Narcyzm, infantylizm i egotyczna ignorancja to właściwości, które obecny amerykański prezydent demonstruje z uporem godnym każdej innej sprawy. Czasem bywa to konieczne, a czasem niebezpieczne, a czasem i takie, i takie zarazem – jak wtedy, gdy Trump polecił obywatelom USA przyjmować płyny do dezynfekcji jako środek ogólnoustrojowego zwalczania koronawirusa. Tym razem wypadło obraźliwie i żenująco.
Donald Trump jest laboratoryjnym wręcz przykładem nieokrzesanego burżua, którego nikt nie nauczył, iż swoją psychopatię trzeba umieć skutecznie maskować. Prawdziwym mistrzem w tej dziedzinie był Barack Obama, który deportował więcej imigrantów niż Trump, wzmocnił i rozwinął systemy inwigilacji obywateli, dał służbom obłędne uprawnienia, wpierał banki, korporacje i całe WallStreet sowitymi subsydiami i otworzył pięć nowych frontów wojny poza bushowymi irackim i afgańskim. Świat zapamiętał go jednak jako czarownego polityka i dał mu nawet pokojową nagrodę Nobla, dzięki czemu jest ona dziś warta tyle, co przeterminowany pasztet.
Trump tak nie potrafi. Jest głupszy i bardziej zapatrzony w siebie, nie rozumie w ogóle tego, że ktoś może mieć odmienne zdanie od niego i słuszność jednocześnie. Zachowuje się jak człowiek, któremu nikt nigdy nie zaprzeczył, niczego nie zabronił, ani się nie sprzeciwił. Dlatego, gdy rzeczywistość wywołuje dysonans poznawczy prezydent USA, podobnie jak wielu polskich polityków nawiasem mówiąc, uruchamia myślenie magiczne i powtarza jakieś głupie twierdzenia czy komentatorze, którym fakty przeczą w sposób absolutny. Jednym z krytyków zarówno samego Trumpa jak i całego amerykańskiego systemu społeczno-politycznego jest znany socjaldemokratyczny dziennikarz-dysydent Chris Hedges, wyrzucony ongiś z New York Times za publiczny sprzeciw wyrażony wobec wojny w Iraku. Hedges, analizując stan upadku amerykańskiego społeczeństwa i klasy politycznej, często przywołuje kwestię myślenia magicznego, czyli celowego pomijania faktów, forsowania własnych wyobrażeń o rzeczywistości wbrew realnie występującym okolicznościom i zjawiskom, odmawianie im prawa do uznania ich prawdziwości ze względu na własną wolę, aby ich nie było. Wspomina o tym w wielu swoich wywiadach, wykładach, jak również w najnowszej książce America – the Farewell Tour (w wolnym tłumaczeniu – pożegnanie Ameryki).
Donald Trump jest oczywistym rasistą. Tylko człowiek zaślepiony lub o złej woli może tego nie dostrzegać. Bigoterię człowiek ten demonstruje tyleż często co wręcz chętnie. Bardzo skrupulatną kronikę tego, od czasu objęcia przezeń urzędu prezydenta USA, sporządzili dziennikarze The Atlantic, Vox i Huffington Post. Jest to zresztą tak ewidentne, że trudno by umknęło człowiekowi o choćby minimalnej przytomności politycznej.
Tymczasem wczoraj (wtorek, 2 czerwca) w późnych godzinach popołudniowych Donald Trump postanowił dać upust swoim rojeniom w obszarze rzekomego umiłowania kolorowych w USA. W jego wpisie na portalu społecznościowym Twitter przeczytać można między innymi, że jego „administracja zrobiła więcej dla Czarnych, niż którakolwiek inna od czasów Abrahama Lincolna”, to jest prezydenta, z czasów którego toczyła się wojna secesyjna zakończona między innymi tyleż oficjalnym, co teoretycznym zniesieniem niewolnictwa.
Poziom bezczelności i poznawczej katastrofy jest doprawdy imponujący. Tweet ten pojawia się bowiem dosłownie dobę po tym, jak na pl. Lafayetta, nieopodal Białego Domu, doszło do brutalnej napaści wojska i policji na demonstrantów, którzy zebrali się tam by manifestować przeciw rasistowskiej przemocy ze strony państwa po zamordowaniu George’a Floyda. Strzelano gumowymi kulami, pociskami z gazem i granatami hukowymi.
Wpis Trumpa został oczywiście i słusznie wyśmiany w mediach społecznościowych. Wystarczy choćby jedno spojrzenie na reakcje na jego wynurzenia. Ponad połowa dorosłych czarnych nie ma pracy, wskaźnik zatrudnienia w tej populacji wynosi dokładnie 48,8 proc, średnio biorąc czarna rodzina w USA ma dysponuje kapitałem aż 10-krotnie mniejszym niż przeciętne gospodarstwo domowe zamieszkiwane przez białych. Afroamerykanie są też trzykrotnie (według niektórych źródeł pięciokrotnie) bardziej narażeni na śmierć z powodu Covid-19. Co trzeci Czarny był lub jest osadzony w zakładzie karnym. Lista jest długa.
My Admin has done more for the Black Community than any President since Abraham Lincoln. Passed Opportunity Zones with @SenatorTimScott, guaranteed funding for HBCU’s, School Choice, passed Criminal Justice Reform, lowest Black unemployment, poverty, and crime rates in history…
— Donald J. Trump (@realDonaldTrump) June 2, 2020
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Żebyś ty Bojan martwił się białym Polakiem tak jak leży ci na bułgarskim serduchu dobro czarnych to lewica w Polsce rządziła by niepodzielnie…….
Pietrek ma lekkiego fioła na punkcie waginosceptycznych a tyś nad życie umiłował czarnego luda, coś z wami jest nie halo………….
Aha, w koło Macieju pisząc o zamieszkach w jankesowie wałkujesz „bide z nędzą” czarnego luda i ani słówkiem nie wspomnisz o biedocie białej części Ameryki, napisz może dlaczegóż to czarni którzy rozdają karty w sporcie czy muzyce nie ulżą w biedzie swoim braciom, pomnisz Kobe Bryanta który zostawił MILIARD BAKSÓW majątku, słyszałeś by pomógł jakiemuś czarnemu?
Bojanie Ty mój waleczny, Trump może i jest narcyzem i samochwałą, ale to jest cecha typowa dla wszystkich polityków od szczebla ministra w górę. A to, że w czasie jego prezydentury pracę miało znacznie więcej czarnych, niż za jego poprzedników, to oczywisty fakt. Teraz, w czasie epidemii rzeczywiście kolorowi częściej tracą pracę, niż biali, ale to nie problem rasowy, tylko struktury zawodowej. I Trumpa nie można za to winić.
„….na pl. Lafayetta, nieopodal Białego Domu, doszło do brutalnej napaści wojska i policji na demonstrantów, którzy zebrali się tam by manifestować przeciw rasistowskiej przemocy ze strony państwa po zamordowaniu George’a Floyda.”
Urządzanie akurat tam demonstracji było podwójną prowokacją. 1. Demonstracje były zakazane. 2. W tym miejscu nigdy nie można urządzać demonstracji. Wróble na dachach ćwierkają, że „deep state” robi wszystko, by Trump musiał nakazać użycie siły. Można go będzie wtedy piętnować we wszystkich „wolnych” mediach jako tyrana a nawet mordercę, jeśli padną trupy.