Program drastycznych zmian w polityce energetycznej w Europie, zaprezentowany przez UE i mający w niedługim czasie zmienić w sposób rewolucyjny podejście do klimatu państw UE nie wszystkim się podoba. W tym Polsce.
Rząd uznał, że pakiet ten przekłada obciążenia dotyczące zmian na uboższe kraje Unii, nie pytając, jakie koszty społeczne trzeba będzie ponieść. Jednym ze skutków Fit for 55 będą z pewnością drastyczne wzrosty cen energii uzyskiwanej z tradycyjnych źródeł energii, również dla klientów indywidualnych. PiS chciałby temu zapobiec. Wobec słabych szans na przekonanie do naszych racji europejskich partnerów, rząd wymyślił, jak wymagania pakietu obejść.
Prokurator generalny RP, Zbigniew Ziobro, przygotowuje wniosek do polskiego Trybunału Konstytucyjnego, dotyczący unijnego systemu handlu emisjami. Przy tej okazji rząd chce upiec dwie pieczenie: pierwsza to wyłamać się z obowiązującego systemu handlu emisjami, a druga to oskarżać, że musi to robić, ponieważ zgodzili się na to ówcześni premierzy: Donald Tusk i Ewa Kopacz.
Rządzący sa rozkosznie pewni swego co się tyczy decyzji TK, o czym świadczy wypowiedź Piotra Müllera, rzecznika rządu. Ocenił on, że handel emisjami ma charakter spekulacyjny i stwierdził, że co do decyzji TK, to „w Komisji Europejskiej ponownie niektórych zabolą zęby”.
Polska będzie formować koalicje państw, które sprzeciwia się rozwiązaniom, proponowanym przez pakiet Fit for 55. Wicepremier Jacek Sasin wprost zadeklarował kilka dni temu, że Polska zrobi wszystko, by Fit for 55 nie wszedł w życie. Do tego dochodzą propozycję ministra Ziobry, by wypowiedzieć pakiet klimatyczny i polską energetykę oprzeć na węglu i energetyce jądrowej.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…