Demonstracje odbyły się w ostatnią sobotę w 19 miastach i według organizatorów zgromadziły ok. 55 tys. uczestników. W samym Berlinie wyszło na ulice 10 tys. osób – z hasłami takimi jak „Posiadanie domu to podstawowe prawo” i „Szaleństwo cen wynajmu”.

Protesty odbyły się m.in. w Monachium, Kolonii, Dortmundzie, Dreźnie, Frankfurcie nad Menem i Stuttgarcie. W stolicy Niemiec zbierano podpisy pod petycją dotyczącą przeprowadzenia referendum w sprawie wywłaszczenia przedsiębiorstw zarządzających zasobami mieszkaniowymi. Inicjatorzy domagają się, aby firmy posiadające ponad 3 tys. mieszkań zostały wywłaszczone, a mieszkania zostały wykupione przez miasto. Np. sam koncern Deutsche Wohnen posiada w Berlinie ok. 112 tys. mieszkań, na które najemców powoli już przestaje stać. Podobnie Vonovia czy Granzd City Property. Czynsze powoli zaczynają np. „zjadać” emerytury starszych mieszkańców Berlina.

Wywłaszczenie to obywatelska inicjatywa, którą popiera mniej więcej połowa mieszkańców miasta.

– Nie chcę dłużej bezradnie przypatrywać się, jak nasze miasto jest wykupywane przez wielki kapitał – mówił w lutym Rouzbeh Taheri, rzecznik obywatelskiego ruchu, który ogłosił, że zamierza wypowiedzieć wojnę spekulantom na rynku nieruchomości. Stwierdził, że już teraz brakuje około 80 tys. mieszkań, a jeśli ceny narzucone przez firmy będą się utrzymywać, wielu seniorów będzie musiało wyprowadzić się u schyłku życia na przedmieścia.

Jeśli powiedzie się zamiar berlińskich aktywistów, miasto zyskałoby około 200 tys. lokali, które mogłoby wynająć po rozsądnych cenach.

W 2017 roku czynsze przy najmie od prywatnych właścicieli opiewały na 8,70 euro netto za metr kwadratowy, zaś w przypadku spółdzielni 7,50 euro, a mieszkań komunalnych 7,40 euro.

Według sondażu, który na początku roku przeprowadzono na zlecenie „Tagesspiegel“, 55 proc. mieszkańców miasta popiera pomysł, według sondażu dla „Berliner Zeitung” – 44 proc.

Rosnące czynsze i monopole na rynku najmu to jednak nie tylko problem Berlina. Mniejsze demonstracje odbyły się w 18 innych niemieckich miastach. W sumie zgromadziły około 55 tys. protestujących.

patronite

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Brawo Niemcy, krok w dobrym kierunku! Zresztą za zachodnią granicą macie przykład, jak się protesty robi.

  2. Nie ma dymu bez ognia. Niemcy widzą dym (brak mieszkań) ale ogień (przyjmowanie uchodźców) rozdmuchują z nieustającą energią. Ironia losu polega na tym, że ci, co protestują, a więc są ofiarami napływu „drogich gości” są największymi entuzjastami przyjmowania kolejnych uchodźców i sprzeciwiają się wydalaniu nawet tych, którym udowodniono przestępstwo.
    Oczywiście mieszkania drożałyby także i bez uchodźców, ale nie do tego stopnia, jak tam się stało. Ale inaczej nie mogło być, jeśli nagle, z miesiąca na miesiąc wszystkie gminy musiały całe rezerwy mieszkań komunalnych przeznaczyć dla imigrantów, ale także wynajmować dla nich na rynku mieszkaniowym te najtańsze. To wywindowało wysokość czynszu na poziom nieosiągalny dla wielu Niemców, nawet średnio zarabiających.

    1. Każdy kraj kapitalistyczny prowadzi durną politykę migracyjną. Występowanie przeciwko wielkiemu kapitałowi to jak najbardziej słuszny krok.
      Może to NRD powinien był wchłonąć zachód?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…