Z Prezesem Związku Nauczycielstwa Polskiego, Sławomirem Broniarzem, rozmawia Magdalena Ostrowska.
Prezydent Andrzej Duda twierdzi, że przed podjęciem decyzji o podpisaniu ustaw wprowadzających reformę systemu oświaty przeprowadził szereg rozmów z ekspertami oraz zainteresowanym środowiskami, z którymi konsultował swoje wątpliwości. Jak te rozmowy wyglądały?
Sławomir Broniarz: – Trudno to w ogóle nazwać konsultacjami. Przedstawiciele Związku Nauczycielstwa Polskiego spotkali się z prezydentem 19 grudnia ubiegłego roku w Pałacu Prezydenckim. Na początku spotkaliśmy się z panią Małgorzatą Sadurską, szefową Kancelarii Prezydenta, która sprawiała wrażenie zupełnie nieprzygotowanej do tego rodzaju rozmowy. Na przykład pani minister ode mnie dowiedziała się, jaki jest tryb procesowania nad tą ustawą. W końcowej części spotkania do sali, w której się ono odbywało, wszedł pan prezydent Andrzej Duda, który podzielił się z nami swoimi uwagami dotyczącymi ustroju szkolnego. Z kolei my oraz rodzice przekazaliśmy nasze uwagi. I na tym spotkanie się zakończyło.
Na czym polegały uwagi prezydenta?
Pan prezydent zaprezentował nam swoją wizję ustroju szkolnego, którą można streścić hasłem „3 razy 4”, czyli czteroletnia szkoła podstawowa, czteroletnie gimnazjum i czteroletnie liceum. Niestety, pan prezydent nie zdecydował się szerzej zaprezentować tej wizji, czym na własne życzenie pozbawił się możliwości wpływu na kształt systemu edukacji. Nie możemy bowiem zapominać, że miał taką możliwość, ponieważ Konstytucja przyznaje mu prawo inicjatywy ustawodawczej, z której jednak nie zechciał skorzystać. Wtedy jeszcze istniała szansa, by pojawiła się alternatywna dla rządowej propozycja i może wówczas doszłoby do faktycznej debaty na temat ustroju szkolnego. Tak się jednak nie stało. A szkoda.
Może prezydent z góry zakładał, że reforma w kształcie zaproponowanym przez rząd jest i tak już przesądzona i żadne ruchy z jego strony tego nie zmienią?
Wiele na to wskazuje. Powołanie przez panią minister Zalewką specjalnego zespołu do spraw wdrażania reformy świadczy o tym, że nie przewidywano żadnych dyskusji na ten temat, a decyzja w tej sprawie zapadła niekoniecznie w rządzie, czy w Pałacu Prezydenckim. Wystarczy przypomnieć, że prezes PiS Jarosław Kaczyński od wielu tygodni wypowiada się w taki sposób, jakby sprawa była już dawno przesądzona. Pytany niedawno o plany na 2017 r. powiedział wprost, że będzie to rok poświęcony na wdrożenie reformy i opracowanie nowej podstawy programowej.
W tych okolicznościach strajk nauczycieli jest więc zdecydowany?
To wszystko będzie zależeć od procedur, jakie nas obowiązują, a więc Ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. W przypadku nauczycieli, to nie rząd jest pracodawcą, lecz poszczególne placówki i to właśnie na tym poziomie, po wyczerpaniu przewidzianych ustawą możliwości, może zapaść decyzja o strajku. Za każdym razem będzie ona poprzedzona referendum strajkowym. Niestety, tak to prawo jest skonstruowane, a my musimy trzymać się litery prawa. Nawet, jeśli to nie dyrektor szkoły jest adresatem naszych postulatów, bo on również nie ma wpływu na narzuconą odgórnie reformę.
Czy nie obawiają się Państwo, że różny stosunek do reformy PiS-u między ZNP a oświatową „Solidarnością” może doprowadzić do podziału w środowisku nauczycielskim?
Centrala „Solidarności” od samego początku popiera reformę ustroju szkolnego i prawdopodobnie nie zmieni zdania niezależnie od ocen wyrażanych przez należących do niej nauczycieli. My jako ZNP zawsze jednak, w czasie naszej ponad stuletniej historii, działaliśmy samodzielnie. I tu się nic nie zmieniło.
W tej chwili proponują Państwo przeprowadzenie ogólnokrajowego referendum dotyczącego reformy ustroju szkolnego. Czy jest to ostatnia szansa na uniknięcie chaosu, jaki może wywołać reforma?
To jest bardzo istotna sprawa. Chcemy odwołać się do decyzji obywateli, bo nie ulega wątpliwości, że reforma edukacji dotyczy nie tylko nauczycieli, rodziców i uczniów, ale również samorządów, lokalnych społeczności i faktycznie powinno być nią zainteresowane całe społeczeństwo. Dlatego będziemy w tej sprawie współpracować zarówno z samorządowcami, rodzicami, organizacjami pozarządowymi oraz z partiami politycznymi, które podzielają nasze zdanie w tej sprawie. Zamierzamy zebrać ponad pół miliona podpisów pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum w tej sprawie i złożyć go na ręce Marszałka Sejmu. Przypomnijmy, że jeśli uda nam się zebrać taką liczbę podpisów poparcia pod naszym wnioskiem, przeprowadzenie referendum będzie obligatoryjne.
Od kiedy będzie można podpisywać się pod tym wnioskiem i gdzie będzie można składać podpisy?
Planujemy rozpocząć zbieranie podpisów 23 lub 24 stycznia i zakończyć je w ostatniej dekadzie marca. Nasz wniosek o referendum będzie można podpisywać we wszystkich siedzibach Związku, a także w lokalach organizacji, które włączą się w naszą akcję. Dokładniejsze informacje na ten temat przedstawimy również na łamach „Głosu Nauczycielskiego”. Wykaz lokali, w których będziemy zbierać podpisy będzie również dostępny na naszej stronie internetowej.
Dziękuję za rozmowę.
Wywiad pochodzi z „Dziennika Trybuna” 11-12.01.2017 r.
Połowa ukraińskich rodzin boryka się z problemem niepełnosprawności
Dane na temat strat wojskowych podczas działań wojennych są tradycyjnie utajnione, więc wa…