Dziś nad ranem weszło w życie przerwanie ognia w północno-zachodniej prowincji Syrii Idlibie, bronionej przez syryjską Al-Kaidę. Od ósmego sierpnia trwa syryjska ofensywa lądowa na Idlib, wspierana przez rosyjskie lotnictwo. Jej celem jest wyzwolenie ostatniej syryjskiej prowincji pod władzą dżihadystów po zachodniej stronie Eufratu (wschodnią okupują Amerykanie, z pomocą Kurdów). Dla ludności cywilnej ta przerwa przyniesie trochę spokoju.
Syryjska ofensywa na Idlib przyniosła pewne sukcesy: zdobyto strategiczne miasto prowincji Chan Szejkun, wojsko podeszło bliżej stolicy regionu, miasta Idlib. Króluje tam Hajat Tahrir al-Szam (HTS), czyli syryjska Al-Kaida, popierana przez niektóre kraje NATO, ale są też oddziały protureckie i prorządowy podziemny ruch oporu. Syryjski rząd w Damaszku uparł się, że odbierze prowincję, lecz walki są zażarte, bardzo krwawe. Rosyjski Ośrodek na rzecz Pojednania w Syrii (ROPS) zakomunikował „jednostronne przerwanie ognia” ze strony koalicji walczącej z Al-Kaidą, jeszcze zanim ogłosili to Syryjczycy.
Rosjanie mają nadzieję, że cisza na froncie da czas dżihadystom na przemyślenie przyszłości: w tym momencie ich kapitulacja może być warunkowa. Niezależne źródła potwierdzają, że na froncie zapadł spokój, choć przez jakiś czas pojawiały się jeszcze pojedyncze strzały artylerii, czy rakiet. ROPS wezwał dowódców oddziałów broniących Idlibu do „dołączenia do procesu pokojowego rozwiązania konfliktu”. Nikt z nich na to jeszcze nie zareagował.
Zatrzymanie bombardowań i walk przyniesie ulgę cywilom i uchodźcom. Według londyńskiego ośrodka praw człowieka w Syrii, bitwa o Idlib przyniosła już prawie tysiąc cywilnych ofiar śmiertelnych, w tym kobiet i dzieci. To liczby niesprawdzalne, ale prawdopodobne; w atakach amerykańskich na Rakkę, czy Mosul, ginęło jeszcze więcej ludzi. Sytuacja mieszkańców Idlibu jest, jak mówi ONZ, „koszmarem”. Pewnie nastąpią próby otwarcia kolejnych „korytarzy humanitarnych”.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
To centrum praw człowieka na które powołuje się autor – to kebabiarnia w centrum Londynu, której właściciel z Syrią ma tyle wspólnego co ja z Północną Ameryką.