Zamykane oddziały, czy nawet całe szpitale, brak lekarzy specjalistów, umieranie w kilkuletniej kolejce na zabieg. To obraz ochrony zdrowia za rządów PiS. Powodem jest dramatyczne niedofinansowanie i brak planu uzdrowienia systemu. Ekipa Kaczyńskiego nie żałuje jednak pieniędzy na armię. Jej budżet w 2020 roku będzie rekordowy.
Nie dalej jak dwa dni temu posłowie PiS opuścili sejmową salę obrad, kiedy przyszła pora na referat o szpitalach powiatowych, zamykanych z powodu braków kadrowych. Dziś poznaliśmy kolejne niepokojące informacje o skali zniszczenia publicznej ochrony zdrowia.
Zadłużenie szpitali podczas rządów Prawa i Sprawiedliwości wzrosło o 3 miliardy złotych od czasów nastania „dobrej” zmiany. Obecnie łącznie zaległości publicznych placówek wynoszą 14 mld złotych.
Sytuacja jest dramatyczna. Ostatnie badania ankietowe Ministerstwa Zdrowia wskazują, że szybko przybywa zobowiązań wymagalnych, czyli takich, po które zaraz się ustawią komornicy, o ile już nie stoją w kolejce. W czerwcu było ich 1,6 mld zł, czyli o 10 proc. więcej niż w marcu.
Efekt jest taki, że lekarzy jest za mało i pracują przemęczeni, a pacjenci często nie doczekują zabiegu. – Co jakiś czas dowiadujemy się, że lekarz umarł na dyżurze. Pacjenci natomiast umierają po cichu. Jeśli porównamy statystki leczenia chorób nowotworowych, to przekonamy się, że rocznie kilkanaście tysięcy Polaków umiera, bo jest za niskie finansowanie – mówił Krzysztof Bukiel, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy podczas czerwcowej demonstracji „Czas na zdrowie! – Pacjenci i Medycy razem”.
Na brak środków nie może narzekać armia. Na przełomie sierpnia i września rząd zadekretował przeznaczenie w 2020 roku na zbrojenia rekordowej kwoty 50 mld złotych. Oznacza to wzrost o 11 mld od roku 2015. Nasz kraj jeszcze nigdy nie zwiększał wydatków na ten cel w takim tempie. To aż o 5 mld złotych więcej niż w roku 2018.
Z jednej strony – dopieszczenie przemysłu potencjalnego zabijania, z drugiej – obywatele umierający w kolejkach na operacje – czy można znaleźć bardziej odpowiednią alegorię „dobrej zmiany”?
[patrionite]Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Szpitale są prywatne – sp zoo. Finansowane z kontraktów z NFZ. Tu jest błąd. Rząd ma niewiele do powiedzenia. Winna jest struktura (NFZ, dawniej Kasy Chorych)
”— Prawdopodobnie, jak w VII kadencji będę mógł zrobić jak najwięcej dla wzmocnienia polskiej armii, polskiego przemysłu obronnego, polskiej obronności.
Jest to specyficzna komisja, ponieważ, zawsze było tak, że w Komisji Obrony Narodowej na bok idą spory polityczne, a liczy się przede wszystkim interes polskiej armii. Mam nadzieję, że tak będzie również w tej kadencji, że nic się nie zmieni pod tym względem.”
Poseł Andrzej Rozenek.
Jakby pan Nowak nie wiedział – poseł lewicy.
Panie Nowak!
Nie bredź pan jak mały Kazio po dopalaczach! Ustawa mówi o 2% PKB na armię i nie pozostawia żadnej możliwości przekierowania tych środków. Można je wydać na armię lub wyrzucić do kibla, ale Z PEWNOŚCIĄ NIE MOŻNA PRZEZNACZYĆ NA INNE CELE. Mówi się o tym do upojenia, ale Piotruś-Pan – jak każdy pięciolate4k – wie najlepiej.
Szpitale toną w długach dzięki panom dochtorom i ich wyjątkowemu talentowi do przesuwania pieniędzy z budżetu szpitalnego do własnych kieszeni. Tak to się dzieje, kiedy zainteresowanej takim stanem i długimi kolejkami kaście dać prawo decydowania o sobie i własnej pracy (a prawdę mówiąc nieróbstwie (na państwowym) a pracy prywatnie.
Piszesz pan redaktorze ,,długi szpitali wzrosły o 3 miliardy złotych i wynoszą 14 miliardów. Stąd prosty wniosek że pozostałe 11 miliardów zawdzięczamy poprzednikom… Zapomina Pan jednocześnie o efekcie śnieżnej kuli w zadłużeniu (im większy dług, tym szybciej pomnażają kapitalizowane odsetki).
Inaczej źle by brzmiało, a mało kto policzy…
I to się nazywa zwykła tępa propaganda Piotrusiu-Panie…
A pan redaktor rzuca miliardami jak pszenica dla gołębi… zapominając przy okazji o drobiazgu: nadal nie osiągnęliśmy ustawowego poziomu wydatków 2% PKB na wojsko!
Zgadzam się z tym, co napisał @Skorpion13. Poza tym warto wspomnieć, że z owych 2% na armię na szeroko pojęty socjal (emerytury i pozostałe świadczenia) przeznacza się więcej niż na wydatki związane z czynną służbą. Płacimy więc głównie na to, by przeciętny mundurowy po ukończeniu 42. roku życia mógł udać się na płatny milion złotych (biorąc pod uwagę przeciętne wiek odejścia ze służby i emeryturę w ZER) urlop do chwili, gdy stuknie mu 65-tka, a nie na nowoczesne uzbrojenie. Ale czy tzw. lewica odważy się wystąpić przeciwko pasożytnictwu kast uprzywilejowanych..?
Skorpion13 100/100
@Skorpion13
„Szpitale toną w długach dzięki panom dochtorom i ich wyjątkowemu talentowi do przesuwania pieniędzy z budżetu szpitalnego do własnych kieszeni. Tak to się dzieje, kiedy zainteresowanej takim stanem i długimi kolejkami kaście dać prawo decydowania o sobie i własnej pracy (a prawdę mówiąc nieróbstwie (na państwowym) a pracy prywatnie.”
Ten fragment „diagnozy” jest zupełnie nietrafiony. Owszem, lekarze dorabiają sobie, pasożytując na publicznych placówkach służby zdrowia. Ale to dotyczy tylko lekarzy funkcyjnych (ordynator) i jego pomocników. Polega to na tym, że pan ordynator przyjmuje w swoim prywatnym gabinecie, ale leczy już w szpitalu na koszt NFZ. To nie odbiera kasy budżetowi szpitala. Co najwyżej zniekształca priorytety leczenia – niekoniecznie dostają się ci, którzy najbardziej potrzebują.
Prawdziwym kataklizmem dla szpitali jest niedofinansowanie. Nie ma pieniędzy nie tylko na leczenie, ale i na opłaty za prąd, wodę, wywóz śmieci itp. A ponieważ szpital nie ma prawa odmówić przyjęcia pacjenta, to często musi się zapożyczać. A NFZ czasami zapłaci za tzw. nadwykonania, a czasami tylko cześć kosztów i to z opóźnieniem, a odsetki rosną. Nic więc dziwnego, że szpitale często bronią się przed przyjęciem pacjentów, szczególnie ciężko chorych. Bo ich leczenie jest bardzo drogie, a NFZ płaci tylko za jedną procedurę.
@lubat, szpitalom brakuje kasy nie dlatego, że lekarze dorabiają prywatnie, lecz dlategl, że sami tę kasę rozkradają. Przykład na topie – szpital w Grudziądzu, zadłużenie na pół miliarda (!), z czego 150 mln w parabankach (!), a lekarscy kolesie na kontraktach wyciągają po 400-500 tys. rocznie… I teraz odpowiedz sobie na pytanie – po co dyrektor (ofc lekarz) miałby dać zwiększyć zatrudnienie i dać podwyżki niżej postawionym, jeśli jego i kolesiów czas kosztuje więcej..? Przecież nie odejmą sobie od ust!
„Szpitale toną w długach dzięki panom dochtorom”
Najlepiej obwinić lekarzy, niech wyjeżdżają. Rząd się wyleczy.