Jan Krzysztof Ardanowski został zepchnięty do narożnika. Ostre słowa krytyki usłyszał zarówno od rolników, jak i ekologów. A wszystko przez mętne tłumaczenia w sprawie nielegalnych ubojni.
Szef resortu rolnictwa uparcie przekonuje, że proceder nielegalnej produkcji mięsa, ukazany w „Superwizjerze” TVN, był jednostkowym przypadkiem, a problem nie istnieje na poziomie strukturalnym.
Co innego mówią badacze z Greenpeace Polska, którzy przygotowali raport „Mięso poza kontrolą”. Wskazują w nim, że Ardanowski wiedział o problemie handlu „leżakami” (tak nazywa się ranne, chore lub nawet padłe krowy i świnie, które skupuje się, by przerobić je na mięso) już w 2007 r., kiedy był wiceministrem rolnictwa. Dlaczego nie podjął działań ani wtedy, ani dziś? To pytanie pozostaje otwarte.
Jednym głosem z Greenpeace mówią rolnicy. W rozmowie z money.pl Juliusz Pająk z AGROUnii podkreślił, że ubojnie są za słabo kontrolowane, a postawa ministra Ardanowskiego jest lekceważąca.
– Był pożar w escape roomie i wszystkie poddano kontrolom, te wykazały wiele błędów. Niektóre miejsca zostały zamknięte. W kwestii uboju od ministra Ardanowskiego słyszymy, że to incydent. Jak można powiedzieć, że coś jest incydentem, jeśli nie skontrolowało się wszystkich podmiotów? – dziwi się Pająk.
Jak powstał raport? Po wybuchu afery mięsnej do naszego kraju zjechali badacze słynnej organizacji. Poddali oni analizie warunki panujące w ubojniach. Wnioski nie są krzepiące. Niemal w każdym zakładzie dochodzi o łamania przepisów i norm.
W raporcie znajdujemy szereg nieprawidłowości lub nieścisłości prawnych. Ponadto eksperci wskazują na zatrważające statystyki.
Polska, europejską potęga w produkcji i eksporcie kurczaków, a także największy eksporter wołowiny do krajów pozaunijnych, nie jest w stanie zapewnić bezpiecznych warunków do uboju. Autorzy wskazują również, że krajowe instytucje odpowiedzialne za nadzór nad jakością i bezpieczeństwem produktów mięsnych borykają się z brakiem ludzi, pieniędzy oraz rozmywaniem odpowiedzialności między szeregiem instytucji. W efekcie system kontroli jest niewydolny – wskazują ekolodzy w raporcie.
Sprawa ta zbliżyła do siebie dwa grupy, którym w przeszłości niekoniecznie było po drodze. Katarzyna Jagiełło z Greenpeace podkreśla, że współpraca z rolnikami jest dla ekologów kluczowa.
– Są oni ofiarami zepsutego systemu produkcji żywności. Jesteśmy w kontakcie z AGROUnią i wiemy, że mamy wiele wspólnych postulatów. Chcemy także wciągnąć na pokład rolników ekologicznych – ministerstwo rzuca im kłody pod nogi, a Polska jest stworzona do tego, żeby rolnicy gospodarujących w niewielkich gospodarstwach zarabiali godnie, jednocześnie trzymając zwierzęta w jak najlepszych warunkach. Widzimy wielkie szanse w takiej współpracy – mówi Jagiełło.
Polska trasa koncertowa probanderowskiego artysty
W Polsce szykuje się występ znanego, przynajmniej na Ukrainie artysty i szołmena Antona Mu…
Weź Piotruś nie odlatuj.
Ci badacze byli już przyłapywani na ,,przesiedlaniu” chronionych gatunków płazów na tereny inwestycji przemysłowych.
Do czego jeszcze są zdolni się posunąć aby zaistnieć medialnie i mieć widoki na środki pozwalające działaczom pensje płacić – włos mi się jeży na łepetynie gdy o tym pomyślę… Szczególnie jeżeli są to fanatycy bez szkoły pokroju Wajraka (matura-z-trudem-za-drugim-razem) A Strajk z lubością publikuje dyletanta. Bo ma modne poglądy.
Piotruś! ogarnij się.