Jesienią 2014 roku chorwacka eseistka i pisarka Dubravka Ugresić opublikowała artykuł (ukazał się pod tytułem „Apokalipsa czyli dno demokracji” w Gazecie Wyborczej z dn. 8-9.11.2014), który nie stracił nic z aktualności. Wręcz przeciwnie, problemy ukazane przez chorwacka emigrantkę unaoczniły się ze zdwojoną siłą. Tak, Ugresić musiała uchodzić z kraju należącego do Unii Europejskiej do Holandii przed hejtem i fizycznymi groźbami ze strony „prawdziwych patriotów” i akolitów ustaszowskiej tradycji spod biało-czerwonej szachownicy.
Pisze Ugresić: „ Demokracja to termin, którym kamufluje się wiele spraw: bezwzględną, kapitalistyczną eksploatację, medialną manipulację, cenzurę w imię korporacyjnego kapitalizmu, produkcję kłamstwa, nowoczesne niewolnictwo”. Jej zdaniem szczytem kabotyństwa tego systemu jest sytuacja na obszarze byłej Jugosławii, gdzie szczytna i nośna idea demokracji wyrodziła się w swoistą karykaturę – choć elity quasi-państewek powstałych na gruzach Jugosławii gorąco zapewniały i zapewniają swych obywateli o czymś zupełnie innym. I oto np. słoweńska grupa ZAKLONIŠČE PREPAVA w piosence pt. „Niech się tylko skończy demokracja” („Samo de prođe demokratija”) tak przedstawia rzeczywistość tego najbardziej europejskiego kraju postjugosłowiańskiego, członka Unii Europejskiej, jeszcze nie tak dawno prymusa (wedle brukselskich technokratów i mainstreamu) transformacji ustrojowej w tej części Starego Kontynentu: „….Przesiadłem się z konia na osła, zwolniłem bieg, gnam już jak ostatni kiep, nie wierzę w bajki, o nie, ani trochę, odwalam za trzydniówkę robotę, ale od rachunków opędzić się nie da, co ze starymi matkami, wszędzie bieda, dziadkowie wojowali, niektórzy życie oddali, czy oto walczyli ? Szwabów i króla przepędzili, wrogów ludu wszystkich obalili, ojej ! Niech tylko się skończy demokracja, do diabła z bandytami, niech tylko skończy się demokracja, a znów będziemy żyć jak ludzie……”.
Czy to dotyczy tylko Słowenii ? Tego nie widać z okien pensjonatów czy hoteli, zza szyb samochodów podążających nad Adriatyk celem spędzenia urlopu. O tym mainstreamowe media nie piszą, nie informują. Na zagrzebskim targowisku >Dolca< kobiety z okolicznych wiosek przynoszące na targ wyroby celem ich sprzedaży i dorobienia kilku euro do skromniutkich dochodów w obliczu państwa chorwackiego – wolnego, demokratycznego, europejskiego jak najbardziej – reprezentowanego przez uzbrojonych strażników przepędzających te kobiety z miejsca na miejsce, ostrzegają się wzajemnie: „w nogi dziewczyny, nadchodzi demokracja”. Młodzi ludzie w 25 lat po obaleniu Muru Berlińskiego pragną końca demokracji po to, aby można było zacząć żyć jak ludzie. Jak to możliwe, że demokracja kojarzy się prostym kobietom z podzagrzebskich wiosek z uzbrojonym, nieprzystępnym i najczęściej skorumpowanym funkcjonariuszem?
Ale czy dno demokracja osiągnęła jedynie na Bałkanach? Czy tego typu odczucia i frustracje nie są obecne w świadomości ludzi zamieszkujących inne części Europy ? Nasz krajowy mainstream paternalistycznie traktując te problemy, wskazuje, iż dotyczą one społeczeństw gorszych w swej europejskości od nas Polaków, Europejczyków z krwi i kości, od zawsze. Co tam jakieś Bałkany i ludy na wpół-barbarzyńskie. Katolicyzm, Solidarność i Jana Paweł II to najlepszy mandat do wolności i zachodniej, tej najlepszej, cywilizacji.
„Żółte kamizelki” z Francji i rozszerzanie się tego ruchu na inne kraje są właśnie wyrazem procesów konania nie tyle Unii Europejskiej, co zachodniej demokracji. A to ona legła u podstaw założycielskich tego pomysłu na Europę. To o czym pisała przywołana na początku Chorwatka, materializuje się z racji krótkowzroczności technokratów brukselskich, wsobności elit finansowych i banksterskich oraz braku wizjonerów w polityce unijnej – zastępuje ich rzesza rzemieślników „do-jutrkowców”. Takimi są i Tusk, i Juncker.
Jak sygnalizują różnorodne badania, aktualnie ok. 40 proc. Europejczyków (to liczby średnie – w Europie Zachodniej ten procent jest wyższy, w tzw. „nowych państwach unii” – niższy) jest gotowa poświęcić prawa człowieka i wolności obywatelskie, by zapewnić sobie większy egalitaryzm, równość i bezpieczeństwo. To kolejny symptom świadczący o umieraniu dotychczasowego modelu jednoczenia Starego Kontynentu. A także tego, co do tej pory mainstream prezentował jako demokracja liberalna.
Syria, jaką znaliśmy, odchodzi
Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …
Trafne spostrzeżenia Autora. Odkąd Blok Wschodni został zdemontowany, kapitalistyczny totalitaryzm odsłania swoje prawdziwe oblicze. Nie istnieje groźba importu rewolucji, więc żadna marchewka nie jest już potrzebna. Wystarczy tylko kij. Swoją drogą ciekawym jest, jaki % tzw. lewicy zdążył dojść do wniosku, że wszelkie swobody obywatelskie nie są stałą cechą liberalnej „demokracji”, lecz zależą tylko i wyłącznie od woli kapitału. Zupełnie tak samo, jak w epoce feudalnej, kiedy możnowładca głaskał lub gnoił swoich poddanych, a oni nie mieli na nic wpływu.
I CO TU KLEPAĆ WARAMI PO PRÓŻNICY…
To było ściśle zaplanowane w końcówce ub wieku i jest realizowane po dziś dzień. Powstanie nowej szlachty, gdzie o przywileju decydować będzie liczba zer za cyfrą na koncie. I tak powstanie ,,szlachta” sześciozerowa, hrabiostwo będzie się otrzymywać po osiągnięciu ,,dziesieciozerowości”, tytuł ksiażęcy dwunastka zer… Pozostaje tylko zgadnąć kogo ogłoszą królem a kogo… cesarzem…
Trafne uwagi.
Dlatego lewica nie powinna trzymać z tymi, którzy krzyczą że w Polsce „zagrożona jest demokracja”. Tak, zagrożona jest „bezwzględna, kapitalistyczna eksploatacja, medialna manipulacja, cenzura w imię korporacyjnego kapitalizmu, produkcja kłamstwa, nowoczesne niewolnictwo”. Należy trzymać z tymi, którzy właśnie tę eksploatację, manipulację, cenzurę, kłamstwo i niewolnictwo demontują. Oczywiście Pis to „mieńszewicy” czyli działają we właściwym kierunku ale zbyt powoli i chodzą na niepotrzebne ustępstwa. Niemniej to oni realizują cele lewicy, a nie demokracji kapitalistycznej.
Najczęstszym błędem jest mylenie kapitalizmu z demokracją… Polacy którzy pragnęli obalenia „komunizmu” wcale nie pragnęli demokracji (nadal korzysta z niej mniejszość społeczeństwa) tylko kapitalizmu a właściwie jego sklepów. Bo tylko to widzieli i rozumieli jeżdżąc na Zachód. A przecież demokracja może także kwitnąć w socjalizmie czy, o zgrozo, kw omunizmie. To tylko forma sprawowania władzy…
W dyskusjach na temat ustroju w zachodnich państwach powinniśmy przestać używać terminu „demokracja”. System w którym można w zasadzie dowolnie manipulować wynikiem „wyborów” powinien mieć inną nazwę. Jednym z zadań lewicy powinno być właśnie ujawnianie metod jakimi posługują się bogaci tego świata by nami rządzić.