Niemiecka polityka integracji cudzoziemców jest uznawana za jedną z najlepszych. Większość z mieszkańców, którzy pojawili się w ostatnich latach w RFN odnalazła się znakomicie w nowym kraju. Przed społeczeństwem jednak stoją kolejne wyzwania, w tym najważniejsze – odrzucić dychotomię „my” – „oni”
Już jedna czwarta populacji RFN ma zagraniczne pochodzenie – takie dane opublikował kilka miesięcy temu Federalny Urząd Statystyczny. Oznacza to, że według danych z 2018 roku 20,8 mln osób mieszkających w Niemczech było cudzoziemcami. Ogólna liczba tych osób, w porównaniu z rokiem 2017, wzrosła o 2,5 proc.
W prawicowych mediach w Polsce roi się od informacji o dantejskich scenach z udziałem uchodźców, którzy rzekomo gwałcą, demolują i rabują, a na pewno nie garną się do pracy. To oczywiście kłamstwa, co pokazują liczby. Ponad 3/4 imigrantów chciałoby natychmiast podjąć pracę i czyni starania na tym polu. Problemem jest jednak nastawienie kapitalistów, którzy widzą w napływowych tanią siłę roboczą. W efekcie aż trzecie osób pracowników-migrantów wykonuje nisko płatne zajęcia i narażonych jest na ryzyko ubóstwa. Na powodzenie na rynku pracy rzutuje też samo pochodzenie imigranckie, przedsiębiorcy nie mogą jakoś wyzbyć się stereotypów.
Problem ten zauważa lewicowa opozycja. Rzeczniczka ds. polityki integracyjnej partii Die Linke, Gökay Akbulut wskazuje, że zarówno prywatny kapitał, jak również niemieckie państwo jako pracodawca nie świeci tu przykładem.- Zbyt mało imigrantów spotkać można na wyższych stanowiskach kierowniczych, także w służbie publicznej – zaakcentowała.
Największym wyzwaniem jest jednak rozbicie podziału, który stanowi grunt, na którym kiełkuje ksenofobia. „Stąd należy porzucić rozróżnianie na 'my’ i 'oni’. Różnorodność staje się normą” – głoszą działacze Die Linke.
Do walki z postawami nienawistnymi wzywa również rząd. Po atakach w Halle i zamordowaniu prezydenta rejencji Kassel i polityka CDU Waltera Lübcke stało się jasne, że prawicowy ekstremizm, antysemityzm islamofobia to namacalne niebezpieczeństwo, które należy konsekwentnie i na trwałe zwalczać” – stwierdziła pełnomocniczka rządu ds. integracji.
W 2018 r. do Niemiec przyjechało 1,6 mln osób, o 300 tys. mniej niż w roku 2016. Większość (53 proc.) imigrantów pochodzi z państw Unii Europejskiej.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Opowiem ci Pietrek o naszej, polskiej „integracji” kiedy byliśmy „uchodżcami czy imigrantami” w latach 70, 80 czy wcześniejszych, posłuchaj gryzipiórku –jechaliśmy do Wiednia, Berlina zachodniego, Paryża czy Londynu i od razu pierwszego dnia rwaliśmy się do jakiejkolwiek roboty, nie zwracaliśmy uwagi czy owa praca odpowiada naszemu wykształceniu, aspiracjom oraz czy w ogóle umiemy ją wykonywać, człowiek zapitalał jak mróweczka i miał parę godzin by nabyć wprawy czy umiejętności bo jak nie to „zielona trawka”, języka uczyłeś się w tempie ekspresowym bo pracodawca nie oferował ci kursów czy tłumacza, nikt nie pytał o zasiłki czy ubezpieczenie, mieszkaliśmy po dziesięciu w jednym mieszkaniu i byliśmy szczęśliwi.
Jeśli tęskniliśmy za ojczyzną to tęskniliśmy we własnym gronie i nie zawracaliśmy du.py miejscowym aby kochali nasze święta czy zwyczaje, tyle.
Aha, trzęśliśmy du.pskami bo gdy złapała nas na robocie „arbajt policja” to byliśmy deportowani w try miga, dzisiejsze czarne czy beżowe paniska deportację i strach mają głęboko w swych czarnych du.pskach.
Proces, który się toczy, to powinna być integracja, lecz nie asymilacja. To pozwoli przybyszom zachować odmienność kulturową, język i obyczaje, a zarazem ułatwi identyfikacje swojej postawy i perspektyw życiowych z nową ojczyzną. Każde zachwianie proporcji i próba dominacji na jakimś terenie i żądanie wprowadzenia własnej kultury, jako dominanty, zahamuje ten proces, a co gorsza, może go zaprzepaścić. Nie wierzę entuzjastom głoszącym hasła o asymilacji, pod dyktando przybyszów, ponieważ nit z nich nie pozostaje w bilateralnych związkach i nie przyjmuje obcej kultury. Więcej w tym tekstów politycznej poprawności na zamówienie, niż prawdziwych doświadczeń i przekonań. I tak zapewne ocenia wielu komentatorów, wypowiadających się oględnie.
Piszący tu o Ukraińcach z „dyplomami” bądż kosmicznymi umiejętnościami mają świętą rację, co drugi przyjeżdżający np. posiada prawko kat. minimum C (ciężarówki) a i multum ich ma też D (autobusy), tych z D swego czasu masowo zatrudniały miejskie MPK — podobno najwięcej warszawskie — nie sprawdzając czy rzeczywiście mają jakiekolwiek pojęcie o jeżdzie autobusem………….
Onegdaj znałem paru Ukraińców i miałem od nich propozycję wyjazdu i zrobienia dowolnej kategorii za tysiaka dolców, bezstresowo i rzecz jasna legalnie czyli ze wszelkimi wpisami w ichnich wydziałach komunikacji, w przypływie alkoholowej szczerości Ukrainiec rzekł, że muszę dać tysiaka bom „inostraniec” ale on dla siebie taki geszeft zrobi góra za 300 dolców, nie skorzystałem bom nie potrzebował ale oni…. Ale oni mieli prawko z kategoriami od a do zet.
Czemu o tym piszę? Ano Pietrek bajdurzy o jakichś kosmicznych umiejętnościach beżowych czy czarnych inżynierów ale o ile wszystko można załatwić w kraju typu Ukraina to jaki papier można kupić w Afryce czy na bliskim wschodzie?
Poza tym Pietrek winien przestać jarać zioło z Jasiem Kapelą bo coraz bardziej odpływa……………..
„W efekcie aż trzecie osób pracowników-migrantów wykonuje nisko płatne zajęcia i narażonych jest na ryzyko ubóstwa.”
Po pierwsze, bez znajomości języka pozostaje się analfabetą nawet, gdy jest się profesorem.
Po drugie, kwalifikacje uzyskane w państwach o zerowej transparentności najczęściej są fikcyjne, o czym przekonuje się wielu zatrudniających „doświadczonych” i „wykształconych” Ukraińców, nie wspominając już o Afrykanach i Azjatach.
Po trzecie, w obliczu powyższych widać, że statystyczny imigrant to analfabeta lub co najwyżej pracownik niewykwalifikowany, a tacy nawet wśród rdzennej ludności klepią biedę… Ot, zagadka rozwiązana.
Jedyną receptą na zmniejszenie ubóstwa wśród przybyszów jest surowa polityka migracyjna.
Piotruś-Pan ma wielkie aspiracje, lecz doświadczenia głównie z czytelnictwa, to i bredzi leciuchno.
Zejdź dzieciaku drogi na ziemię!
W Polsce mieliśmy takie przypadki gdu ludzi z naszym wykształceniem, naszych rodaków, pochodzących jednak ze wsi, od dziecka parających się orką, siewem i sadzeniem pomidora w szklarniach nagle zatrudniano w Polkolorze (była kiedyś w Polsce taka fabryka kineskopów kolorowych wzniesiona na licencji RCA). I co z tego że ludzie ci pokończyli technika elektroniczne, niektórzy studia na PW skoro ich doświadczenie z systemami miar było czysto teoretyczne i wymagana dokładność montażu elementów lamp obrazowych, wymogi czystości podczas procesów stanowiły czystą abstrakcję?
No to mieliśmy w pierwszych latach produkcji ,,uzysk” sprawnych kineskopów circa 50%…
Czy myślisz Piotruś, że ci niemieccy kapitaliści to durnie? Oni nie mają partyjnych nakazów zatrudniania każdego głupola z dyplomem. Tam na działach o wysokiej czystości procesowej za palenie tytoniu w śluzie przejściowej nie dostanie się upomnienia (jak bywało u nas w Tewie) a z mety z odciskiem buta na życi wyląduje się na ulicy, a wilczy bilet jaki nam wystawią spowoduje trudności z jakimkolwiek zatrudnieniem w przemyśle.
Ci pochodzący z Afryki nie są wychowani w środowisku o choćby przeciętnej kulturze technicznej. Ich dopiero trzeba tego nauczyć i… wbić do łbów obowiązek przestrzegania tych nauk.
Jaki to trudny proces przekonują się dziś kierownicy w dużych przedsiębiorstwach produkcyjnych czy transportowych, którzy masowo zatrudniają pracowników z Ukrainy.
Powiem tak – jak wcześniej masowo ich sprowadzali licząc na wielkie zyski, tak obecnie kroją się równie masowe deportacje.
”Wprost przeciwnie. Syndrom trzeciego pokolenia ma solidne podstawy’
Karierę jak wiadomo mogą zrobić jednostki, a nie cała społeczność. Zawsze ktoś się znajdzie komu się w życiu powiedzie, będzie piłkarzem, aktorem, czy piosenkarką. Często są to ludzie już urodzeni w innym kraju niż pochodzenia przodków.
Nieżyjący już nestor żurnalistyki niemieckiej Peter Scholl-Latour napisał: nawet jeśli sprowadzimy do Berlina pół Kalkuty, to nic to nie pomoże Kalkucie, a Berlin przekształci się w Kalkutę. Inny dziennikarz Henryk Broder (polski Żyd – dlatego w D więcej mu wolno) powiedział rzecz oczywistą: wszyscy ci nasi „drodzy goście” nie zostawiają swoich ukształtowanych przez wieki zwyczajów i zachowań i wwożą je ze sobą.
A teraz opinia Polki mieszkającej od lat 80-ch w Niemczech:
No i przede wszystkim imigranci inflirtują coraz bardziej dzięki polityce Gutmenschen partie polityczne, policję, wojsko i zwłaszcza media. Przenikają z pomocą Gutmeschen w struktury państwa, jego porządku demokratycznego oraz bezpieczeństwa. No i mają coraz większe wymagania odnośnie kształtowania przyszłości tych państw. Ostatnio ukazał się artykuł w „Spieglu”, który naprawdę może wystraszyć. Imigranci czują się jako pokrzywdzeni w Niemczech, są mocno niezadowoleni, że Niemcy ich niewystarczająco kochają/akceptują, bywa, że wyzywają ich od „Kanaków”, więc wg tego artykułu „Kanaki” powinny podnieść głowy i w tym „Kanakistanie”, dawnych Niemczech, zrobić wreszcie porządek:
Nie wiem dlaczego p. Nowaka dziwi , że kapitał widzi w napływowych tanią siłę roboczą?. Kiedy i gdzie było inaczej?. Jakie prace mają niby wykonywać na początku. Jakąś karierę to moze zrobią ich dzieci albo wnuki. Jak ma to miejsce w przypadku niektórych piłkarzy. Jak Die Linke będzie dalej opowiadała takie rzeczy, to nigdy nie wyjdzie z opozycji wobec rządu federalnego. A poparcie dla AFD będzie rosło. Czy zdaniem Autora państwo i kapitał pod hasłami zwalczania rozmaitych fobii powinno faworyzować napływowych kosztem etnicznych mieszkańców,bo multi- kulti.
„Jakąś karierę to moze zrobią ich dzieci albo wnuki”
Wprost przeciwnie. Syndrom trzeciego pokolenia ma solidne podstawy. Zaś asymilacja możliwa jest tylko wtedy, gdy bardzo niewielka liczba imigrantów zostaje zmuszona do wtopienia się w lokalną większość, a nie gdy obok miejscowego społeczeństwa istnieje równoległe imigranckie… Ogromna szkoda, że proimigrancki ekstremizm PiSu nie skłania do żadnych analiz, chociaż import cudzoziemców przybrał zastraszające rozmiary, a wraz z nim cudzoziemska przestępczość, której najczęściej nie przemilczają tylko niewielkie lokalne media…
Parę cytatów z Piotrkowego bajdurzenia:
1.”W prawicowych mediach w Polsce roi się od informacji o dantejskich scenach z udziałem uchodźców, którzy rzekomo gwałcą, demolują i rabują, a na pewno nie garną się do pracy”.
2.”Ponad 3/4 imigrantów chciałoby natychmiast podjąć pracę i czyni starania na tym polu. Problemem jest jednak nastawienie kapitalistów, którzy widzą w napływowych tanią siłę roboczą”.
3.”Zbyt mało imigrantów spotkać można na wyższych stanowiskach kierowniczych, także w służbie publicznej”.
Ad. 1 Przejedż się Piotrek do Niemiec i obejrzyj z bliska tę multi kulturowość i radosne współistnienie czarnych i beżowych z Niemcami, zażyj ich rozrywek tylko uważaj bo ich ulubioną „rozrywką” jest granat w du.pie.
AD. 2 Patrz Pietrek jacy ci kapitaliści bezduszni — miast dać od razu „beżowym inżynierom” ekstra pensję i multum dodatków to ich biedaczków wykorzystują i każą zapylać na budowach.
Ad. 3 No jak Pietrek to postuluje to rząd Niemiecki uchwali ustawę, że na kierowniczych stanowiskach w Niemczech mogą pracować tylko czarni lub beżowi oraz ew. kobiety i „coś” spod znaku LGBTQWERTY.
Pietrek idż do lekarza, odlatujesz chłopie…………………..