W październiku 2018 ruszyło śledztwo w sprawie przetrzymywania i maltretowania około setki orek i waleni w małych zagrodach, niedaleko miasta Nachodka nad Morzem Japońskim w Rosji. Zdaniem rosyjskiego Greenpeace miały zostać sprzedane do Chin jako atrakcja turystyczna. W czwartek 4 kwietnia na konferencji prasowej szef Ocean Futures Society wraz z przedstawicielem Ministerstwa Zasobów Naturalnych i Środowiska poinformował, że zwierzęta mają zostać wypuszczone. Cały ten proces może jednak zająć lata.
W sprawę przetrzymywania zwierząt w specjalnych morskich zagrodach zamieszane są cztery rosyjskie firmy, trwa śledztwo. W dodatku w niewoli, jak zaalarmował Greenpeace, zaginęły jedna orka i trzy białuchy. Obrońcy praw zwierząt twierdzą, że zapewne już nie żyją. Zagrody powstały nielegalnie z naruszeniem zasad połowu (zgodnie z założeniami Międzynarodowej Konwencji o uregulowaniu połowów wielorybów z 1982 roku, walenie mogą być trzymane w niewoli wyłącznie w celach naukowych i edukacyjnych). Hałas, którego narobili aktywiści w ubiegłym roku zmusił władze Rosji do podjęcia działań.
– Będziemy mogli uwolnić większość, jeżeli nie wszystkie zwierzęta. Mamy nadzieję, że mogą zostać połączone nie tylko z tymi samymi gatunkami, ale potencjalnie z ich rodziną, grupą lub przyjaciółmi – powiedział na konferencji prasowej Jean-Michel Couesteau, założyciel Ocean Futures Society. – To nie będzie łatwe, ale mamy nadzieję, że się uda w większości przypadków.
Wypuszczenie zwierząt w okresie zimowym było zbyt ryzykowne. Większość z nich i tak wykazuje już objawy hipotermii, ma zmiany na skórze i uszkodzone płetwy. Dlatego wypuszczanie musi odbywać się powoli i stopniowo, po podleczeniu zwierząt tak, aby nie wysłać ich na pewną śmierć.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Koleżanka redachtórka znowu o ,,sukcesie” – widać niespełnione pragnienia.
Pytanie jest jedno ile z tych waleni przeżyje uwolnienie? Całkiem liczna grupa trafiła tam poważnie uszkodzona przez rybaków i ich sieci. Odzwyczaiły się od zdobywania pożywienia.
Ile z nich trafi na stół w Japonii czy Norwegii (i innych państwach mających w dooopie ochronę gatunków)
Ten ,,sukces” grinpisów to taki trochę cmentarny chichot…
Sukcesem jest to, że sprawa jednak nie została przez władzę zamieciona pod dywan, a na to się zanosiło. Proszę już skończyć z tymi osobistymi wycieczkami, temat jest poruszający jak diabli.
Pani Weroniko, proszę nie mieszać do tej afery Rosji jako państwa. Może jest o tyle winne, że nie potrafi skontrolować wszystkich prywatnych podmiotów gospodarczych i zmusić je do przestrzegania rosyjskiego prawa, które n.b. zabrania takich procederów. Ale z drugiej strony w Rosji jest wielki nacisk opinii publicznej na złagodzenie reżimu kontroli firm, tak prywatnych, jak i państwowych. Władze bynajmniej nie zamierzały zamiatać problemu pod dywan. Gdy tylko sprawa wypłynęła, natychmiast zajęła się tym prokuratura, a media publiczne nagłaśniały ją bardzo szeroko.
Afera z orkami i białuchami jest może dobrze nagłośniona, ale w skali Rosji jest to pryszcz, drobiażdżek. Tylko w tamtej okolicy (Daleki Wschód) firmy rosyjskie we współpracy z japońskimi i koreańskimi przetrzebiają tamtejsze wody z najcenniejszych gatunków krabów i innych owoców morza, przy czym podatki i zyski (miliardy $) nie płyną do Rosji, tylko do Japonii i Korei. Podobnie jest z najcenniejszym drzewostanem tajgi – ten z kolei wypływa do Chin.
Rosjanin potrafi – nie gorzej niż Polak.
Te orki i białuchy nie dlatego nie są wypuszczane od razu, bo jest zima, tylko dlatego, że one przebywają już tak długo w niewoli, że są obawy, iż nie potrafią już samodzielnie upolować obiadu i mogłyby paść z głodu. Wiele z nich przebywa w tym „magazynie” od kilku lat, skąd pojedynczo były kupowane przez parki rozrywki – rozumie się, ze zgniłego Zachodu i gnijącego Wschodu: Japonia, Chiny.
Wredne Ruchy przetrzymują w zagrodach walenie i nie chcą ich puścić. No to teraz cywilizowane Japońce ich złowią i zeżrą i to będzie wporzo.
hehehehe, dokładnie