To jedna z większych demonstracji jednej grupy zawodowej, która od dawna jest na pierwszej linii konfliktu z rządem PiS. Prawników wspierali dziś podczas marszu w Warszawie także zwolennicy opozycji demokratycznej. Byli też parlamentarzyści Lewicy.
Warszawa od dawna nie widziała tak licznej demonstracji jednej, a i to dość elitarnej grupy zawodowej, jaką są sędziowie, do których dołączyli przedstawiciele innych zawodów prawniczych: adwokaci, radcy prawni, notariusze. Organizatorzy mówili o 25 tysiącach uczestników, stołeczny ratusz o 15 tysiącach. To był ewidentny pokaz siły opozycyjnego wobec rządu PiS środowiska tym bardziej, że protestującym polskim prawnikom towarzyszyli reprezentanci tych samych zawodów z 22 krajów europejskich. Przedstawiciel Łotwy powiedział Portalowi Strajk, że chciał „okazać swą solidarność z polskimi sędziami, których niezawisłość jest zagrożona”.
Część uczestników nie tylko niosła togi przełożone przez ramię, lecz ubierała je, co ma o tyle znaczenie, że przepisy dość precyzyjnie określają czas i miejsce noszenia tóg, zaś założenie togi na ulicznej demonstracji może dać okazję strukturom dyscyplinarnym wymiaru sprawiedliwości do pociągnięcia uczestników do odpowiedzialności zawodowej. Oni jednak postanowili pokazać, że się nie obawiają. – O nasz adwokacki sąd się nie boję – powiedział Portalowi Strajk jeden z uczestników protestu, ubrany w togę adwokacką – natomiast co do Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, to, jak wiadomo, nie jest ona sądem w świetle najnowszego orzecznictwa. Nie boję się. Wykonujemy tu swoją misję, do czego zostaliśmy powołani, ustawa nakazuje nam stać na straży praw i wolności obywatelskich i to właśnie robimy.
Marsz poruszał się w milczeniu, które w intencji organizatorów miało być wymowniejsze niż jakiekolwiek okrzyki i hasła. Zaczął się od budynku Sądu Najwyższego na pl. Krasińskich w Warszawie, zatrzymał przy Pałacu Prezydenckim i zakończył pod gmachem Sejmu, symbolicznie łącząc trzy elementy systemu władzy. Dwa ostatnie czyli prezydent i parlament, w którym większość ma PiS, dziś są symbolami naruszania niezawisłości sędziowskiej.
Niesiono flagi Polski i Unii Europejskiej, transparenty w napisami: „Prawo do niezależności” (solidarycą), „Wolne sądy, wolni ludzie, wolna Europa” (po angielsku), „Prawo do niezależności, prawo do Europy”.
Dzisiejszy marsz pokazał, że prawnicy jeśli nie w większości, to w znaczącej części są zjednoczeni w niezgodzie na działania pisowskiej władzy i mają w tym poparcie Unii Europejskiej. To trudna przeszkoda dla PiS, której raczej nie da się łatwo obejść.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Dokładnie, nie wiem co na tych protestach robią ludzie z tzw lewicy.
> […] ustawa nakazuje nam stać na straży praw i wolności obywatelskich i to właśnie robimy.
Chyba nie bardzo i przez lata tego nie robiliście.
Oni stoją na straży interesów bankierów, oligarchów i lokalnych urzędniczych mafii. I oczywiscie na strazy swoich feudalnych przywilejów
Mam nadzieję że byliście kiedyś w sądzie i widzieliście na własne oczy jak pracują sędziowie…
Dodajmy do tego że obecnie za swoje czyny nie ponoszą konsekwencji!!! !!!
Konsekwencji jak ja jako pracownik TY ,ty i jeszcze ty…
Reforma TAK! Ziobryści to niestety kolejna kasta białych kołnierzyków, cwaniaków i karierowiczów ale… ONI JAKO JEDYNI RUSZYLI TĘ ZGNILIZNĘ!
Najsztub też był
Reforma jest konieczna ale nie robiona przez ludzi z POPiS (bo to jest ta sama mentalność i ta sama, postsolidarnosciowa,, poawuesowska sieczka – by nie powiedzieć dosadniej – w głowach). A mówienie cokolwiek pozytywnego o „ziobrystach” to już zupełna kpina w świetle jakichkolwiek reform i zmian na lepsze. Sprawa lekarza G i postawa zajmowana w niej przez moralnego karła Zbigniewa Z musi przekreślić wszelkie pozytywne (w najmniejszym stopniu) opinie w tym względzie.
Nikt nie twierdzi, że ziobryści są lekiem na bolączki sądownictwa. Trzeba jednak zaznaczyć, że jako jedyni dostrzegają konieczność wprowadzenia zmian, które będą premiować władzę wyłonioną w legalnych i demokratycznych wyborach, a więc również tzw. Lewicę w razie sukcesu. W chwili obecnej rządzić może ktokolwiek, a sądy i tak żyją we własnym świecie, co nie jest standardem państw suwerennych, lecz neokolonii.
Czarne togi w obronie czarnej strefy. Powodzenia.
„Twardowski siadł w końcu stola,
Wziął się pod boki, jak basza…
Zadzwonił kieska pomału,
Z patrona zrobił sie kondel”
Widziane z Litwy
Zgadzam się w 100% z kolegą. Ale obawiam sie ze PiS nie ma na tyle odwagi by zrobic porządek z tą neoliberalną kliką. Szkoda bo szansa na zaoranie sądowej kasty nie prędko się znów trafi. Kedyna nadzieja w Ziobrystach bo tylko oni sie noe boją konfrontacji z kastą
Od czasu wykopania Szydło w praktyce mamy rządy PO-bis, w których o wszystkim decyduje przybyły z PO tandem Morawiecki-Gowin z coraz większym wskazaniem na nieformalnego premiera w osobie tego drugiego. Po takim składzie nie należy oczekiwać jakiejkolwiek korekty systemowych patologii III RP. Feudalizm kastowy, przywileje kapitału, skrajna uległość wobec zagranicy, proimigrancki fanatyzm, regresja podatkowa i zapaść usług publicznych zostały trwale zakonserwowane.
PiS, jako partia sprawująca władzę powierzoną przez suwerena w legalnych wyborach, powinien mieć jaja i wymienić sędziów wg własnego uznania. To samo zadanie znalazłoby się również na liście priorytetów postępowego rządu, który nie mógłby klepać po plecach bastionu ultraprawackiej reakcji spod znaku POKO. Jeśli więc tzw. lewica nie dostrzega konieczności demokratyzacji wymiaru (nie)sprawiedliwości, to znaczy tylko tyle, że stawia siebie w roli podnóżka libertarian.
100/100
To że PiS zdobył większość nie oznacza że wszystko co robi jest zgodne z demokratyzacją. Co to znaczy „wedle uznania”? Powinny być kryteria takiej wymiany. PiS w żaden sposób nie naprawi wymiaru sprawiedliwości.
No niestety, w prawie wszystko zawsze będzie „wedle uznania” i dlatego trwają nieustanne batalie o obsadę sądów, chociaż konstytucja napisana jest jasno i czytelnie. Jednak sędziowie to nie np. lekarze, których powinniśmy oceniać wg trafności diagnoz i skuteczności terapii, które są mierzalne i nie da się ich podważyć. Tutaj kluczową rolę gra intepretacja zgodna z interesem danego środowiska, a nie to, co zapisano na kartach papieru. Sędzia wydający wyroki masowo podważane w wyższej instancji wcale nie musi być gorszy od tego, który ciągle „ma rację”.
Fauxpas: Ależ oczywiście, że interes ludu można jest mierzalny i właśnie według tego kryterium powinniśmy oceniać zarówno dotychczasowy mierny dorobek wymiary sprawiedliwości jak i przedkładane przez PiS zmiany.
Uprzywilejowana kasta nierobów walczaca o utrzymanie feudalnych przywilejów
A ino. I na dodatek, nie tylko głupich, ale jeszcze pazernych na szmal i całkowicie bezkarnych.
100/100