Wiosną tego roku odeszła ze swego stanowiska w Departamencie Stanu znana kuratorka „spraw ukraińskich” Victoria Nuland. Pełniła przez lata funkcję asystenta sekretarza stanu i była jednocześnie szefową Biura ds. Europy i Eurazji (Bureau of European and Eurasian Affairs). Pochodząca z rodziny żydowskich emigrantów, wszechstronnie wykształcona pracowała m.in. w kilku amerykańskich  placówkach dyplomatycznych (Chiny, Rosja i Mongolia). Była też stałym przedstawicielem Departamentu Stanu w siedzibie NATO. Zasłynęła z aktywnej roli podczas Majdanu 2014 (m.in. rozdawała obecnym na placu  pierożki) oraz w czasie kształtowania się nowych władz w Kijowie.

Nie ominęły ją też skandale, gdyż swą aktywność jako dyplomata traktowała absolutnie niestandardowo nawet jak na amerykańskie normy polityki międzynarodowej. W lutym 2014 r. wyciekła do sieci jej prywatna rozmowa z ówczesnym ambasadorem USA w Kijowie  Geoffrey’em Pyattem. W czasie tej rozmowy niepochlebnie wyrażała się o Unii Europejskiej, używając przy tym słów wulgarnych. Nader krytycznie wypowiadała się również o Witaliju Kliczce, jednym z przywódców Majdanu. Autorytatywnie sugerowała ambasadorowi, aby użyl wszystkich środków i możliwości by premierem rządu po ucieczce Wiktora Janukowycza został Arsenij Jacyniuk. To „nasz człowiek”  tak go wtedy określiła. Można uważać ją za głównego kreatora wszystkiego, co wydarzyła się na Ukrainie, i jak przebiegały wydarzenia nad Dnieprem, po 2014 r.

Victoria Nuland złożyła wiosną prośbę o dymisję. Biały Dom tę prośbę szybko przyjął.

To nie jest przyznanie się do porażki i fiaska jej działalności.  Należy to traktować jako zakończenie pewnego etapu amerykańskiej aktywności na Ukrainie i wypełnienie przez Nuland określonych zadań: uwikłanie i osłabienie Rosji przez wojnę na Ukrainie przy jednoczesnym całkowitym podporządkowaniu Kijowa interesom amerykańskim, zaoranie ekonomiczno-gospodarcze i polityczne Unii Europejskiej oraz zapędzenie jej w absolutną zależność od USA..Ten etap określonego politycznego zapotrzebowania dobiegł więc końca. Teraz zmieniają  się warunki, są inne drogowskazy i jest już potrzebny inny człowiek, o innych predyspozycjach i  umiejętnościach dlatego Nuland nie tyle jest odwołana co dano jej do zrozumienia, że powinna odejść sama, na inną intratną synekurę.

Na jej miejsce mianowano Johna R. Bassa II pełniącego do tej pory funkcję podsekretarza stanu d/s zarządzania. To zawodowy dyplomata i były pracownik służb specjalnych, zasłużony w delikatnych misjach w różnych częściach świata, głównie jako ambasador. Znawca Rosji, gdyż koordynował w początkach XXI w. proces uzgodnień rozbrojeniowych z Moskwą. Był ambasadorem USA w Gruzji (do 2012). Turcji (do 2017) i w Afganistanie. Ciekawostką i znaczącym zbiegiem okoliczności są momenty zakończenia wszystkich jego misji w wymienionych krajach.

Kariera w Gruzji zakończyła się wraz z dojściem do władzy partii Bidziny Iwaniszwilego (Gruzińska Nadzieja) i upadkiem reżimu Micheila Saakaszwilego. Następnym etapem jego dyplomatycznej działalności stała się Turcja. W r. 2016 dochodzi tam do nieudanego usunięcia prezydenta Erdogana. Przewrót wojskowy udaje się urzędującemu prezydentowi Turcji zneutralizować (ponoć przy pomocy  Moskwy). W wyniku tej operacji stosunki amerykańsko-tureckie wyraźnie się ochłodziły, a Turcja, mimo członkostwa w NATO rozpoczęła asertywną, często przeciwstawną Zachodowi, politykę. Ankara wtedy zażądała odwołania Bassa. Ambasadorowanie Bassa w Afganistanie kończy się chaotyczną ucieczką Amerykanów z Kabulu. Obrazy tej paniki przez długi czas zajmowały poczesne miejsca w sieci i stacjach telewizyjnych na całej kuli ziemskiej. Ewakuacja wojsk USA  po 20 letniej okupacji Afganistanu była kompromitacją (2022 r.) rządu Joe Bidena. Zwłaszcza, gdy dodać do tego pozostawione tysiące egzemplarzy różnego rodzaju, często najnowocześniejszego, sprzętu wojskowego.

Bass jest uważany za człowieka kończącego jakąś misję i zamykający amerykańską aktywność na danym odcinku. Ukraina tym samym miała w optyce amerykańskiej staje się innym wymiarem. Zamiana Nuland na Bassa jest określonym sygnałem z Waszyngtonu, ze warunki się zmieniają. Można się spodziewać nawet zastąpienia ekipy Zełeńskiego innymi ludźmi, bardziej odpowiadającymi nowym wyzwaniom polityki Waszyngtonu. Nowe czasy wymagają nowych ludzi.

Nad Dnieprem w świetle tych newsów panuje przygnębienie, rozdrażnienie i pewien pesymizm. Rozdźwięki pomiędzy Kijowem a Waszyngtonem narastają, czego jednak polskie media nie podnoszą. Widać to kiedy przejrzymy dotychczasowe dossier Bassa, przeanalizujemy fakt regularnych, choć nieoficjalnych, kontaktów Burnsa i Naryszkina (szefowie CIA i FSB), rozmów telefonicznych ministrów obrony Biełousowa i Austina (Rosja i USA) oraz propozycje pokojowe Arabii Saudyjskiej, Turcji i Chin, które są dalekie od oczekiwań Ukrainy w tej mierze.

Również w tym kontekście należy widzieć artykuł w Wall Street Journal, oparty oprócz dziennikarskiego śledztwa o dochodzenie niemieckich organów śledczych w przedmiocie wysadzenia latem 2022 gazociągu Nord Stream 2, udziale w nim Ukrainy i w jakimś sensie Polski. Potwierdza on tym samym ubiegłoroczne rewelacje Seymoura Herscha w tej materii (pamiętamy,

jak  wówczas dworowano z wiekowego, zasłużonego dziennikarza amerykańskiego). To są wszystko sygnały o przygotowywanych zmianach w polityce Waszyngtonu na tym kierunku idące do opinii publicznej co do priorytetów polityki amerykańskiej. Takie sygnały i działania owocowały zawsze tym, że dotychczasowi, niepodważalni i najlepsi sojusznicy byli zamieniani na innych, takich samych sojuszników. Historie Ngo Dinh Diema (Wietnam pd.), Mobutu (Kongo), Suharto (Indonezja), Saddama (Irak), Noriegi (Panama) czy Duvaliera jr. (Haiti) są w tej mierze nad wyraz wymowne.

Jest to też wyraźny sygnał w naszą stronę. Tylko czy polityczne elity nadwiślańskie, z racji swej ignorancji, zaślepienia i braku racjonalności oraz realizmu w myśleniu, są w stanie wyciągnąć pragmatyczne wnioski. Ich „murzyńskość” (jak ten stan nazwał prominentny członek tych elit: Radosław Sikorski) zapewne na to nie pozwoli. I to źle się dla nas skończy, jak miało miejsce w dziejach wielokrotnie.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

O co ma walczyć demokracja?

Doprawdy, pojęcie „demokracji walczącej” jest bodaj najbardziej perwersyjną nazwą na…