Trudności finansowe i organizacyjne usunięcia wszystkich nielegalnych imigrantów z Włoch są tak wielkie, że prawdopodobnie okaże się to niemożliwe.

Matteo Salvini. twitter

Włoski minister spraw wewnętrznych z ksenofobicznej partii Liga jest pełni obecnie wiodącą rolę w rządowej nagonce przeciwko imigrantom. To on w czerwcu zakazał wejścia do włoskich portów statków z uratowanymi na morzu uchodźcami. Proponuje też „spis Romów”. Od dawna również zapowiada, że deportuje z Włoch wszystkich imigrantów przebywających w kraju bez uprawnienia – to jego główny postulat. Powstrzymanie napływu imigrantów z Afryki do Włoch było hasłem, które zapewniło jego partii sukces wyborczy i udział w rządzie.

Jednak znawcy tematu imigracji uważają, że jest to tylko retoryka mająca na celu wywołanie efektu medialnego. Włoski aktywista pracujący na rzecz uchodźców Sergio Bontepelli porównuje taktykę Salvniego do gróźb Donalda Trumpa, że wybuduje mur na południowej granicy USA, a Meksyk za niego zapłaci. Podkreśla, że w istocie zapowiedzi powstrzymania imigracji padają z ust włoskich polityków od lat, a nikomu się to nieudało.

Odesłanie 500 tys. ludzi – bo tak szacuje ich liczbę Salvini – do domów byłoby przedsięwzięciem niezwykle trudnym i bardzo kosztownym. Przede wszystkim jednak, jak twierdzi Christopher Hein z Międzynarodowego Uniwersytetu Nauk Społecznych w Rzymie, praktycznie niemożliwe jest oszacowanie liczby nielegalnych imigrantów we Włoszech.

„Są to ci, którzy wkroczyli na terytorium kraju bez zezwolenia, ale też np. ludzie, którzy otrzymali wizę czasową, a po wygaśnięciu jej terminu pozostali. Równie dobrze można powiedzieć, że są ich dwa miliony. O ile minister nie powoła się na konkretne źródło, nie można tego ocenić” – mówi Hein.

Imigranci na Sycylii. Wikimedia Commons

Obecne włoskie przepisy deportacyjne są bardzo skomplikowane i długotrwałe. Wielu imigrantów, którzy otrzymali nakaz opuszczenia kraju apeluje w sądach. Deportacja siłowa wymaga odeskortowania obcokrajowca do samolotu w asyście dwóch policjantów. Całkowity koszt wyrzucenia jednego imigranta z Włoch waha się pomiędzy 6 tys. a 15 tys. euro. W 2017 r. wykryto ponad 31,5 tys. nielegalnie przybywających we Włoszech, a deportowano 6,5 tys.

Dodatkowym problemem dla antyimigranckich polityków jest konieczność koordynowania deportacji z krajami pochodzenia. Jest to praktycznie niemożliwe w częstych sytuacjach, gdy przybysze nie mają dokumentów potwierdzających ich tożsamość.

Salvini odgraża się też, że obecną liczbę obozów przetrzymywania nielegalnychimigrantów zwiększy z 5 do 20. To oczywiście dodatkowe koszty. Nie wiadomo, jak chce pokryć ich koszty Salvini, który krytykował poprzedni rząd za to, że jego zdaniem na zmaganie się z problemem imigracji wydali 50 mld euro. Twierdzenia, że do „deportacji wszystkich” wystarczą pieniądze wydawane obecnie na azylalntów, brzmią niedorzecznie. Obozy, które chce zbudować mogłyby być w dużej mierze finansowane przez UE. Jednak „deportacja wszystkich” musiałaby być pokryta w 90 proc. z pieniędzy włoskich podatników – twierdzi Christopher Hein.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Lubat sugerujesz, że wszyscy emigranci to przestępcy? Możesz to rozwinąć? Podać jakieś dane? Źródła?

    1. Gdybyś trochę uważniej przeczytał komentowany tekst, to pewnie byś nie stawiał tego pytania. Tam jest napisane, że chodzi o tych, którzy przybyli nielegalnie, „włamali” się. Nielegalny wjazd na terytorium państwa jest przestępstwem tak w Polsce, jak we Włoszech, Francji, USA czy Izraelu. Tylko państwa upadłe nie kontrolują napływu ludzi.

  2. Postawa, że nie będzie się ścigać przestępców, bo to za drogo kosztuje, to najprostsza i najkrótsza droga do samorozwiązania się państwa.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…