Jest również wyznaczony pierwszy termin rozprawy. 7 czerwca Sąd Rejonowy w Nowym Targu zajmie się sprawą ubiegłorocznego wielkanocnego transportu jagniąt, przewożonych do Włoch w skandalicznych warunkach. Zarzuty w tej sprawie usłyszało dwoje weterynarzy nadzorujących transport.
Sprawa budzi emocje o tyle, że jest to pierwszy przypadek w Polsce, kiedy powiatowa lekarz weterynarii usłyszała zarzuty za działanie na szkodę zwierząt. Oprócz Barbary Z. usłyszał je drugi lekarz weterynarii, Marek O. – który pełnił w całej sprawie rolę pośrednika przy sprzedaży polskich jagniąt do Włoch, jak również to on odpowiadał za organizację transportu.
Jagnięta ze skupu w Bańskiej Niżnej wyjechały zbyt późno i spędziły w transporcie zbyt wiele godzin. Nie miały dostępu do pożywienia, wody, były stłoczone. Niektóre z nich jeszcze nie potrafiły jeść samodzielnie, były nawet zbyt małe na odstawienie od matki. Prokuratura uznała, że zwierzęta cierpiały, a nadzorujący transport lekarze udawali, że tego nie widzą, skupiwszy się na skrupulatnym wypełnieniu dokumentacji tak, aby formalnie cała akcja przedstawiała się bez zarzutu.
Jednak przez całą drogę z Podhala aż do Włoch transport nadzorowały patrole „Vivy!” i dziennikarzy „Uwagi” TVN. To obrońcy praw zwierząt powiadomili prokuraturę o cierpieniu zwierząt. Obserwowali tragiczny stan zwierząt podczas postoju. Alarmowali, że transport tak młodych osobników zgodnie z wytycznymi nie powinien trwa dłużej niż 19 godzin. Tymczasem trwał aż 10 godzin więcej.
Barbarze Z. Prawie udało się uniknąć odpowiedzialności. Chwilę przed decyzją śledczych o postawieniu zarzutów przeszła na emeryturę. Ale teraz jest już pewne, że 7 czerwca stanie przed sądem. Kobieta przez wiele lar zasiadała również w komisji, która co roku badała stan zdrowia koni pracujących na trasie do Morskiego Oka.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…