28 marca w ramach wrocławskiego Społecznego Forum Wymiany Myśli poszukiwano odpowiedzi na pytanie „Dlaczego młodzież nie głosuje na lewicę ?” w Polsce. Debata była żywa, gorąca i długotrwała. Prowadzenie zapewnił dr hab. Marcin Czerwiński, nauczyciel akademicki i znany wrocławski działacz społeczny, zaś panelistami byli: dr Ewa Groszewska (socjolog), Czesław Cyrul (SLD), Marta Lempart („Strajk Kobiet”), Sławomir Gadek (Razem), Julia Rokicka („Zieloni”) i Łukasz Szymanowicz (Wiosna Biedronia).
Mocno zaczęła debatę Ewa Groszewska, przedstawiając mocno klasową argumentację i łącząc socjologiczne rozważania z wezwaniem, by polska lewica zmieniła zasadniczo swoje cele i postawę. Ale nie tym torem poszła dyskusja. Nie można jej odmówić żarliwości, emocji, konfrontacji poglądów i licznych, słusznych uwag. Także ze strony młodych słuchaczy na sali. Niemniej wypowiedzi panelistów krążyły przeważnie wokół tematyki wyborczej: czego ich ugrupowania chcą, co proponują na wybory do PE, jak zamierzają swoimi programami wyborczymi przyciągać młodzież. A to tylko doraźne sprawy…
Przedstawiciel SLD mówił o finansach, o tym, jak jego formacja stała się bezideową partią władzy. Czyli przypomniał i (średnio przekonująco) potępił to, co większość potencjalnych wyborców lewicy i tak wie. O zmianie metod pracy politycznej i formach docierania do potencjalnego elektoratu wspomniała jedynie Marta Lempart.
Nikt nie podjął zagadnień zasugerowanych przez Ewę Groszewską, nie mówił o istocie dzisiejszego systemu. Systemu, którego zasadniczą esencją jawi się zysk mega-kapitału i jego wszechpotężnej władzy. Jeżeli „Zieloni” chcą walczyć o ochronę naszego środowiska naturalnego, broniąc świat przed ekologiczną katastrofą (to szczytna, uniwersalna i humanistyczna idea na pewno mogąca przyciągać tłumy młodzieży tak jak ma to miejsce od 30-40 lat na Zachodzie Europy, w USA, Kanadzie czy Australii) nie widząc jednocześnie, iż źródłem tych zagrożeń i zniszczeń środowiska jest wspomniana wszechwładza mega-kapitału, czyli po prostu – system, to są tym samym niewiarygodni, letni.
Wszyscy paneliści unikali jak ognia słów „lewica”, „kapitał”, „wartość dodatkowa”, „zysk” i temu podobnej retoryki, gdyż to się „źle kojarzy” – jak powiedziała podczas dyskusji jedna ze zwolenniczek takich postaw z sali (tak też postępują w publicznych debatach liderzy ich partii). Tymczasem jeżeli nie rozpatruje się zagadnień jakie bezpośrednio dotyczą działalności politycznej i publicznej w perspektywie klasowej, sprzeczności interesów poszczególnych grup i środowisk obecnych w społeczeństwie, jeśli pomija się milczeniem antynomię pracy i kapitału oraz tzw. nieusuwalny syndrom walki pracowników najemnych i tzw. pracodawców – nie dziwota, że jest jak jest.
Młodzieży trzeba dać ideę walki o lepszy byt i wolność. Ubraną w anty-systemowość i sprzeciw wobec wszechwładzy kapitału najszerzej pojętego. Nie starać się czegokolwiek w tym systemie kosmetycznie poprawiać, jak np. zaproponował jeden z panelistów odnośnie obowiązującej wizji patriotyzmu. Czy lewica powinna starać się to zrobić lepiej od prawicy? Humbug, samo-oszustwo. Nikt nie zagłosuje i nie opowie się za czymś co będzie nieautentyczne, będzie powieleniem jakiegoś wzorca. Wybierze oryginał, nie replikę.
Lewica musi wrócić do swoich korzeni. Do uniwersalizmu, humanizmu, oświecenia, racjonalności, antysystemowości. Do idei buntu, sprzeciwu, rewolty. Nie może żyrować koncepcji osoby ludzkiej zakładającej, iż człowiek zawsze w swych działaniach i dążeniach kierować się musi maksymalizacją osiąganych zysków i dokonuje wyborów ze względu na ich wartość komercyjną.
Lewica – wpisując się pokornie w panujący dziś system – podtrzymuje tym samym powszechny, wytworzony przez dyktat systemu neoliberalnego, brak jakichkolwiek wizji „na przyszłość”: Polski, Europy, świata. A przede wszystkim – człowieka. Nikt nie mówi, nie prezentuje wizji, nie pokazuje ludziom, co ma być i dokąd zmierzamy. W tym leży moim zdaniem odpowiedź na pytanie zadane w tytule.
Nikt z panelistów nie próbował nawet odpowiedzieć na pytanie, jakie padło in gremio na początku dyskusji: czy ktoś z polityków (bo panelistami byli przedstawiciele partii) odważy się niczym szef Partii Pracy Jeremy Corbyn w Anglii lub kongresmenka Alexandra Ocasio-Cortez w USA powiedzieć wprost – w kontrze do neoliberalnego mainstreamu – o potrzebie silnie progresywnej skali podatkowej w naszym kraju (z wysokim progiem dla najbogatszych Polek i Polaków)? Dlaczego nikt nie mówi z polityków lewicy o demilitaryzacji Starego Kontynentu? Brakuje odwagi, idei, wizji, a przy tym jest rozpowszechniony w kręgach kierowniczych partii politycznych, trawiący wszystko serwilizm, schematyzm myślenia i ciasnota intelektualna. To te paradygmaty trzeba odrzucić, aby dotrzeć do młodzieży, i nie tylko do niej.
Bardzo dobry wniosek padł z sali ze strony młodego człowieka, który zaproponował, aby panelistami – podczas kontynuacji tej właśnie debaty – byli ludzie młodzi i żeby to oni mówili do przedstawicieli partii, czego oczekują od przedstawicieli lewicy. Organizatorzy i animatorzy Forum już myślą jak i kiedy taką debatę zorganizować.
Na koniec – dysonans. Jedna z mówczyń, występująca z sali, objawiła się jako zwolennik metod skrajnie neoliberalnych, w iście „korwinowym” stylu. Wszystko trzeba sprywatyzować, nikt nie ma prawa – bo to ogranicza jej wolność – zabierać poprzez jakiekolwiek podatki tego co uzyskuje pracą, wykształceniem i pozycją społeczną. Ci co nie potrafią dobrze zarobić, godnie żyć na wysokim XXI-wiecznym poziomie to lenie, nieudacznicy i nie wolno im pomagać.
To, że mamy ciągle takich „zwolenników wolności”, też pokazuje bezpłodność i bezradność polskiej lewicy…
AI – lęk czy nadzieja?
W jednym z programów „Rozmowy Strajku” na kanale strajk.eu na YouTube, w minionym tygodniu…
Wprowadzimy sprawiedliwe podatki,progi podatkowe itd itp.
Szkoda, że Razem się skompromitowało, współuczestnicząc w takim spotkaniu. Może po prostu nie chciano go w KE?
Tutaj wygłoszona została ważna jednak fałszywa teza, że powszechne opuszczanie przez ludzi partii skrajnych i rzekome zasilanie przez nich partii centrowych jest wyrazem dojrzewania politycznego.
Wcale nie. Po prostu ideowe osoby rezygnują z partyjniactwa, zrozumiawszy, że „demokracja” to system dla zawodowych kłamców i dodatkowo jeszcze koneksji politycznych. Ich decyzja jest wyrazem dojrzałości politycznej, ale nie ma nic wspólnego z przechodzeniem do partii centrowych. Do tych ostatnich przechodzi się po prostu z wyrachowania politycznego oraz „wsparcia”.
Co tam robiła Marta Lempart?
Urzędowa lewica zabłysła pod jaśnie oświeconym wodzostwem Mjóllera. I to wodzostwo dalej trwa.
Odpowiedż wydaje się prozaiczna. Nie głosuje się na lewicę, ponieważ jej propozycje nie wychodzą poza spektrum dużo bardziej wiarygodnej w tym przypadku prawicy. Jeżeli koncesjonowana lewica wyskakuje z umiarkowanym solidaryzmem, kultem inicjatywy prywatnej i euro/nato-fanatyzmem, podlanymi na dodatek antykomunistycznym sosem, to nic dziwnego, że przebierańcom mówi się „dziękuję”.
Zawsze może pan zbierać podpisy na rzecz partii komunistycznej, z tymi pańskimi pomysłami:
1. Gardzimy rolnikami i innymi ludźmi pracy.
2. Wspieramy obrotnych gospodarzy, monopolistów, kamieniczników i globalny wolny rynek.
Program partii KOMUNISTYCZNEJ!
Plus seria porad:
„Nie podoba/opłaca się? Sprzedaj ziemię, maszyny i zwierzęta i zmień profil działalności lub zatrudnij się jako pracownik najemny – np. u obrotnego gospodarza.”
„Nie istnieją żadne przeszkody, poza mentalnymi, by rolnik zainwestował pozyskane ze sprzedaży pieniądze w podniesienie kwalifikacji, otwarcie działalności pozarolniczej, a jeżeli boi się pracy, to chociażby w kupno mieszkania/mieszkań na wynajem”
„Gdyby ceny na polskim rynku kształtowali tylko lokalni rolnicy, na pewno byłyby dużo wyższe. W obecnej sytuacji nie mogą wzrosnąć powyżej progu, który kształtuje swobodny import konkurencyjnych płodów rolnych”
To chyba korwinowcy powinni tu po porady wpadać…
Spoko, Szanowny Kolega Fałkspałks to typowy lemmus – do niego nie dociera pojęcie ojcowizny.
@Adrian
Ad personam wraz z przypisywaniem mi czegoś, czego w żaden sposób nie popieram, świadczy jedynie o braku merytorycznych argumentów.
„Nie podoba/opłaca się? Sprzedaj ziemię, maszyny i zwierzęta i zmień profil działalności lub zatrudnij się jako pracownik najemny – np. u obrotnego gospodarza.”
Mnie osobiście, jako zwykłemu etatowcowi, który nie dysponuje żadną własnością prywatną (nie mylić z użytkową), nie mieści się w głowie, że z jednej strony chce się czerpać korzyści z prywatnej działalności, a z drugiej oczekuje się poduszki bezpieczeństwa, o której zwykły zjadacz chleba może tylko pomarzyć. Najwyższy czas zrozumieć, że własność = odpowiedzialność (w tym za ryzyko), a nie tylko spijanie śmietanki. Jeżeli pragnie się stałego dochodu za wykonanie określonych obowiązków, trzeba wybrać pracę najemną, gdzie nie odpowiada się osobiście za losy przedsięwzięcia.
Wybaczcie, ale nie będę rozczulał się nad osobą majętną, jeżeli wokół znajduje się wielu w dużo gorszym położeniu. Kiedy pracownik zostanie zwolniony lub zarabia tyle, że nie wystarcza na przeżycie, nie ma opcji sprzedaży ziemi, maszyn i zwierząt za grubą kasę. Libertariańskie państwo rzuci co najwyżej śmiesznie niski ochłap, więc jeśli bliscy nie staną na wysokości zadania, może wpaść w poważne tarapaty. Czy wiejscy biznesmeni działają przeciwko temu? Nie, co więcej sami przykładają do tego rękę oferując pracę na skrajnie śmieciowych warunkach. Dlaczego więc oczekują wsparcia lewicy? Czyżby już pogonili ich hołubiący prywatę libertarianie?
„„Gdyby ceny na polskim rynku kształtowali tylko lokalni rolnicy, na pewno byłyby dużo wyższe. W obecnej sytuacji nie mogą wzrosnąć powyżej progu, który kształtuje swobodny import konkurencyjnych płodów rolnych””
Nie przeczę istnieniu szlachetnych osób, ale wystarczy rozejrzeć się, by zobaczyć, jak kształtują się ceny w obliczu braku konkurencji w dowolnej branży (nie tylko rolniczej), za co odpowiada kapitalistyczna żądza zysku. Dlatego nawet mieszkańcy wsi, w miarę możliwości, głosują nogami za tańszą konkurencją. Warto też pamiętać o haniebnym windowaniu cen na obszarach dotkniętych klęską żywiołową. Bodajże niecałe dwa lata temu b. premier Szydło na darmo apelowała do wszelkiej maści drobnych prywaciarzy o powstrzymanie się od podwyżek w poszkodowanych przez trąbę powietrzną Borach Tucholskich… I takie obrazki pojawiają się co katastrofę żywiołową. Więksi gracze, chociaż mają swoje za uszami i chcieliby postąpić identycznie, nie mogą pozwolić sobie na hienowanie ze względu na porażkę wizerunkową i długi proces ustalania cen. Kiedy nie istnieje podmiot publiczny, mniejszym złym w kapitalizmie zwykle nie jest ten mały. Tyle w temacie.
„Dlaczego więc oczekują wsparcia lewicy?” [o rolnikach]
Tak się składa, że rolnik indywidualny to był solidny komponent Polski Ludowej. 100% uPGRowienie rolnictwa, to mrzonki. Tak to było.
A więc czy my teraz powinniśmy, obrażać rolników, czy może szukać wsparcia dla naszych idei. Chce pan kompletnie zrezygnować z szerzenia socjalizmu na terenie wiejskim? Bo tak się pan zachowuje, bynajmniej w moim odczuciu.
„Wybaczcie, ale nie będę rozczulał się nad osobą majętną, jeżeli wokół znajduje się wielu w dużo gorszym położeniu”
Nie wiedziałem, że na wsi to takie bogactwo. Powinna być migracja z miasta do wsi, ale jakoś nie bardzo to widzę.
Pomyślmy – rolnik, który ma niewiele lepiej (załóżmy, że tak jest) nie zasługuje na współczucie, a „wielcy gracze” wzbudzają w panu zachwyt, biorąc pod uwagę, że momentami brzmi pan jak Korwin?
Jak rolnik ma nieco lepiej i wzbudza to w panu tyle emocji, uważa pan, że nierówności między ludem a „wielkimi graczami” nie mają znaczenia? Cytat wyżej jasno wskazuje, że zwraca pan uwagę na nierówności społeczne. Czemu tu miałoby być inaczej? Logika wskazywałaby, że będzie jeszcze gorzej, ze względu na większą rozpiętość. Pan tego problemu zdaje się nie zauważać.
„mniejszym złym w kapitalizmie zwykle nie jest ten mały”
Pan naprawdę uparł się, żeby w to wierzyć? Sam pan sobie odpowiedział wcześniej:
„ale wystarczy rozejrzeć się, by zobaczyć, jak kształtują się ceny w obliczu braku konkurencji w dowolnej branży”
Chyba konkurencja jest większa dla większej ilości małych podmiotów? W takim wypadku wystarczy nawet wewnętrzna konkurencja, zwłaszcza, że ojczyzna jak na kraj europejski, mała nie jest.
Przypadek klęski żywiołowej akurat jest wyjątkowy (co nie oznacza, ze straszny). Mimo wszystko, samopomoc z zamrożeniem cen jak najbardziej się zdarza. Ostatecznie w sytuacjach wyjątkowych i tak musi interweniować państwo
Kolego Fałkspałsie, przyznałeś się – NIE MASZ OJCOWIZNY. I ni huhu nie jarzysz, czym jest OJCOWIZNA i …. nie nie jesteś w stanie objąć rozumem swym. Może chociaż zajarzysz to co powiedział Czerwona Chmura nie podpisując traktatu w Larami.