III RP jako państwo zawiodła. Po 30 latach transformacji ustrojowej doszliśmy do ściany. Słabość polskich elit politycznych, systemowa niewydolność państwa w wielu obszarach życia codziennego oraz brak wewnętrznego impulsu modernizacyjnego nakazują zastanowić się nad naszą przyszłością.
Współczesna Polska nie odpowiada na podstawowe potrzeby obywateli. Brakuje nam godnej pracy, dostępnych mieszkań i stabilności socjoekonomicznej. Władza nie szanuje praw kobiet – połowy naszego społeczeństwa. Samo zaś społeczeństwo stało się skonfliktowane wewnętrznie jak nigdy wcześniej. Konflikt ten ma dwa wymiary – ekonomiczny i społeczny. Na tym konflikcie żerują współczesne elity polityczne, skupione przede wszystkim wokół PO i PIS.
A przecież było inaczej. W początkowych latach istnienia Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej zrealizowano reformę rolną. Zakończyło się tym samym wielowiekowe upokorzenie narodu polskiego przez arystokrację, szlachtę i ziemiaństwo. Chłopi odzyskali swoją podmiotowość, dzięki czemu mogliśmy stać się nowoczesnym narodem. W ciągu dziesięciu wieków historii Polski niewiele było zdarzeń, które wpłynęły na los polskiego społeczeństwa w takim stopniu, jak reforma rolna. Polska Rzeczpospolita Ludowa przez 45 lat swojego istnienia przebudowała też fundamentalnie strukturę społeczną. Dzieci robotników i chłopów stawały się lekarzami, nauczycielami oraz inżynierami. W tym czasie zbudowano także nasze szpitale, szkoły i mieszkania. Przestaliśmy być niewolnikami zależnymi od wsobnych i nieudolnych elit, a staliśmy się gospodarzami we własnym kraju. Do czasu.
Po 1989 r. w całym regionie Europy Środkowo-Wschodniej został zrealizowany Konsensus Waszyngtoński. Polski i nie tylko polski przemysł wyprzedano za ułamek jego rzeczywistej wartości. Otworzono rynek na zagraniczne produkty bez żadnych ograniczeń, tak jak robiono to w krajach kolonialnych globalnego Południa. Skutki socjoekonomiczne tego eksperymentu były katastrofalne – skokowy wzrost bezrobocia i uśmieciowienie rynku pracy, likwidacja instytucji państwa socjalnego (mieszkalnictwa komunalnego, darmowej opieki przedszkolnej itp.), masowa bieda w obszarach wiejskich i powiatowych, załamanie demograficzne, rozwój przestępczości zorganizowanej.
Odebrano nam godność. Staliśmy się na powrót narodem kolonialnym. Byliśmy nim także przed PRL – gdy szlachta i ziemiaństwo stanowiły elity kompradorskie, a naród polski pracował na te elity w pocie czoła. W I RP szlachta ta była zależna od obcych mocarstw, które wybierały nam de facto królów elekcyjnych i zakulisowo rządziły państwem.
Świadomość naszego statusu każe nam zastanowić się nad jedną rzeczą – z kim odczuwamy większą wspólnotę losów? Z zachodnioeuropejskimi narodami uwikłanymi w zbrodnie kolonializmu? Czy też może z innymi narodami kolonialnymi, takimi jak Chińczycy, Boliwijczycy, Wietnamczycy czy Kubańczycy?
Kraje świata zachodniego mają charakter imperialistyczny. Gospodarki Zachodu bazują na eksporcie kapitału do krajów peryferyjnych, wyzysku taniej siły roboczej, kontroli nad własnością intelektualną oraz przepływem informacji, a także na sterowaniu marionetkowymi rządami państw zależnych. W cementowaniu swojego statusu USA i mocarstwa Europy Zachodniej stosują metody takie jak korumpowanie elit kompradorskich w państwach globalnego Południa czy interwencje zbrojne przeciwko “niepokornym” krajom, czego przykładem są najazdy na Irak, Afganistan, Libię czy Syrię, gdzie nie powstrzymują się przed zabijaniem cywilów i bombardowaniem kluczowej infrastruktury gospodarczej.
Imperialistyczna ekspansja nie może jednak trwać wiecznie – planeta nie jest nieskończona. Kapitał krajów imperialistycznych jednocześnie szuka więc dodatkowych zysków poprzez atak na klasy pracujące we własnym “domu”. Przejawia się on poprzez rozbijanie związków zawodowych, deregulację rynku pracy, obniżanie pensji i prywatyzację usług publicznych.
Zarówno USA, jak i UE są dotknięte patologią zwaną lobbingiem, czyli legalnym opłacaniem polityków przez grupy interesu, najczęściej wielkie przedsiębiorstwa. Jego skutek jest taki, że elity polityczne są zblatowane z elitami biznesowymi. Prawo jest zatem tworzone w interesie korporacji, a nie obywateli. Powoduje to szereg problemów i odbiera państwu moc polityczną do kreowania rzeczywistości.
Kolejnym systemowym problemem świata zachodniego są firmy-zombie, które rozpowszechniły się po 2008 r. – w wyniku emisji taniego pieniądza z banków centralnych. Firma-zombie to taka firma, która jest strukturalnie nierentowna. Zysk operacyjny ma mniejszy od płaconych odsetek od swojego zadłużenia. Jak spłaca zatem swoje zadłużenie? Pożyczając więcej pieniędzy, na coraz niższym oprocentowaniu długu. Takich firm na Zachodzie z roku na rok przybywa.
Polityka banków centralnych powoduje jednocześnie, że wielkie korporacje, które mają siłę polityczną, nie są zbytnio zainteresowane wzrostem produktywności. Przypomina to sytuację polskiej szlachty w I Rzeczypospolitej. Mając tanią siłę roboczą w postaci chłopów nie była zainteresowana nowinkami technologicznymi. A jednocześnie wciąż rządziła coraz słabszym państwem.
Przytoczone fakty w połączeniu z nieuniknioną dedolaryzacją światowego handlu i brakiem dalszej możliwości bezkarnej emisji dolarów oznaczają nadchodzącą zapaść imperium amerykańskiego oraz znaczne zubożenie całego świata zachodniego.
Gdy upadają peryferia, zmieniają się tylko one, ewentualnie sąsiedzi. Gdy zawali się jednak imperium, zmianie ulegnie wszystko. Począwszy od modelu gospodarki, przez formę rządów, i wreszcie po system wartości. Lata 20-te XXI wieku to prawdopodobnie na Zachodzie będzie to, co było wcześniej – jeszcze więcej agonii, niepewności, strachu i poczucia utraconej przyszłości.
Pandemia COVID-19 przeorała całkowicie globalny układ geopolityczny i wzmocniła trend odpływu bogactwa z Zachodu na Wschód. Tak jak I WŚ zakończyła okres Belle Epoque, pierwszą globalizację i świat ukształtowany w XIX wieku, tak pandemia kończy ostatecznie okres odprężenia geopolitycznego, z którym mieliśmy do czynienia w latach 1989-2020 oraz świat XX-wieczny. O ile wiek XX, podobnie jak wiek XIX należał do świata zachodniego, o tyle wiek XXI będzie bez wątpienia wiekiem Azji. Na szczególną uwagę zasługuje tutaj stale rosnąca pozycja Chin, które mają wszelki potencjał stać się jedynym światowym mocarstwem.
Słabnięcie USA może spowodować dalsze ograniczenie aktywności wojskowej Amerykanów w Europie, a nawet rozpad NATO. Zmiana układu sił na świecie nie pozostanie także bez wpływu na kształt pozostałych międzynarodowych instytucji. Widzieliśmy to już wiosną, patrząc na działania Chin i USA względem Światowej Organizacji Zdrowia. Z tych oraz wielu innych powodów prawdopodobieństwo wygranej świata zachodniego z Chinami wydaje się być znikome.
Wszystkie punkty odniesienia polskich elit politycznych, które ukształtowały się po 1989 r. prysnęły jak mydlana bańka. „Kapitał bez narodowości”, „zdrowa konkurencja rynkowa”, „koniec historii”, czy też „przewaga prywatnego nad państwowym” – okazały się być wiarą w wyimaginowanych bożków.
Wnioski są oczywiste – musimy się nad naszą przyszłością poważnie zastanowić. Czy chcemy być dalej przysłowiową montownią śrubek dla niemieckiego, a w przyszłości chińskiego przemysłu, czy stać nas na dużo więcej?
W PRL kształciliśmy specjalistów światowej klasy, którzy pracowali w Polsce i za granicą. Po 1989 r. nastąpił regres systemu edukacji. Ponieważ został zlikwidowany przemysł – ograniczono kształcenie STEM (Science, Technology, Engineering, Mathematics). Skupiono się na tym, aby studentów było możliwie jak najwięcej, a nie żeby byli oni odpowiednio wykształceni. Edukacja przestała być tym, czym była wcześniej – skutecznym mechanizmem społecznego awansu. Zachodnie neoliberalne wzorce zaprowadziły nas na manowce – musimy za wszelką cenę z tej ślepej uliczki zawrócić. Każdy kolejny rok promowania skrajnego indywidualizmu zamiast społecznej solidarności osłabia nas coraz bardziej i zmniejsza szansę na wyjście z pułapki średniego rozwoju. Musimy stawić czoło wszystkim patologiom charakterystycznym dla III RP i spotęgowanym przez kryzys koronawirusowy – bezrobociu, niskopłatnej i śmieciowej pracy, niedoborowi mieszkań oraz drakońskim prawom, które uderzają w godność obywateli.
Jesteśmy przekonani, że warunkiem odnowy polskiego państwa i polskiego społeczeństwa są przede wszystkim:
Uspołecznienie kluczowych sektorów gospodarki – sektora finansowego i strategicznych działów przemysłu. Kontrola nad własnymi bankami i fabrykami to podstawa suwerennego państwa! Konieczna jest odbudowa zlikwidowanego po transformacji ustrojowej przemysłu oraz renacjonalizacja przedsiębiorstw będących obecnie w obcych rękach – zwłaszcza banków, czy firm strategicznych, jak Telekomunikacja Polska. Przywrócimy suwerenną zdolność państwa do centralnego planowania gospodarczego.
Mieszkania dla wszystkich! Priorytetem powinno być zapewnienie wszystkim obywatelom dostępnych tanich mieszkań komunalnych. W tym celu, powołamy państwowego dewelopera oraz stworzymy spółdzielnie mieszkaniowe. Mieszkania prywatne z zadłużeniem niemożliwym do spłaty zostaną przekształcone na mieszkania komunalne. Rynek najmu zostanie uregulowany poprzez jednolite standardy.
Ucywilizowanie rynku pracy – precz ze śmieciówkami! Wszystkie umowy cywilnoprawne zostaną zweryfikowane pod kątem ukrywania rzeczywistego etatowego zatrudnienia, a pracodawcy poniosą koszty ustalania stosunku pracy. Zaostrzymy kary za łamanie praw pracowniczych. Ustalimy pensję minimalną na poziomie 50 proc. średniego wynagrodzenia (70 proc. w urzędach państwowych). Wzmocnimy Państwową Inspekcję Pracy poprzez nadanie jej uprawnień uzbrojonej służby mundurowej, powiększenie jej kadr, nadanie postanowieniom inspektorów charakteru decyzji administracyjnej oraz utworzenie pionu prokuratorskiego. Państwo podejmie bezwzględną walkę z bezrobociem poprzez wdrożenie polityki pełnego zatrudnienia.
Pełna wolność wyznaniowa. Znacjonalizujemy mienie kościołów i związków wyznaniowych niezwiązane bezpośrednio z działalnością religijną. Zliberalizujemy drakońskie prawo antyaborcyjne poprzez wprowadzenie bezpłatnej aborcji na żądanie. Kosztami katechezy obciążymy w pełni kościoły i związki wyznaniowe.
Sprawne usługi publiczne – stworzymy sieć ogólnodostępnych, darmowych państwowych żłobków i przedszkoli. Przywrócimy wysokie standardy edukacji szkolnej, ze szczególnym uwzględnieniem przedmiotów ścisłych. Wprowadzimy darmowe posiłki w szkolnych stołówkach. Zwiększymy nakłady na ochronę zdrowia, edukację wyższą (w szczególności na kształcenie STEM) oraz na badania i rozwój (R&D). Odbudujemy transport publiczny w regionach pozamiejskich.
Sprawiedliwe podatki. Polski system podatkowy stanowi ewenement na skalę Europy przez swój degresywny charakter – koszty podatków dysproporcjonalnie obciążają osoby o niskich zarobkach, przez co “biedni utrzymują bogatych”. Zwiększymy kwotę wolną od podatku do 24000 zł rocznie. Wprowadzimy progresywny system podatkowy odciążający osoby o niższych dochodach, konkretniej progresywny PIT, CIT i majątkowy. Zlikwidujemy podatek liniowy, a “pogłówny” ZUS dla przedsiębiorców zastąpimy składką progresywną. Zniesiemy roczny limit składek ZUS. Załatamy lukę w CIT, zmuszając zagraniczne korporacje do płacenia w Polsce podatków. Obniżymy VAT na żywność i produkty pierwszej potrzeby. Opodatkujemy dochody kościołów i związków wyznaniowych. Wprowadzimy “podatek Tobina” od transakcji finansowych.
Wielowektorowa polityka zagraniczna – dość bycia kolonią Zachodu! Nawiążemy szeroką współpracę gospodarczą z Chińską Republiką Ludową (szczególnie w dziedzinie wysokich technologii) oraz innymi krajami Azji, a także Afryki i Ameryki Łacińskiej. Zacieśnimy relacje gospodarcze z naszymi południowymi i wschodnimi sąsiadami oraz krajami nordyckimi.
Ostra polityka antykorupcyjna. Wzorem krajów dalekowschodnich (m.in. Singapuru) całkowicie zdelegalizujemy lobbing. Urzędnicy i politycy muszą służyć państwu, a nie prywatnym korporacjom i różnym grupom interesu.
Powinniśmy także ponownie odnaleźć własną tożsamość. Nie jest ona ani zachodnia, ani też wschodnia. Proste kopiowanie Zachodu we wszystkim jest ślepą uliczką rozwojową. Imitacje są kolonialne z natury i nie udają się.
Nasz manifest jest manifestem Nowej Polski. Polski Socjalistycznej, Samorządnej i Ludowej. Suwerennego i silnego państwa, niezależnego od obcych kolonialnych mocarstw. Kraju, gdzie Polacy pracują na siebie i na swój dobrobyt. Wtedy też zbudujemy słynne “szklane domy”.
Śmiało podnieśmy sztandar nasz w górę!
Ludzie lewicy z różnych środowisk:
Kacper Bizoń
Sebastian Bulski
Hubert Chrobak
Fabian Cielepa
Lucjan Durnaś
Filip Florea
Szymon Gams (Federacja Młodych Socjaldemokratów)
Franciszek Głogowski
Bogusław Halski-Pionka
Nikodem Jaworek (Federacja Młodych Socjaldemokratów)
Krystian Jerzeński
Dominik Jeschke
Stanisław Kalinowski (Federacja Młodych Socjaldemokratów)
Jacek Kamiński (Komunistyczna Partia Polski)
Stanisław Kamiński
Edmund Kasakiewicz
Kuba Kiedrzyński
Jędrzej Kotkowski
Piotr Krajewski
Oleg Kuczma
Antoni Lebiedowicz (Organizacja Młodzieżowa PPS)
Adrian Mocek (Federacja Młodych Socjaldemokratów)
Julian Mordarski (Federacja Młodych Socjaldemokratów)
Artur Pillat
Bartłomiej Pociecha
Tymon Skwarło
Dawid Socha
Maciej Stanek
Piotr Starczewski (Radio Antykapitalistyczne)
Marek Stenzel (Lewica Razem)
Jan Suski
Dominik Szablicki
Asia Szulc
Robert Undas
Oskar Urban-Zając (Federacja Młodych Socjaldemokratów)
Dominik Walencik (Federacja Młodych Socjaldemokratów)
Emilia Walkiewicz
Argentyny neoliberalna droga przez mękę
„Viva la libertad carajo!” (Niech żyje wolność, ch…ju!). Pod tak niezwykłym hasłem ultral…
Bardzo inspirujący tekst. Skoro to faktycznie manifest, to na początek mam sześć zasadniczych uwag. 1. Niepokoi mnie kwestia genderowa. Prawie sami faceci wśród podpisanych. 2. Ani słowa o kulturze. 3. Ani słowa o tak palących kwestiach społecznych, jak demografia, uchodźcy, polityka wobec mniejszości narodowych. 4. Ani słowa o klimacie. 5. PRL nie był tak po prostu kuźnią „specjalistów światowej klasy”, to rażące uproszczenie. 6. Ani słowa o Rosji. Zarazem: gdzieś u podstaw komentowanego dokumentu domyślam się postulatu lub co najmniej zgody na wyprowadzenie Polski z UE. Jeśli domyślam się słusznie, to Antoni Macierewicz to lubi.