Związkowcy z "S" na jednym z protestów / wikipedia commons
Część z nich zarabia niewiele więcej niż najniższa krajowa. Związki zawodowe nie były w stanie dość do porozumienia z zarządem firmy Plati Polska w sprawie podwyżek. W tej sytuacji reprezentanci pracowników postanowili sięgnąć po sprawdzony i skuteczny oręż – odmowę pracy.
Według relacji zakładowej „Solidarności”, rozmowy z kapitalistą na temat wzrostu wynagrodzeń rozpoczęły się w marcu 2018 r. Związkowcy naiwnie nieco uwierzyli w deklaracje zarządu, który zapewniał, że pracownicy zaczną zarabiać więcej wrześniu 2018 r. Godząc się na taką deklaracje, Komisja Zakładowa zgodziła się na przesunięcie rozmów o kilka miesięcy i nie zdecydowała się na rozpoczęcie sporu zbiorowego.
Ile warte jest słowo kapitalisty? Tyle, o ile wzrosty płace personelu. Zero. We wrześniu właściciel przedsiębiorstwa wycofał się z wcześniejszych deklaracji.„Solidarność” w Plati Polska w październiku w końcu oprzytomniała i rozpoczęła procedurę sporu, jak zawsze zgłaszając gotowość do akceptacji rozwiązań kompromisowych.
Jak przebiegły negocjacje? Z relacji „Solidarności” wynika, że właściciel nie traktował związkowców jako poważnych partnerów. Mimo uległej postawy reprezentantów pracowników, nie zostało zawarte żadne porozumienie, bowiem zarząd nie chciał słyszeć o żadnych podwyżkach.
W końcu „Solidarność” została zmuszona przez pracowników do rozpisania referendum strajkowego. Demokratyczna wola większość nie pozostawia żadnych złudzeń – w głosowaniu wzięło udział 70 proc pracowników, 81 proc z nich opowiedziało się za przeprowadzeniem strajku.
Nawet ten sygnał nie skłonił kierownictwa zakładu do podzielenie się zyskami – zarząd firmy nie nie zamierza rozmawiać po partnersku ze związkowcami.
Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Byłbym ostrożny z przedwczesnym optymizmem. Spór dotyczy niskiego szczebla, a nie wyższych stanowisk, które wymagają biegłej znajomości języka. Polaków prawdopodobnie zastąpi się zdesperowanymi cudzoziemcami, przeciw czemu zatrwożona łatką „ksenofoba” tzw. lewica nie zaprotestuje, a prywaciarz kolejny raz wyjdzie na swoje. Libertarianie ograli tzw. lewicę po mistrzowsku.