3,5 miliarda złotych z unijnych dotacji może stracić Polska przez zaniedbanie, które jest dziełem ministerstwa środowiska. Resort Jana Szyszki, mimo naglącego terminu, nie przedstawił przed końcem roku projektu ustawy o prawie wodnym, czego wymagała od nas Komisja Europejska.
Rząd Prawa i Sprawiedliwości od początku swojej kadencji wyróżniał się ekspresowym tempem przygotowywania i uchwalanie kolejnych ustaw. Często odbijało to się na ich jakości, co było widać m.in. przy okazji wprowadzania zmian w opodatkowaniu dużych sieci handlowych, które okazały się niezgodne z prawem unijnym, czy, ostatnio, w przypadku reformy edukacji, określanej jako bubel dziesięciolecia. Takiej determinacji zabrakło jednak, gdy trzeba było przygotować nowelę prawa wodnego. Deadline, ustalony przez Komisję Europejską i podparty wyrokiem Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, upłynął 31 grudnia ubiegłego roku. Przedstawicielka rządu, posłanka Anna Paluch, przyznała miesiąc temu w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”, że istnieje realne ryzyko utraty dotacji. Nie wpłynęło to jednak na przyspieszenie prac.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Szyszka lubi pływać
Szyszka lubi pływać w polityce. Jak na razie to pływa rozpaczliwym.