Kiedy w środowe popołudnie Hanna Gronkiewicz-Waltz ogłaszala delegalizację Marszu Niepodległości, w budynku położonym tuż obok warszawskiego ratusza, do tego samego szykował się wojewoda mazowiecki Zdzisław Sipiera. Sensacyjną, bo ukazującą intencje PiSu, wiadomość podał w nocy z środy na czwartek portal Wirtualna Polska.
Jeszcze w środę wieczorem wydawało się, że prezydent z premierem zręcznie wykorzystali decyzję Hanny Gronkiewicz-Waltz do przejęcia największego nacjonalistycznego zgromadzenia. Z ustaleń WP wynika jednak, że PiS plan ten opracował już znacznie wcześniej. Portal podaje, że wydarzenie państwowe zostało zarejestrowane już w 2017 roku jako zgromadzenie cykliczne.
Dzięki temu posunięciu PiS zyskał możliwość skasowania Marszu Niepodległości w każdej chwili. W jaki sposób? Prawo o zgromadzeniach, uchwalone przez większość sejmową w grudniu 2016 roku daje pierwszeństwo wydarzeniu zarejestrowanemu jako cykliczne nad tymi, które tego samego dnia o tej samego porze zostaną zgłoszone potem. Wystarczyło więc tylko ogłosić decyzję, co wojewoda Sipiera miał zamiar zrobić w środę po południu. Został jednak uprzedzony przez prezydent Warszawy. Czy Hanna Gronkiewicz-Waltz zrobiła to świadomie, chcąc postawić PiS w trudnej sytuacji, wskazujacej na domniemanie działania w porozumieniu z warszawskim ratuszem? Tego nie wiadomo. Być może koincydencja była przypadkowa.
Jak podaje WP, ostateczna decyzja o nacjonalizacji marszu ekstremistów zapadła w gabinecie prezesa Kaczyńskiego kilka dni wcześniej. – Najpierw były negocjacje Kancelarii Prezydenta z organizatorami Marszu Niepodległości. Nieudane. Obie strony nie doszły do porozumienia. Prezydent nie chciał maszerować na warunkach przedstawionych przez narodowców. Narodowcy nie zgadzali się na warunki prezydenta – twierdzi informator Wirtualnej Polski. – Po tym, jak prezydent wycofał się z Marszu Niepodległości spadła na niego lawina krytyki. Trzeba było ratować sytuację. Stąd pomysł na przejęcie marszu narodowców. Decyzja zapadła na samej górze – dodaje źródło.
Decyzja o tym, że w obliczu strajku policjantów za zapewnienie bezpieczeństwa odpowiedzialne będzie wojsko również zapadła już wcześniej. Na czele pochodu zobaczymy najważniejszych oficjeli pisowskiego establishmentu. Niewykluczowa jest obecność Jarosława Kaczyńskiego. Marsz ma się rozpocząć od przemówienia Andrzeja Dudy, a mowa końcowa ma należeć do Morawieckiego lub wicepremiera Piotra Glińskiego.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
A Piotruś-Pan znowu jedzie po bandzie…
Gronkowiec-Waltzacy to mógł ,,zdelegalizować” własną kupę w klozecie.
Po prostu prezydent stolicy NIE WYRAZIŁA ZGODY NA JEGO PRZEPROWADZENIE.
Reszta – to propaganda, domysły i… zwyczajne brednie.
A Strajk tak lał krokodyle łzy nad wysypem fake-newsów…
Widocznie to była kolejna poza w wykonaniu redakcji.
11 Listopada od lat jest świętem państwowym – stąd wpisanie obchodów państwowych nazwanych ,,marsz niepodległości”, nie powinna nikogo dziwić. Tak samo jak próba rozmów ze środowiskami tradycyjnie organizującymi ten marsz. I jeżeli faktycznie nie będą chcieli się podporządkować obchodom państwowym – to pójdą ,,na psy szczekać”. Przynajmniej nie będzie burd.
Uważam to za słuszną decyzję. Święto państwowe – marsz organizowany przez władze państwowe – odpowiedzialność za porządek – również.
Ciekawe, ze kaczyści zrobili to dopiero teraz, właśnie w odwecie na decyzję HGW. No nawet głupi zorientuje się, że zrobili to celowo, by utrzeć noża antyfaszystom (nawet mimowolnym) w pod swoje opiekuńcze skrzydełka i lepkie macki wziąć nacjobandę.