Grzywna, ograniczenie wolności, a nawet kara aresztu – to konsekwencje, jakie będą mogły spotkać obywatela, jeśli nie zastosuje się do polecenia policjanta. Zmiany będą stosowane jako pałka podczas demonstracji, a sądy zapełnią się mnóstwem spraw wykroczeniowych.
Obecne prawo stanowi, że polecenie funkcjonariusza można zignorować i nie ponieść z tego tytułu żadnych konsekwencji, poza sytuacją w której obywatel przejawia agresywne zachowanie wobec mundurowego.
Zgodnie z pomysłem wnioskodawcy, a jest nim Niezależny Związek Zawodowy Policjantów, zlekceważenie nakazu funkcjonariusza ma być nowym rodzajem wykroczenia, zagrożonym grzywną, aresztem albo ograniczeniem wolności. Niestety, ten projekt nie jest tylko kiepskim pomysłem ludzi bez wyobraźni, właśnie trafił do sejmowej Komisji do Spraw Petycji.
Jakie argumenty przedstawiają autorzy projektu? Utyskują, że obecnie policja nie ma wystarczających narzędzi do wymuszania posłuszeństwa.
– Brak sankcji dyscyplinującej adresatów poleceń określonego zachowania do podporządkowania się poleceniu funkcjonariuszy , pozbawia policję istotnych narzędzi zmierzających do jego wykonania – czytamy w uzasadnieniu projektu.
Jakie będą skutki zmian, które zamarzyły się policyjnym związkowcom? Przede wszystkim – niebezpiecznie zwiększy władzę mundurowego nad obywatelem. Funkcjonariusze będą mogli zastraszać, sterować i upokarzać przypadkowych ludzi. Na demonstracjach takie sytuacje będą wywoływać napięcia. W efekcie może dochodzić do napięć, a sprawy w sądach zapełnią się wnioskami o ukaranie niezdsycyplinowanych, co pogłębi obstrukcję aparatu sprawiedliwości.
Polska trasa koncertowa probanderowskiego artysty
W Polsce szykuje się występ znanego, przynajmniej na Ukrainie artysty i szołmena Antona Mu…
To jest poważny problem. Tyle, że taki mamy klimat, że jego rozwiązanie dzisiaj na bank będzie kolejnym krokiem do zwiększenia represyjności rządu wobec opozycji.
Zgodził bym się gdyby prawo co do joty określało sytuacje kiedy takie polecenia miałby zastosowanie. I tylko gdyby je pozytywnie zaopiniowały organizacje pilnujące praw człowieka, RPO itp.
Ale brednia ten pomysł… tak samo jak z odpowiedzialnością za „napaść na policjanta”… W zawód ten wpisane jest ryzyko, jak bandyta napada na policjanta, to musi się liczyć z tym że dostanie pałą albo policjant zacznie strzelać. To jest normalne. A ciąganie po sądach za to, że ktoś posterunkowemu sprzedał liścia, to świadczy o mizerii samych policjantów. Byliby bardziej szanowani, jakby robili konkretnie to co mają robić, a nie wymyślali przepisy na swoją ochronę. Bo jak się sam obronić nie umiesz, to żaden przepis cię nie obroni.
@ Kiciuś!
Wspomnę o tym samym, o czym pisałem w pierwszym komentarzu. Pojedź na zachód i spróbuj dać z liścia policjantowi, nawet w durnych Czechach, nie obejrzysz się jak będziesz leżeć mordeczką w kałuży skuty do tyłu, a następnego dnia sąd, werdykt i odsiadka. Tylko w tej polskiej dziczy jest problem z ustaleniem winnych agresji przeciw siłom porządkowym.
Może pojedź sobie do USA i spróbuj nie zastosować się do poleceń policjanta? Przekonasz się jak wygląda dyscyplinowanie w ,,stolycy dymokracji”. Ciesz się jeżeli wykpisz się 500-dolarowym mandatem. To samo w GB, IUrlandii, Francji, a jedynie w Polsce każdy robi co chce.
Jednak Piotruś-Pan (jak każdy siedmiolatek) martwi się… o ulubione zabawy (własne i innych grup przedszkolaków) a nazywane nielegalnymi zgromadzeniami/manifestacjami. krzyk największy jest o to ,,No przecież będą mogli ukarać!”
I skończy się bezkarna demolka i zaśmiecanie – a nic tak nie boli jak kasacja samowoli!
W USA to nawet cały magazynek można dostać w gnaty wystrzelany w kilka sekund, szczególnie jak się ma czarną karnację. No ale przecież to jest serduszko demokracji. Bijące serce wolności i praw człowieka.