do dyrekcji szkoły, a stamtąd do prokuratury. Rozpoczyna się bardzo trudne śledztwo. Pierwsza szacunkowa liczba ofiar, to aż 22 uczennice. Oponują głównie rodzice, których nie udaje się skłonić do przyprowadzenia dzieci do sądu, gdzie złożyłyby zeznania w obecności psychologa. Ostatecznie zapadają ustalenia, iż ofiarami kapłana-pedofila padło dziewięć dziewcząt w wieku od dziewięciu do 12 lat. Wg doniesień Gazety Krakowskiej W. popełnić miał dopuścić się tych wielokrotnych przestępstw seksualnych przeciw dzieciom pomiędzy czerwcem 2014 r. i wrześniem 2016 r.
Mariusz W. od samego początku przyjął znaną wśród polskich duchownych taktykę „Matko Święta! Jezus Maria! Atak na kościół!”. Upierał się, że jest ofiarą pomówień i żadnego dziecka nigdy nie skrzywdził. Tłumaczy, że od kiedy został księdzem, zawsze był zaangażowany w duszpasterstwo dzieci. Organizował więc dla nich różne wyjazdy. Dzieci go lubiły, więc się do niego przytulały. Jego zdaniem absolutnie nie było w tym żadnych kontekstu erotycznego.
Druga część linii obrony tego człowieka opierała się na referencjach wysokich funkcjonariuszy kościoła katolickiego w Polsce. Ponoć był bardzo ceniony przez swoich zwierzchników. Ciekawe. We wrześniu 2016 r. (trzy miesiące przed pojawieniem się pierwszych sygnałów w tej sprawie) krakowska kuria przeniosła go, po 6 latach, z Nowego Targu do parafii Miłosierdzia Bożego przy os. Oficerskim w Krakowie. Tam dostał ważne zadanie opieki nad licznymi w parafii grupami dziecięcymi. Szefem krakowskiej kurii był wówczas Stanisław Dziwisz.
Kilka dni temu sytuacja jednak diametralnie się zmieniła. W. przyznał się do winy. Stało się to podczas kolejnej rozprawy przed sądem.
Rzecznik prasowy przy Sądzie Rejonowym w Nowym Sączu – sędzia Bogdan Kijak – potwierdza: „według mojej wiedzy ksiądz przyznał się na tym posiedzeniu do stawianych mu zarzutów. To jednak nie kończy całego procesu. Dalej do przesłuchania są m.in. biegli. Wyrok jeszcze nie zapadł”.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Bardzo nie podoba mi się jeżyk artykułu: bestia, zwyrodnialec, potwór itd.
Po pierwsze pedofilia jest parafilią, a osoba na nią cierpiąca nie traci cech osoby ludzkiej.
Większą bestią i potworem jest kapitalista z USA czy UE, zatrudniający kilkuletnie dzieci do „recyklingu” smartfonów gdzieś w Azji lub Afryce.
Problem z kościelną pedofilią nie leży w samym fakcie pedofilii (która była i zapewne jakiś czas jeszcze będzie), ale w ukrywaniu faktów molestowania i kryciu pedofilów.
I dwie marginalne sprawy: nie należy mianem pedofilii określać hebefili i efebofilii. (Kiedyś nawet Paetz był określany mianem pedofila.) Nie należy też zapominać, że stosunki z młodocianymi w kulturach innych niż europejskie są obecnie tolerowane lub są uznawane za prawidłowe. To nie a propos kościoła i Polski, tylko pola intelektualnego problemu.
Brak stałego obrońcy sukno -pedofili czyli ziomek1, ale widać lubat godnie go zastępuje. Może ciebie kolego jakiś przebieraniec sukienkowy należycie wyprzytulal?
Co tam wyprzytulał? Ja sam wyprzytulałem:)
Wszyscy na ogół bezmyślnie powtarzają, że historia czegoś uczy. A ona niczego nie uczy nawet historyków. Obecna, dobrze zorganizowana nagonka na księży jota w jotę przypomina polowanie na popów w ZSRR w latach 20-30-ch. Wysoce uświadomieni komsomolcy stwierdzili, że popi to zdegenerowana kasta, religia zatruwa zdrowe umysły klas pracujących i szkodzi im. U nas nie da się księży wysłać do łagrów tylko dlatego, że ich nie ma.
Historia uczy również, że zawsze były swołocze, które uwielbiały poniewierać innymi, a przynajmniej kibicowały poniewieraczom. Tak było w czasach biblijnych („ukrzyżuj go!”), tak było w średniowieczu, gdzie czerń lubiła dorzucić chrustu do stosu spalanej „czarownicy”, tak było za bolszewików, no i teraz też.
„Dzieci go lubiły, więc się do niego przytulały.”
I za to należy mu dać dożywocie, zboczeńcowi jednemu! Bo kto to widział, by tak demoralizować dzieci. Goovniarzeria powinna się uczyć masturbacji pod czujnym okiem działaczek lgbt, a nie przytulać się do „kościelnej bestii”.
Wziąć i przesłuchać wszystkie dzieci mające z nim dłuższy kontakt, a rodziców za współudział i odebrać prawa rodzicielskie.
Polskie prawo nie przewiduje przymusu składania zeznań przez poszkodowanych. Szczególną opieką w tej materii objęci są nieletni do 15 roku życia.
I to rozumiem! Sprawa świeża a nie sprzed pół wieku!
Pilnujcie teraz aby nie zamieciono jej pod dywan. Bo może się zdarzyć, że podsądny nagle zaniemoże obłożnie i przez rok nie da się przeprowadzić rozprawy, wówczas wszystko wraca do początku w nowym składzie sędziowskim. Po roku zainteresowanie mediów będzie śladowe, podsądny ,,schorowany jak nieszczęście”, to wyrok będzie symboliczny i w zawiasach…
(Wszystko zależy od tego jak wysoko protekcja tego akurat księdza sięga).