W piątek 8 lutego w parlamencie związkowym Brandenburgii odbyło się wysłuchanie raportu zamówionego przez przedstawicieli Zielonych. Przedstawiono analizę prawną zastrzelenia we wrześniu 2017 roku żubra, który przepłynął Odrę i przedostał się z Polski na teren Niemiec. Tam został zastrzelony w pobliżu miasteczka Lubusz (Lebus).
Decyzję podjął wówczas dyrektor miejscowego urzędu do spraw porządku i bezpieczeństwa publicznego. Władze miasta twierdziły, że nie miały innego wyjścia, ponieważ 900-kilowy żubr stanowił zagrożenie dla ludzi oraz innych zwierząt, a w pobliżu nie było weterynarza, który dysponowałby środkiem usypiającym tak silnym, aby zwierzę można było spacyfikować i wywieźć. Podjęto więc decyzję o egzekucji. Sprawę nagłośnił portal rbb24.de.
Sprawa jednak zbulwersowała opinię publiczną. W internecie pojawiły się filmiki, na których widać było zwierzę przechodzące się po łąkach w pobliżu miasteczka – nikomu nie robiąc tym krzywdy. Ujawniono, że po zastrzeleniu żubra odcięto mu głowę i przekazano do lokalnego muzeum. Wówczas czara goryczy się przelała. Lokalny niemiecki oddział WWF złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Po polskiej stronie na wale przeciwpowodziowym na Odrze stanął transparent w języku niemieckim:
„Żubr jest zwierzęciem objętym ochroną”. Pod spodem ktoś dopisał: „mordercy”.
Prokuratura w czerwcu 2018 umorzyła postępowanie, twierdząc, że myśliwi działali w trosce o bezpieczeństwo mieszkańców miasta. Ale Zieloni są innego zdania. Zamówili w Berlinie analizę prawną z której wynika, że zwierzę zostało zabite niezgodnie z prawem. Zieloni argumentowali, że poniekąd przyznało to samo ministerstwo sprawiedliwości, które „polskiego żubra” po cichu wpisało na listę 245 kręgowców, które zostały nielegalnie zabite na terenie Brandenburgii od 2014 roku. Zieloni domagają się, by śledczy wznowili postępowanie w tej sprawie.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…