Epicentrum epidemii słynnego koronawirusa znajduje się obecnie w Europie, lecz to nie znaczy, że w Azji, która pierwsza zareagowała na epidemię, brakuje medialnego poruszenia. Państwa i ludzie przybierają bardzo różne strategie traktowania epidemii, od jej całkowitego lekceważenia po alarmistyczne wizje, które pozostają jednak marginalne.

Nowe Delhi – uroczyste picie krowiego moczu. indiatimes

Wczoraj w Indiach hinduiści świętowali tradycyjny „rytuał ognia”, a w stolicy kraju, Nowym Delhi uroczystość wzbogacono pokazem ogólnego picia krowiego moczu, koniecznie w glinianych kubkach, co ma zapobiegać zarażeniu się koronawirusem. Wcześniej, wysoki członek nacjonalistycznej partii rządzącej premiera Modiego ogłosił, że remedium na chorobę stanowi nie tylko mocz, ale placki po świętych krowach, co stało się rodzajem nieoficjalnej linii partii. Do tej pory w 1,3 miliardowych Indiach zanotowano 81 zarażeń, a jedna osoba (cudzoziemiec) zmarła. Kraj zamknął jednak wszystkie szkoły i kina.

Indyjski system ochrony zdrowia tak, czy inaczej, nie dałby sobie rady z epidemią o wielkich rozmiarach. Medialne rady w sprawie unikania ludzkiego zagęszczenia trafiają na przeszkody materialne i obyczajowe (teraz jest tam np. sezon hucznych wesel i świąt religijnych), a dziesiątki milionów ludzi żyjących w nędzy nie stać na najmniejszy kontakt ze służbą zdrowia. W tej sytuacji ogólnie dostępny i darmowy krowi mocz ma stanowić jedyne remedium.

W innych krajach regionu epidemię z reguły postanowiono przemilczeć lub medialnie zrelatywizować. Np. w krajach graniczących z Chinami jak Laos, czy Birma (Mjanma) nie ma oficjalnie ani jednego przypadku zarażenia. W Kambodży zanotowano dotąd jeden przypadek zarażenia, podobnie jak w wielkiej Indonezji. Kambodża walczy głównie z „paniką internetową”: aresztowano pięć osób, które wątpiły w oficjalne liczby i dały temu wyraz. Kraj ten długo nie stosował żadnych szczególnych środków ostrożności: władze utrzymują, że jest za gorąco, by wirus mógł się przenosić. Kilka dni temu zamknięto jednak szkoły.W Birmie z kolei, gdzie niczego takiego na razie nie zarządzono, rząd tłumaczy, że przed epidemią chroni Birmańczyków ich skrupulatna higiena.

Ponadto, w Azji media starają się wybijać polemiki na temat „faktycznej śmiertelności” słynnego wirusa. Do tej pory, w ciągu kilku miesięcy na świecie zmarło nań ok. 6 tys. osób, podczas gdy sezonowa grypa co roku zabija – wg Światowej Organizacji Zdrowia – do 650 tys. osób. W zależności od sposobu obliczania odsetka śmiertelności nowego wirusa, wypada on raz mniej, raz bardziej śmiertelny od zwykłej grypy. Na ogół tę niepewność podkreśla się w celu uspokojenia populacji.

 

 

 

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…