Amerykański prezydent żywo wczoraj zaprzeczył, jakoby kopał dołki pod kandydatem demokratów na prezydenta Joe Bidenem za pomocą obcych służb specjalnych, ale Kongres ma kompromitujące nagranie. Trump podejrzewa, że właśnie Biden będzie jego głównym konkurentem w przyszłorocznych wyborach prezydenckich, więc szuka nań haków. Brudną robotę zlecił Ukraińcom.
Według Wall Street Journal, na lipcowym nagraniu telefonicznej rozmowy Trumpa z nowym ukraińskim prezydentem Wołodymyrem Zełenskim prezydent Ameryki osiem razy powtarzał, by ukraińskie służby skierowały uwagę na syna Bidena. Miały współpracować z adwokatem Trumpa Rudym Giulianim. Drugi syn byłego senatora Hunter Biden pracował dla ukraińskiej grupy gazowej od 2014 r., kiedy nastąpił Majdan. Trump jest pewien, że młodszy Biden wyssał z Ukrainy więcej pieniędzy, niż domagała się administracja.
Kongres jest poruszony, bo Biały Dom rozkazał nie przekazywać Kongresowi formalnej skargi członka amerykańskiego wywiadu na Trumpa, co powinien był zrobić. To ów sygnalista dostarczył w końcu nagranie kongresmenom, podczas gdy inspektor generalny służb wywiadowczych Michael Atkinson, który o wszystkim wiedział, siedział cicho. Trump odpowiedział dziennikarzom, że „nie ma znaczenia” o czym rozmawiał z Zełenskim i że „ktoś powinien pochylić się nad Joe Bidenem”.
Oczywiście najbardziej oburzeni są demokraci. Hillary Clinton, przegrana konkurentka Trumpa w wyborach 2016 r., tłitowała wczoraj: „Prezydent domagał się od zagranicznego rządu pomocy w wygraniu wyborów. Znowu”. W 2016 r. demokraci zarzucali Trumpowi ciemne związki z Rosją, co zatruło miliarderowi pierwsze lata kadencji, zanim został wybielony. Joe Biden gorąco zaprzecza jakoby jego syn był czegokolwiek winny. W czwartek wieczorem Rudy Giuliani musiał potwierdzić prasie autentyczność nagrania. To początek nowych kłopotów Trumpa, przejętego przede wszystkim swą reelekcją.
Polska trasa koncertowa probanderowskiego artysty
W Polsce szykuje się występ znanego, przynajmniej na Ukrainie artysty i szołmena Antona Mu…