Taka jest istota nowego projektu rozporządzenia rządu dotyczącego COVID-19. Na razie jest na etapie konsultacji roboczych.
Zakaz zgromadzeń spontanicznych i dopuszczenie zgromadzeń do 150 uczestników z zachowaniem norm sanitarnych – to założenia nowego rządowego projektu rozporządzenia ws. COVID-19. Trafił on właśnie do konsultacji roboczych.
Zakaz zgromadzeń spontanicznych jest wyrażony w rozdziale 4, par. 15. Ust 1. Gromadzić można się jedynie, według projektu rozporządzenia, na zgromadzeniach, które zostały uprzednio zgłoszone do gminy lub gminnego (miejskiego) centrum zarządzania kryzysowego, a i to w grupie nie większej niż 150 osób. Uczestnicy zgromadzenia są naturalnie zobowiązani, by zachowywać wszelkie normy sanitarne przewidziane na czas pandemii, tj. mają stać w odstępie dwóch metrów od siebie, zakrywając usta i nos.
Tak zwane zgromadzenia spontaniczne to, jak określa prawo, „zgromadzenie, które odbywa się w związku z zaistniałym nagłym i niemożliwym do wcześniejszego przewidzenia wydarzeniem związanym ze sferą publiczną, którego odbycie w innym terminie byłoby niecelowe lub mało istotne z punktu widzenia debaty publicznej”. Taki właśnie charakter miały niedawne tzw. strajki przedsiębiorców, a w miarę pogarszania się sytuacji gospodarczej można oczekiwać zwiększenia liczby protestów przeciwko obniżaniu poziomu życia, które, doprawdy, będą jak najbardziej spontaniczne. I takich właśnie zgromadzeń rząd próbuje zakazać w niniejszym projekcie.
Niedawne strajki przedsiębiorców i sposób rozganiania ich przez policję, działającą brutalnie i nieadekwatnie do zagrożeń, zbudowały fatalny PR rządowi. Trudno więc się dziwić, że rząd próbuje odgórnie uniknąć powtarzania tych błędów. Być może brak analogicznie agresywnej reakcji podczas lewicowego protestu pod Sejmem 29 maja był wyrazem wyciągnięcia jakichś wniosków. Także złagodzenie rozporządzenia, które całkowicie zabraniało zgromadzeń, jest krokiem we właściwym kierunku. Niemniej zgromadzenia spontaniczne też mają w demokracji swoją rolę do odegrania.
Szkoda też, że rząd znowu łatwo wpada na pomysł, jakie jeszcze wprowadzić zakazy, za których złamanie grozić będą wysokie kary lub fizyczne zderzenie z organami porządkowymi, zamiast zastanawiać się co zrobić, by potencjalnych protestów uniknąć przez prowadzenie bardziej sprawiedliwej polityki.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
A mnie zastanawia to przywiązanie do ulicznych demonstracji. Przecież to jest najmniej chyba skuteczna forma wywierania wpływu… choć przyznaję najbardziej widowiskowa.
Więc chodzi o widowisko? A idźta na mecz!
Maciuś Wiśniowski!
Tobie klęcznik na łeb zleciał?
Jeszcze nie pozbyliśmy się zachorowań na covid-19 A tow. red. marzą się pochody pierwszomajowe w dawnej krasie…
A może redakcja wie coś czego nikt inny na świecie nie wie i szczepionka na to zapalenie płuc jest już w handlu?
Czy tylko zwyczajnie szczujecie, bo nie umiecie walczyć inaczej?
Na razie nadal obowiązują zarządzenia ustawy o stanie epidemicznym i jak widać – na złe szarym obywatelom to nie wyszło. Zachorowania udało się utrzymać pod kontrolą i raczej ich liczba ma tendencje do spadku, a nie wzrostu – waśnie dzięki zachowywaniu ograniczeń sanitarnych – w tym zakazu zbiegowisk.
Pokrzyczeć o ,,trzymaniu za pysk” to będzie można, gdy przez 30 dni nie będzie więcej jak DZIESIĘĆ PRZYPADKÓW zachorowań na dobę w całym kraju! Na razie oscylujemy w granicach 200-300 przypadków /dobę.