Oburzenie i sprzeciw rodzą się we mnie, gdy na przełomie lutego i marca (a także w okolicach 11 listopada) obserwuję polskie życiem publiczne, narastającą falę neofaszyzmu, gloryfikację zbrodni antykomunistycznego podziemia i admirację wszystkiego, co miało charakter walki z Polską Ludową i ludźmi traktującymi ją jako swoją ojczyznę. Zwłaszcza doroczny marsz w Hajnówce ku czci „Burego” nakręca atmosferę konfrontacji i agresji.
Umberto Eco napisał w jednym ze swoich esejów, iż „Wśród bogatych nie ma rasizmu. Bogaci co najwyżej stworzyli doktryny rasistowskie; ubodzy tworzą ich praktykę, o wiele groźniejszą”. Współczesna Polska nie odbiega od tej tezy. Wspomniane na wstępie trendy są tylko efektem dotychczasowej narracji elit, przekazu mainstreamowych mediów oraz wzorców osobowych i interpretacji historii propagowanych i przez bezkrytycznych admiratorów III RP, i przez PiS. Chcę jednak zwrócić uwagę na inny aspekt rosnącej agresji ze strony nacjonalistów i szowinistów zgrupowanych w różnych formacjach.
Największym kultem przez polską prawicę obdarzani są „wyklęci” najdalej idący nawet nie tylko w antykomunizmie, co najbardziej zdecydowani na wszystko, nawet na najgorsze akty bandytyzmu, byle kontynuować swoją – we własnym mniemaniu – słuszną, bez względu na okoliczności, walkę. Potwierdził to eksponowany dziś w Hajnówce plakat jednej z grup uczestników, która jako największych „wyklętych” wskazała tych najbardziej krwawych – „Burego”, mordercę podlaskich Białorusinów, i przeklinanego do dziś na Podhalu „Ognia”. To wszystko świadczy o autentycznych zamiarach tych środowisk. Na razie okrzyki o wieszaniu komunistów pozostają tylko w sferze werbalnej. Dlaczego jednak policja obecna na marszach ku czci „Burego” w Hajnówce nigdy nie legitymuje i nie spisuje zapiewajły owego pochodu, który przez megafon rokrocznie skanduje „A na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści” (art. 255 par 2 i 3 Kodeksu Karnego się kłania *) i nie kieruje tej sprawy do prokuratury? Po tragedii w Gdańsku wszyscy są zaskoczeni „mową nienawiści”, kiedy ona od lat, od dekad – także w przekazie „owych zaskoczonych” demo-liberałów – była i jest obecna.
W owym manifestowaniu uwielbienia dla sprawców zbrodni wojennych i czynów pospolicie bandyckich tkwi coś jeszcze. Coś, co ukryte jest w podświadomości za kurtyną prawicowej, religijnej poprawności politycznej czy poczucia zażenowania, które ogarnia – jeszcze! – naszych prawicowców i powstrzymuje ich od jawnego nawoływania do linczu czy eksterminacji. Podziw dla wyczynów „wyklętych” jest jednocześnie zazdrością wobec ich postawy, w tym gotowości do przekroczenia przez nich progu przykazania – wszyscy oni deklarują się jako chrześcijanie i wierni Kościoła katolickiego – mówiącego: „nie zabijaj”. To echo tego, co gra w duszach tych ludzi, co widać, gdy jawnie demonstrują swoją nienawiść, ksenofobię, wrogość wobec pluralizmu,wolności i swobód obywatelskich. Ale ta tęsknota za przemocą i narzucaniem swojej woli siłą tkwi także w części tych demoliberałów, którzy przedstawiają Polskę Ludową jako czarną dziurę i 45 lat gułagu. Chociaż ci są deklaratywnie zniesmaczeni zachowaniem prawicowych „ultrasów” .
Ludzie lewicy muszą sobie na tej kanwie zdać sprawę: nie można oszukiwać się, że te niby-niemożliwe w polskich warunkach podświadome fascynacje nie mogą ulec materializacji. Wyczyny polskich faszystów z lat 30. XX wieku niech będą memento w tej mierze. Nie ulegajmy złudzeniom. Taki musi być efekt wynikający z prawidłowości procesów społecznych, zainicjowanych ponad dwie dekady temu – i admirowanych przez władze różnych ugrupowań politycznych jawnie bądź skrycie – w naszym kraju. Przykłady: prof. Marcelego Handelsmana, działaczy robotniczych sprzed wojny do których bojówki ONR-u strzelały i atakowały nożami czy Prezydenta Gabriela Narutowicza są na to najlepszym dowodem.
* – Art. 255. § 2. Kto publicznie nawołuje do popełnienia zbrodni, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
§ 3. Kto publicznie pochwala popełnienie przestępstwa, podlega grzywnie do 180 stawek dziennych, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
Syria, jaką znaliśmy, odchodzi
Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …
michnikowszczyzna uruchomiła machinę nienawiści po tym jak PRL podał jej władzę na tacy. Formę obłędu przybrało to po likwidacji przez Rosjan swoich garnizonów.Nienawiść do Polski ludowej plus obłąkana rusofobia uprawiana przez wodzirei z gazety Wyborczej i radia Tok FM przynosi efekty.Po drodze te orły wymyśliły inne idiotyczne /oczywiście antykomunistyczne/ maczugi IPN i żołnierzy wykłętych. Dziś sami będą tego ofiarą.Amen
Ale problem sięga zakończenia II WŚ! To w rodzinach kultywowano poczucie ,,krzywdy” spowodowanej przez PRL, mniejszości narodowe ,,Żydów” czy ,,Rusków”. Pamiętam rodzinne opowieści warszawiaków, Białostocczan, Krakusów… i wielu innych.
Antysemityzm i antyrosyjskość kwitly wówczas na potęgę – tyle że w gronie rodziny i przyjaciół.
Dziś różnica polega na tym, że całe to szambo pozbawione straszaka w postaci pały ,,pana milicjanta”, wypełza na ulice…
Do tego prowadzi tratowanie ,,praw człowieka” jako fetyszu.
Do awanturników nie trafia nic poza pałą – bo oni w kulcie dębowego drąga byli wychowani!
w normalnym kraju już dawno tacy podżegacze trafiliby na silniejszych od siebie…
I wice werte.
Wśród fanatyków jest również wielu przeszkolonych wojskowo.
Co zatem?
Terroryzm? Wendetta???
I to wg, Ciebie – byłoby NORMALNE?