Słaby wynik w wyborach samorządowych i marne perspektywy na sukces w boju o europarlament skłoniły Partie Razem do poszukiwania sojuszników. Na wtorkowej konferencji członkowie zarządu krajowego zasygnalizowali chęć współpracy z innymi lewicowymi ugrupowaniami, w tym również z Sojuszem Lewicy Demokratycznej.
Na spotkaniu z dziennikarzami głos zabrali: Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, uznawana za jedną z bardziej charyzmatycznych osób w Razem oraz Maciej Konieczny, w przeszłości członek Młodych Socjalistów, jeden ze współzałożycieli partii. Za ich plecami stał milczący Adrian Zandberg, który jeszcze dwa tygodnie temu, podczas drugiego dnia strajku w LOT, zapewniał, że nie ma mowy o nawiązaniu bliskości pomiędzy Razem, a SLD.
Rzeczywistość zmusiła jednak kierownictwo PR do rewizji stanowiska. Po wyborach samorządowych na łonie Partii trwała intensywna debata na temat kierunku działań przed wyborami do europarlamentu, które, zważywszy na marny wynik w starciu o samorządy, będą dla Razem bojem o „być albo nie być”. Wnioski zostały zaprezentowane na dzisiejszej konferencji. Wygląda na to, że powstała w 2015 roku młoda lewica będzie zmuszona porzucić antyeseldowskie nastawienie i otworzyć się na współpracę z ugrupowaniem, którego lewicowość dotąd konsekwentnie kwestionowała.
Agnieszka Dziemianowicz-Bąk mówiła o „bolesnej lekcji” ostatnich wyborów, a także o imadle, w którym zakleszczyły społeczeństwo PO i PIS. – Nadal dostrzegamy różnice, jakie dzielą nas od innych ugrupowań. Nadal pozostajemy bardzo krytyczni wobec wielu działań starej lewicy, w szczególności SLD. Zdaniem polityczki jluczowym zadaniem jest obecnie budowa alternatywny dla duopolu PO-PiS, którą stanowić może tylko”silna i skuteczna lewica”, budowa której jest „obowiązkiem wobec Polek i Polaków”. Dziemianowicz-Bąk wymieniła również grupy, które obecnie nie mają politycznej reprezentacji w parlamencie.– To nasz obowiązek wobec strajkujących pracowników PLL LOT, protestujących pielęgniarek i nauczycielek, kobiet pozbawionych dostępu do legalnej i bezpiecznej aborcji, wobec pracowników wypchniętych na śmieciówki i fikcyjne samozatrudnienie, wobec osób z niepełnosprawnościami, aktywistek na rzecz świeckiego państwa i mieszkańców niewielkich miejscowości odciętych od transportu publicznego – wyliczała członkini zarządu krajowego Partii Razem.
Ciekawe akcenty znalazły się również w wystąpieniu Macieja Koniecznego. – Wszyscy jednak niezależnie od szyldu, niezależnie od ambicji, jesteśmy politykami. Nie możemy obrażać się na rzeczywistość. Jeżeli chcemy, aby różnorodna lewica znalazła się w Parlamencie Europejskim, a potem w polskim Sejmie, to Razem, Robert Biedroń i SLD muszą usiąść do stołu. Jako Razem jesteśmy na to gotowi – stwierdził Konieczny, w przeszłości członek Młodych Socjalistów, organizacji, która sprzeciw wobec rządów SLD osadziła w swoim politycznym DNA.
Co na to szefostwo Sojuszu? – Bardzo pozytywnie odbieram tę deklarację – powiedział Włodzimierz Czarzasty. – Jako SLD nigdy nie mówiliśmy źle o Partii Razem, o Zielonych, o Robercie Biedroniu, ani tym bardziej o żadnym z naszych 21 partnerów politycznych (koalicja SLD-Lewica Razem). Wolę współpracy na lewicy deklarujemy od dawna. Przyszłoroczne wybory do Parlamentu Europejskiego są idealnym momentem, aby stworzyć wspólne listy lewicy – skomentował szef SLD.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Koalicja na eurowybory jeszcze nie przesądza o charakterze partii. Gorzej będzie później. Nie wiadomo czy do takiej koalicji dojdzie, ale jeśli tak, to chyba będziemy mieć piękną przystawkę.
O tym dlaczego takie małe partie na lewicy mają słabe wyniki piszę na:
http://zadeklarowani.wordpress.com/2018/11/01/wartosc-koalicji-powstalych-jako-efekt-zderzenia-idealizmu-z-realiami-politycznymi/
Co wspólnego ma Biedroń z lewicą? On mierzy w elektorat KO a lewica ślini się do niego bo jest „sympatycznym gejem”, co jak wiadomo, jest kwintesencją lewicowości dla GW, Newsweeka i Polityki.
Biedroń jako poseł dał się raczej poznać jako lewicowiec. Wcześniej długo był związany z SLD. Na razie nie wiadomo, jaki charakter przyjmie jego partia/organizcja, ale nie ma co jej z góry odrzucać.
No to można już wyprowadzić sztandar SLD. Tacy koalicjanci to tylko gwóźdź do trumny.
Aj, waj! Razemowcy zrozumieli? No aż trudno uwierzyć. Tylko czy urzędowa lewica zrozumie?
No, kurczę, brawo! Wreszcie może przełom i wyjście lewicy z dołka.