Mimo kilku prób dyplomatycznych ze strony Egiptu, do tej pory nie udało się doprowadzić do zawieszenia broni w wojnie między dwoma rządami libijskimi. Tymczasem państwa NATO, pod wpływem ostatnich zwycięstw międzynarodowo uznanego rządu z Trypolisu, zmieniły front, by stanąć po jego stronie. Powód: rząd wschodni, ten z Benghazi na wschodzie kraju, reprezentowany przez marszałka Chalifę Haftara, korzysta z pomocy rosyjskiej.
Gdy w kwietniu zeszłego roku marszałek Haftar rozpoczął wielką ofensywę swej wschodniej armii dla zdobycia Trypolisu i obalenia uznanego przez ONZ tamtejszego rządu (GNA), pomagały mu siły specjalne państw NATO – Brytyjczycy, Francuzi i Amerykanie. Jednak ofensywa utknęła już po kilku dniach u bram miasta, a bitwa była tak krwawa, że natowskie jednostki musiały uciekać do państw ościennych w wielkim rozproszeniu.
Tym niemniej kraje Sojuszu Północnego dalej popierały Haftara, podobnie jak Egipt i Rosja. Żołnierzy NATO u jego boku zastąpili najemnicy rosyjscy, podczas gdy prezydent Turcji Recep Erdogan zdecydował się poprzeć rząd z Trypolisu wysyłając tam nie tylko regularne wojsko, ale i najemników, wcześniej dżihadystów Al-Kaidy z Idlibu i innych syryjskich prowincji. W ostatnich dniach siły libijskiego rządu zachodniego przeszły do skutecznej kontrofensywy odpychając jednostki Haftara od stolicy. Zagrażają nawet Syrcie, strategicznemu miastu na wybrzeżu. To wtedy NATO zdecydowało się zmienić front. Szef NATO Jens Stoltenberg zapewnił prezydenta Erdogana, że może liczyć na pomoc Sojuszu.
To wynik zachodnich obaw, że Rosjanie osiągną zbyt daleko idące wpływy w Libii,jak też rozczarowania osobą marszałka Haftara, który mimo gromkich obietnic przez ponad rok nie był w stanie obalić legalnego rządu. Haftar był w ten weekend w Kairze, by prosić swego sojusznika – tamtejszego dyktatora marszałka as-Sisiego – o wynegocjowanie jakiegoś rozejmu, który powstrzymałby GNA i Turcję. Jednak nawet Egipt zastanawia się, czy warto jeszcze stawiać na Haftara. Libia pozostaje w chaosie od 2011 roku, gdy NATO zdecydowało obalić pułkownika Kaddafiego i rozbić ten kraj. Odtąd Libia stała się punktem wypadowym afrykańskiej emigracji do Europy i pogrążyła się w licznych nieszczęściach. Wojna sprowokowana przez przez obce mocarstwa oczywiście nie może poprawić sytuacji zrozpaczonej ludności cywilnej.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Cóż za bełkot autorze. Cóż za bełkot…
A kontunuując dywagację autora o „legalności” rządu w Trypolisie, proponuję odświeżyć mu sobie pamięć o innych „legalnych” mordach ONZ i NATO. W tym agresji firmy Stolca w Jugosławii i kwitnącej, albańskiej „demokracji” Kosowskiej. Summa sumarum, nie widzę innego rozwiązanie jak wdepnięcie w Kupę Stolca przez Rosjan. I bla, bla, bla…